Zapytowski załatwił awans

Choć Resovia w 14 ostatnich spotkaniach wygrała tylko raz, to ona, a nie bogatszy rywal zagra na zapleczu ekstraklasy, gdzie nie było jej o 1994 roku.


Nasi rywale też tak robią, to nic nowego – wzruszył ramionami trener Stali Marcin Wołowiec, odpowiadając na pytanie reportera TVP Sport, dlaczego jego drużyna na najważniejszy mecz sezonu przyjechała w strojach meczowych. Takie zachowanie nie mogło jednak dziwić. Oba stadiony dzielą niespełna 4 kilometry, więc rzut beretem. Goście nie mogli się czuć jak u siebie, a gdy wychodzili na murawę przywitała ich ogromna porcja gwizdów w połowie – zgodnie z obecnymi przepisami – wypełnionych trybun.

Nie zdeprymowało to przyjezdnych, bo walczyli dosłownie o każdą piłkę, od napastników poczynając. Dawid Kubowicz przekonał się więc, że Grzegorz Goncerz potrafi kopnąć w kostkę, a Sebastian Zalepa poczuł twardość stopy Artura Pląskowskiego. Poza tym w I połowie goście niczym więcej się nie „popisali”, gdyż rywale na nic im nie pozwolili.

Nie przesadzimy, jeśli napiszemy, że Stal – choć zagrała w identycznym składzie jak we wtorek – nie przypominała zespołu, który pewnie (2:0) wygrał półfinał w Katowicach. To po Resovii, która miała w nogach 120 minut gry, rzuty karne i 12-godzinną podróż z Bytowa, spodziewać się można było mniejszej świeżości.

Tymczasem drużyna Szymona Grabowskiego, oglądającego mecz zza barierki (to pokłosie zawieszania za czerwoną kartkę w końcówce spotkania z GieKSą), prezentowała się zdecydowanie lepiej, mając lepszy pomysł na grę. Niesieni nieustannym dopingiem gospodarze częściej byli przy piłce, kreowali akcje ofensywne, ale na dobrą sprawę tylko dwa razy sprawdzili refleks Wiktora Kaczorowskiego. Autorem obu strzałów był Maksymilian Hebel i o ile drugie uderzenie było łatwe, o tyle pierwsze musiało zostać obronione na raty i odważną „nakrywką”, bo na dobitkę czaił się Daniel Świderski.

– Nie spodziewam się wybitnego widowiska. O wyniku może przesądzić jedna akcja – stwierdził przed meczem szkoleniowiec Resovii i się nie pomylił. Gra toczyła się głównie w środku pola, klarownych okazji brakowało, bo uderzenia z dystansu na takie uchodzić nie mogły. Autorem jednego z nich był rezerwowy Wiktor Kłos, który najpierw zatrudnił Marcela Zapytowskiego, a wkrótce domagał się karnego za zagranie ręką Radosława Adamskiego.

Były to jednak jedyne ofensywne aktywa przyjezdnych, bo groźniej było pod ich bramką. Tylko przytomności i refleksowi Kaczorowskiego mogą zawdzięczać, że w 83 min nie zdołał go pokonać Karol Twardowski. Resovia bardzo chciała rozstrzygnąć ten mecz w regulaminowym czasie, tuż obok słupka uderzył Mateusz Geniec, lecz drugi raz w ciągu czterech dni przyszło jej walczyć w dogrywce.

Ta zaczęła się od kolejnego strzału Hebla i interwencji Kaczorowskiego, ale groźniej było po akcji Krystiana Pieczary zatrzymanego przez Zapytowskiego. Skąd zawodnicy obu drużyn wykrzesali siły na II odsłonę dogrywki pozostanie ich tajemnicą, ale dopiero w niej spotkanie się otworzyło i wszystkim się śpieszyło. Poza kontrą i uderzeniem Adriana Dziubińskiego z dystansu czystych okazji nie było.

O wszystkim musiały więc rozstrzygnąć rzuty karne, a właściwie jedna – przy ostatnim strzale (!) – interwencja Zapytowskiego. To zapewniło Resovii awans na szczebel, na którym nie było jej od 26 lat. – Brawa dla wszystkich chłopaków. Pokazaliśmy charakter i teraz możemy się cieszyć – powiedział z uśmiechem Dawid Kubowicz, kapitan zwycięskiego zespołu.


Resovia – Stal Rzeszów 0:0,

w rzutach karnych 7:6

1:0 – Kubowicz, 1:1 – Kotwica, 2:1 – Geniec, 2:2 – Reiman, 3:2 – Krykun, 3:3 – Sylwestrzak, 4:3 – Dziubiński, 4:4 – Głowacki, 5:4 – Radulj, 5:5 – Pieczara, 6:5 – Twardowski, 6:6 – Kostkowski, 7:6 – Płatek, 7:6 – Kłos (obrona Zapytowskiego).

RESOVIA: Zapytowski – Geniec, Kubowicz, Zalepa, Adamski – Płatek, Domoń, Hebel (94. Dziubiński), Radulj, Krykun – Świderski (81. Twardowski). Trener Rafał RAJZER.

STAL: Kaczorowski – Sylwestrzak, Kostkowski, Szeliga, Głowacki – Michalik (49. Jarecki), Kotwica, Reiman, Plewka (62. Kłos) – Goncerz (85. Pieczara), Pląskowski (114. Szczepanek). Trenerzy: Marcin WOŁOWIEC i Krzysztof ŁĘTOCHA.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Widzów 712.

Żółte kartki: Domoń, Zapytowski – Głowacki, Jarecki.

Piłkarz meczu – Marcel ZAPYTOWSKI

Fot. cwks-resowvia.pl