Zaproszenie na kolejkę. Janusz Kudyba: Mistrz Polski to piłkarska „cyganeria”

BOGDAN NATHER: Koszula bliższa ciału, więc zacznijmy od bliskiej panu drużyny. Po zmianie trenera Śląsk Wrocław jeszcze nie wygrał meczu. Przegra bądź zremisuje z Koroną Kielce i… Zaczną się nerwy?

JANUSZ KUDYBA: – Na pewno. Nie wygląda to bowiem ciekawie, od czasu, gdy drużynę przejął Tadeusz Pawłowski, Śląsk tylko przegrywa i remisuje. Nie było pospolitego ruszenia, jakie obserwuje się po zmianie trenera. Zespół popadł w marazm, brakuje determinacji w grze. Zespół walczący o utrzymanie na boisku musi jeździć d..ą po trawie, wypluwać płuca, wręcz wykrwawić. A armia zaciężna we Wrocławiu nie walczy do ostatniej kropli krwi, więc obawiam się o wynik meczu z Koroną.

 

Trzymajmy się jeszcze strefy spadkowej. Sandecja jest w stanie ograć Wisłę Kraków i zepchnąć ją do dolnej ósemki?

JANUSZ KUDYBA: – Tylko zwycięstwo w ostatniej kolejce rundy zasadniczej prolonguje nadzieje beniaminka z Nowego Sącza na utrzymanie w ekstraklasie. Ale Wisła Kraków ma dobrą jakość i kilku nietuzinkowych zawodników w składzie. Sandecja jednak na pewno nie odpuści, więc wynik w tym spotkaniu uważam za kwestię otwartą.

 

Hitem ostatniej kolejki przed podziałem na grupy wydaje się być pojedynek w Poznaniu, w którym Lech podejmie Górnika Zabrze. „Kolejorz” zaimponował panu ostatnim meczem w Krakowie? Wygrał po raz pierwszy na obcym boisku od siedmiu miesięcy…

JANUSZ KUDYBA: – Lech zagrał wreszcie na miarę swoich możliwości i oczekiwań kibiców. Moim zdaniem to właśnie „Kolejorz” oraz Jagiellonia są głównymi pretendentami do mistrzostwa Polski. Drużyna Nenada Bjelicy jest harmonijnie poukładana, a przede wszystkim jest bardzo skuteczna.

 

Najlepszy snajper Lecha, Christian Gytkjaer, w ostatnich 5 meczach zdobył 7 bramek. Jest zatem bardzo regularny i niemal gwarantuje w każdym meczu, że strzeli gola. To on jest tym zawodnikiem, który ma największy wpływ na oblicze i wyniki „Kolejorza”?

JANUSZ KUDYBA: – Ma dwie cechy, które powinny wyróżniać rasowego snajpera. Ma niesamowity instynkt strzelecki i świetnie czyta grę. Którykolwiek pomocnik Lecha ma piłkę przy nodze, boczny, defensywny, ofensywny, Duńczyk potrafi przewidzieć, w które miejsce on pośle piłkę. To jest maszyna do strzelania bramek i jeżeli Lech wygra z Górnikiem, to Gytkjaer na pewno strzeli gola.

 

W ekstraklasie na liście najlepszych strzelców prym wiedzie w tej chwili tercet Carlitos, Angulo, Gytkjaer. Którego z nich chciałby pan mieć w swoim zespole?

JANUSZ KUDYBA: – Wszystko zależy od tego, jaki system gry preferuje drużyna. Mnie najbardziej przypadł do gustu Carlitos, który jest bardzo wszechstronny. Strzela bramki z rzutu karnego, wolnego, a nawet rożnego. Z akcji oczywiście też i co rzadkie, są to gole bardzo efektowne. Mógłbym powiedzieć, że zdobywa je z gracją. Napastnik efektowny i do tego efektywny, to prawdziwy skarb. O Gytkjaerze była mowa wcześniej, a Angulo to gwiazda jednej rundy. Mówiłem to jesienią i jak widać nie pomyliłem się.

 

Wietrzy pan niespodziankę na Łazienkowskiej? Pogoń Szczecin jest w stanie spłatać psikusa mistrzom Polski i pozbawić ich kolejnych punktów?

JANUSZ KUDYBA: – Myślę, że Pogoń nie stoi na straconej pozycji. Legia pogrążona jest w kryzysie, ale nie będę roztrząsał, jakie są tego przyczyny. Odnoszę wrażenie, że to w tej chwili nie jest zespół, tylko futbolowa „cyganeria”. Natomiast Pogoń odbiła się od dna, widać chemię między trenerem i zawodnikami. „Portowcy” strzelają bardzo dużo bramek, więc w stolicy nie ma się czego brać. Mają niewiele do stracenia, a wszystko do zyskania.

 

W Białymstoku spotkają się dwie drużyny, które w rundzie wiosennej zdobyły najwięcej punktów w ekstraklasie. Jest pan zaskoczony wynikami „Nafciarzy” z Płocka?

JANUSZ KUDYBA: – Kiedy Jurek Brzęczek prowadził GKS Katowice nie miałem żadnych wątpliwości, że następnym jego zespołem będzie klub występujący w ekstraklasie. Miejsce w tabeli Wisły jest pewnie dla wielu zaskoczeniem i pewnie jest to mała niespodzianka, ale przecież jej skład nie jest taki słaby. Ich szanse w Białymstoku na korzystny wynik? Mają, chociaż moim zdaniem niewielkie. Jagiellonia imponuje mi od dawna, jest świetnie przygotowana motorycznie i taktycznie. W meczu z Legią zagrali wyśmienicie, miałem wrażenie, że oglądam w akcji zespół z ligi angielskiej. Kibicuję Irkowi Mamrotowi, z którym kiedyś grałem w piłkę halową. Ale nie tylko dlatego, to facet wyjątkowo skromny, który ciągle uczy się i idzie do przodu, bo ma otwartą głowę.