Zaproszenie na kolejkę. Papszunem można się inspirować

Rozmowa z Tomaszem Wróblem, trenerem Rozwoju Katowice, mającym na koncie ponad 170 występów w ekstraklasie.


Najgorętsze nazwisko na ekstraklasowym rynku to w tej chwili Marek Papszun. Dziwi się pan skali szumu wokół trenera Rakowa, z którym przed laty współpracował pan w Częstochowie jeszcze w II-ligowych czasach?

Tomasz WRÓBEL: – Absolutnie nie. Miałem w życiu około 30 szkoleniowców, od każdego można było zaczerpnąć coś dobrego, ale Marek Papszun to top, patrząc na trenerów pracujących w Polsce. Pamiętam, gdy trafiał do Rakowa i luźno rozmawialiśmy o tym z Adamem Czerkasem. Wniosek był jeden: klub się nie pomylił i będzie miał bardzo wiele korzyści z tego wyboru.

Kilka miesięcy później miałem kilka propozycji, ale wybrałem Raków i to był strzał w dziesiątkę – zyskałem przede wszystkim przez pryzmat trenerskiej ścieżki, do której się przymierzałem. Po latach trener Papszun jest przymierzany do Legii. Skoro zrobiła się taka burza medialna, to nie ma wątpliwości, że coś jest na rzeczy. Jak najbardziej na taką szansę zasługuje.

Co wyróżniało Marka Papszuna spośród innych trenerów?

Tomasz WRÓBEL: – Profesjonalizm, dbałość o detale, bycie nieugiętym. Chyba nie zdarzyła się za mojego pobytu w Rakowie jakaś odprawa, po której można było mieć mieszane odczucia, polemizować, jak została zrobiona. Po awansie do pierwszej ligi nie grałem już u trenera zbyt wiele, ale tak to już jest, że droga piłkarza nie zawsze jest usłana różami. Wiele zależy właśnie od podejścia trenera: jeśli ktoś jest sprawiedliwy i jasno mówi, jakie ma wobec ciebie plany, to szanujesz go i wolisz usłyszeć taki komunikat niż zapewnienia o dostawaniu szans, których potem nie ma.

Tomasz Wróbel. Fot. Maciej Grygierczyk

Przyszłość pokazała, że trener się nie pomylił, a ja po latach inspiruję się tamtą współpracą. Chyba widać to po grze Rozwoju Katowice. Chcę, by była widowiskowa, ofensywna, w oparciu o system z trójką środkowych obrońców, wysoki pressing. Wtedy każdy piłkarz – młody czy starszy – czerpie z tego radość, robi postępy.

Raków walczy o medale, a jego rozwojowi na wielu płaszczyznach kroku dotrzymują zawodnicy, z którymi jeszcze dzielił pan szatnię, jak Patryk Kun, Andrzej Niewulis, Tomas Petraszek.

Tomasz WRÓBEL: – I nie zapominajmy jeszcze o Igorze Sapale. Trener widział w nich potencjał i to, że mogą dobrze wpływać na drużynę. Miał rację, bo to nie tylko dobrzy zawodnicy, ale po prostu dobrzy ludzie, o fajnych charakterach, czujący ducha szatni. M.in. wokół nich Raków zbudował sobie świetny zespół.

Głośno o roszadach w Rakowie i Legii, głośno też o chwiejącej się posadzie trenera w Zagłębiu Lubin. Z piłkarskiego doświadczenia: to trudne, by robić swoje, gdy nie wiesz, co będzie z twoim przełożonym?

Tomasz WRÓBEL: – Mądrość zawodnika polega na tym, by grając w dużym klubie odpowiednio selekcjonować informacje medialne, część odsuwać na boczny tor. Jeśli gra się o medale czy Puchar Polski, niektórzy mają jeszcze do tego mecze reprezentacji, to muszą to potrafić. Ale nigdy nie jest to łatwe. Prezes Legii Dariusz Mioduski w wywiadzie jasno powiedział, że zabiega o Marka Papszuna.

Z jednej strony taka szczerość jest pozytywna, a z drugiej strony rozumiem też zdenerwowanie właściciela Rakowa Michała Świerczewskiego, którego wypowiedź czytałem. Klub dobrze funkcjonuje i rozwija się przy trenerze, któremu zaufał, dlatego liczy, że będzie w stanie go zatrzymać. Nie dziwię się, że prezes Świerczewski jest zły, bo pewne standardy dyplomatyczne powinny być zachowane.

Legia zmierzy się w ten weekend z Cracovią. Powoli wychodzi z dołka?

Tomasz WRÓBEL: – Oglądając jej mecz z Leicester w Lidze Europy powiedziałem, że skoro w drugiej połowie trener Gołębiewski przeszedł na czwórkę obrońców i skończyła się bez straty gola, to pewnie podobnie będzie w lidze. To, co dotknęło Legię, mistrzowi Polski pewnie zdarza się raz na 100 lat. Ale powoli widoczny staje się jakiś krok we właściwą stronę.

Mam wrażenie, że przede wszystkim Legia musi teraz zadbać o to, by nie stracić bramki, wręcz trochę się murować. Dziwnie to brzmi w jej kontekście, ale czasem tak bywa. Z Jagiellonią zagrała na zero, w środę awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski… Teraz może być jej łatwiej.

Łatwo nie ma Warcie Poznań, którą niedawno objął 31-letni Dawid Szulczek, zaczynając od dwóch porażek. Poznaliście się, gdy był drugim trenerem w Rozwoju.

Tomasz WRÓBEL: – Nie jestem zaskoczony, że tak szybko zrobił taki progres. Oceniam go wysoko, od początku czuło się, że to osoba ukierunkowana na bycie dobrym trenerem. To, że jest najmłodszy w ekstraklasie i najmłodszy w Polsce z licencją UEFA Pro, niczego nie oznacza. Patrzmy na umiejętności, a już w poprzednich klubach pokazał, że jest w stanie osiągać sukcesy.

Teraz będzie o to trudno. Warta przez sam wzgląd na budżet nie jest w stanie walczyć z najlepszymi, a jej strata do drużyn znad strefy spadkowej jest znacząca. Nie powiem teraz, że z nowym trenerem na pewno się utrzyma, ale absolutnie nie powinna też na tej współpracy stracić.


Fot. Marta Badowska/PressFocus