Zaskakujące spowolnienie liderów

Tymczasem prowadzący w tabeli tercet mocno wyhamował i w rundzie finałowej ESA 37 wcale nie musi utrzymać przewagi na resztą stawki. Choć wydaje się, że z zupełnie różnych przyczyn.

Prowadzący w tabeli Lech, któremu bukmacherzy nadal przyznają ponad 60% szans na wywalczenie tytułu, ma problem mentalny. W piątkowym spotkaniu z Koroną okazało się, że kiedy pojawiła się naprawdę niepowtarzalna okazja na mistrzostwo, poznaniacy jakby przestraszyli się tej perspektywy. Pod bramką kielczan wróciły grzechy niejednokrotnie przerabiane w meczach wyjazdowych przez Kolejorza przez długi, liczący 225 dni okres bez wygranej w roli gości.

To oznacza brak chłodnych głów, wynikający z przemotywowania lub nie najmocniejszej psychiki. – Właściwie tylko jedno mogłoby stanąć na przeszkodzie Lechowi w rundzie finałowej – brak w kadrze większej liczby zawodników z takim charakterem jak Łukasz Trałka – analizował dla „Sportu” Piotr Reiss po zakończeniu sezonu zasadniczego. Problem w tym, że w ostatnim meczu Trałce też noga zadrżała na przedpolu bramki Zlatana Alomerovicia w znakomitej sytuacji, których Lech wypracował zresztą co najmniej pięć. Wydaje się zatem, że najwięcej w najbliższych kolejkach zależeć będzie od tego, jak dobrym psychologiem okaże się trener Nenad Bjelica.

W Legii kłopoty są znacznie większe. Stołeczni piłkarze nieprzypadkowo przebiegają w każdym spotkaniu mniejszy dystans od przeciwników. Problemem był także trener Romeo Jozak, który już dawno stracił szatnię, a w zasadzie – nigdy nie miał jej za sobą. Kiepsko zaczął współpracę z zawodnikami z Łazienkowskiej, bo od nieprzemyślanej, niewybrednej wypowiedzi pod ich adresem, i w krytycznych momentach nie miał kto za szkoleniowca umierać. Bardzo obrazowo, w męskich słowach ujął to Tomasz Hajto: – W Legii za mało jest obecnie zawodników gotowych jeździć w każdym meczu po trawie na du…

Dean Klafurić, który zastąpił Jozaka, powinien zatem zastosować zupełnie inne bodźce motywujące. Wiadomo bowiem, że kondycji w krótkim czasie nie poprawi. Pytanie, czy ma wystarczająco bogaty warsztat, skoro nie był w stanie podpowiedzieć nic skutecznego dotychczasowemu szefowi?

W przypadku Jagiellonii kryzys, w którym zespół z Białegostoku znajduje się od kilku kolejek, należy tłumaczyć bardzo mocnym wejściem w sezon. Można odnieść wrażenie, że szczyt formy trener Ireneusz Mamrot szykował na początkowe kolejki i z góry zakładał obecny dołek. Pytanie tylko, czy wie, w jaki sposób ponownie napędzić zespół? I czy zdąży jeszcze w tym sezonie?