Zaraz po Mundialu Usyk- Gassijew

Takiej walki w kategorii junior ciężkiej jeszcze nie było, stawką są wszystkie cztery mistrzowskie pasy. Dwa z nich (WBO, WBC) należą do 31 letniego Usyka, dwa pozostałe (IBF, WBA) do znacznie młodszego, 24 letniego Gassijewa. Pojedynek ten będzie ukoronowaniem pierwszej edycji turnieju WBSS (Word Boxing Super Series) w którym Ukrainiec najpierw pokonał Niemca Marco Hucka, a w półfinale Łotysza Mairisa Briedisa, natomiast pochodzący z Władykaukazu Gassijew zaczął od szybkiego zwycięstwa przez nokaut z Krzysztofem Włodarczykiem, by walkę o finał z Kubańczykiem Yunierem Dorticosem też zakończyć przed czasem, tyle że w ostatnich sekundach dwunastej rundy. Pojedynek w Soczi był dla niego bardzo trudnym testem, który zdał jednak celująco.

Czy to oznacza, że 21 lipca na Stadionie Olimpijskim w Moskwie, w starciu ze znakomitym Usykiem, będzie faworytem ? Nic z tych rzeczy. Nie brakuje oczywiście głosów, że to on wygra batalię o koronę w wadze junior ciężkiej, ale pozwolę sobie mieć inne zdanie. Dla mnie nieco więcej argumentów po swojej stronie ma jednak Ukrainiec.

Usyk ma nieporównywalnie większe doświadczenie. Był wspaniałym amatorem, mistrzem świata, Europy i złotym medalistą igrzysk olimpijskich. W Londynie, gdzie stanął na najwyższym stopniu olimpijskiego podium pokonał między innymi Artura Bietierbijewa, dziś czempiona wagi półciężkiej.
Później świetnie radził sobie w rozgrywkach WSB (World Series of Boxing), wygrywając chociażby z mistrzem świata kategorii superciężkiej, Magomiedrasulem Medżidowem. Dziś Azer jest już trzykrotnym mistrzem świata, a za rok w Moskwie będzie prawdopodobnie walczył o czwarty tytuł w najcięższej wadze.

Na zawodowych ringach Usyk też kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Ostatnio odnosi je na obcych ringach. Pierwszy z mistrzowskich pasów (WBO) wywalczył dwa lata temu w gdańskiej Ergo Arenie odbierając go Krzysztofowi Głowackiemu. Dokonał tego w zaledwie dziesiątym pojedynku, bijąc rekord należący do Evandera Holyfielda, który po tytuł sięgnął w dwunastej walce. Drugi ze swoich pasów (WBC) Usyk zdobył już w trakcie turnieju WBSS wygrywając z Mairisem Briedisem w Rydze.

Teraz znów przyjdzie mu bić się na ringu rywala. Bił się tak z Głowackim, Huckiem, Briedisem, teraz kolej na Gassijewa. W pierwotnej wersji finał miał zostać rozegrany w Arabii Saudyjskiej, ale Rosjanie przebili stawkę. Usyk protestował, ale w końcu ustąpił i znów będzie gościem.
Wszystko wskazuje też, że na ringu w Moskwie czeka go najtrudniejsza przeprawa w życiu. Gassijew robi bowiem postępy z walki na walkę, o czym boleśnie przekonali się „Diablo” Włodarczyk i niepokonany wcześniej Dorticos. Wysoki, silny i mądrze boksujący Osetyniec mistrzowskie szlify zdobył już wcześniej, wygrywając w grudniu 2016 roku bardzo trudny pojedynek z doświadczonym, broniącym mistrzowskich tytułów swoim rodakiem Denisem Lebiediewem, ale dziś to znacznie lepszy pięściarz, bardziej wszechstronny, pewniejszy swego. I wciąż całkowicie skoncentrowany na pracy z Abelem Sanchezem, który ma dobrą rękę dla takich kilerów jak on.

Usyk w obliczu wielkiej próby też wraca do tego co najlepszego, do swojego starego trenera Anatolija Łomaczenki. Ojciec Wasyla prowadził go do największych sukcesów na amatorskich ringach, później też, choć już skoncentrowany na pracy z synem, służył mu radą. W Gdańsku, gdy wygrywał z Głowackim, obaj, ojciec i syn, siedzieli przy ringu, wspierając Usyka psychicznie, podobnie jak obecny wtedy w Ergo Arenie Witalij Kliczko.
Ci, którzy dobrze znają Ołeksandra Usyka i Murata Gassijewa wiedzą jedno: Ukrainiec nie może iść na otwartą wojnę z Rosjaninem. Musi wykorzystać pracę nóg, odwrotną pozycję i swoją ringową inteligencję. Jeśli nie będzie chciał udowodnić za wszelką cenę, że jest równie silny jak Gassijew, powinien wygrać na punkty. Ale „Żelazny Murat” też potrafi boksować i nie szuka na siłę nokautu, co pokazał w starciu w Dorticosem. Ma szczelną defensywę, jest cierpliwy i jak zajdzie taka konieczność spokojnie poczeka na swoją szansę.

A jak już ją dostanie, to można być pewnym że wykorzysta. Nikt w tej wadze nie bije tak mocno jak on. Jeśli trafi czysto Usyka, to go uśpi. Takie są realia.

Mimo wszystko stawiam na Ukraińca, choć cenię i bardzo lubię Murata Gassijewa, który do współczesnego boksu wniósł wiele z klimatu starych, dobrych czasów, takich jak skromność i szacunek dla swych przeciwników. Jeszcze raz więc powtarzam: jeśli Usyk zachowa zimną krew i pokaże to co ma w swoim repertuarze najlepsze, wygra i zostanie królem wagi junior ciężkiej. Pierwszym w historii tej kategorii z czterema mistrzowskimi pasami (WBC,WBA,IBF, WBO) okraszonymi jeszcze pasem magazynu The Ring i liczonym w milionach dolarów honorarium.