Zastępstwo dla niezastąpionego?

Pisząc o „Pietro” trudni nie prawić komplementów, bo takiego piłkarza chciałby każdy trener ligowy. Kiedyś niektórzy mogli mówić, że to typowa „zapchaj dziura”. Do Pietrowskiego zdecydowanie bardziej pasuje określenie „uniwersalny żołnierz”. Wiele razy wypisywaliśmy pozycje na których grywał u poszczególnych trenerów Piasta, łatwiej było wymienić te na których nie grał, bo było ich mniej. Co ciekawe grając w Lechii Gdańsk był typowym defensywnym pomocnikiem.

Odkryty potencjał

W Gliwicach jego rola szybko się zmieniła, ale on nigdy nie narzekał, nie szukał tłumaczeń, tylko robił co do niego należało. 30-latek imponuje solidnością, realizacją założeń taktycznych i tym, że szybko przystosowuje się do nowej pozycji. Tak było choćby z ostatnią zmianą roli na lewego obrońcy.

Choć Marcin Pietrowski nigdy nie grał na tej pozycji, a w dodatku jego dominującą nogą jest ta prawa, to zwłaszcza w defensywie spisywał się bez zarzutów. Z meczu na mecz starał się odważniej grać w ofensywie, aż do feralnego meczu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza.

– Od pierwszych minut czułem się na boisku bardzo dobrze i chciałem to wykorzystać. Czułem, że mogę tego dnia wiele zdziałać, stąd próbowałem ofensywnych wejść lewą stroną – mówi nam wychowanek Lechii, który w Piaście łącznie rozegrał… 99 spotkań. Właśnie takie ofensywne wejście po pół godzinie gry w ostatnim meczu kosztowało piłkarza uraz mięśnia uda. Szczegółowe badania rezonansem nie wykazały co prawda zerwania, ale piłkarza czeka przerwa w grze.

Fani Piasta Pietrowskiego na pewno nie zobaczą w meczu z Cracovią, a być może i w kolejnym spotkaniu w grupie spadkowej. Po tym czasie zawodnik ma wrócić do treningów z resztą drużyny. Na razie „Pietro” w gliwickim klubie spędza więcej czasu, niż pozostali zawodnicy. – Kontuzja i w następstwie tego, rehabilitacja pochłaniają dwa razy więcej czasu niż normalne treningi z zespołem. Rano przyjechałem do klubu, a wyjeżdżam z niego popołudniu – przyznaje piłkarz.

Szansa dla Duńczyka

Na nieszczęściu Pietrowskiego „skorzystać ma” Mikkel Kirkeskov. Duński lewy obrońca został ściągnięty do Piasta, jako ostatni, ale na debiut musiał czekać do soboty, do pechowego urazu Pietrowskiego. Wcześniej Kirkeskov wystąpił w sparingu gliwiczan z Wisłą Kraków. Teraz przed Duńczykiem staje szansa pokazania pełni swoich umiejętności. – Mikkel został sprowadzony do klubu, jako typowy lewy obrońca. Decyzją sztabu szkoleniowego grałem jednak ja. Takie jest piłkarskie życie, że teraz przychodzi na niego kolej – mówi Marcin Pietrowski, który po powrocie do zdrowia na pewno nie zrezygnuje z walki o ponowne miejsce w wyjściowym składzie śląskiej drużyny. – Najpierw muszę być w stu procentach zdrowy i gotowy do gry. Walczymy o utrzymanie i wszyscy muszą dać z siebie maksimum, więc teraz skupiam się na powrocie do zdrowia – stwierdza 30-latek.