Zatrważająca anemia strzelecka

Brak skuteczności to obecnie największa bolączka piłkarzy z Sosnowca.


– Musimy zacząć wygrywać, aby spokojnie się utrzymać – mówi trener Zagłębia Dariusz Dudek. Do zwycięstw potrzebne są jednak bramki, a z ich zdobywaniem sosnowiczanie są wiosną na bakier. Tylko cztery trafienia w siedmiu meczach to strzelecki dorobek ekipy z Sosnowca w bieżącej rundzie. Tym samym wraz z Puszczą Niepołomice oraz Górnikiem Łęczna Zagłębie ma na koncie najmniej bramek w tym roku. W sumie w dotychczasowych 25 meczach zespół trenera Dudka zdobył 26 bramek i ten wynik też nie powala na kolana.

W meczu z Puszczą zremisowanym 1:1 sosnowiczanie przełamali strzelecką niemoc po 366 minutach. Na listę strzelców wpisał się niezawodny Szymon Sobczak, który najpierw wywalczył rzut karny, a następnie zamienił go na bramkę. Był to ósmy gol najskuteczniejszego ostatnimi czasy gracza Zagłębia w tym sezonie, a zarazem drugi z czterech strzelonych przez sosnowiczan wiosną 2023 roku. Sobczak mógł, a w zasadzie powinien, mieć jeszcze na koncie asystę przy trafieniu Maksymiliana Banaszewskiego, ale tak się nie stało, bo pomocnik Zagłębia spudłował w dogodnej sytuacji pod koniec meczu. Brak wykończenia i zimnej krwi w decydujących momentach skutkujące nieskutecznością to obecnie największa bolączka sosnowiczan, a wspomniana sytuacja Banaszewskiego jest na to najlepszym dowodem.

Dobra wiadomość to fakt, że sosnowiczanie z meczu na mecz stwarzają tych okazji coraz więcej. Nawet w meczu z GKS-em Katowice wygranym 2:1 Zagłębie stworzyło sobie mniej bramkowych szans. Nie można oczywiście w tym zestawieniu ująć sytuacji, po której na listę strzelców wpisał się Maik Karwot, gdyż wówczas piłkę pod nogi podał mu Dawid Kudła… – Brakuje nam wykończenia. W ostatnim meczu dominowaliśmy, mieliśmy większe posiadanie piłki, były okazje, ale nie przełożyło się to na bramki. Brakuje nam nieco szczęścia, ale liczę, że i ono w końcu przyjdzie – dodaje trener Zagłębia.

Wracając do wspomnianego meczu z Gieksą trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wówczas szczęście było z drużyną z Sosnowca nie tylko przy golu Karwota, ale także trafieniu Adriana Trocia, bo chwilę przed tamtą bramką z „pomocą” przyszedł inny gracz katowiczan, który przewracając się ułatwił piłkarzowi Zagłębia sprawę. Wszystkiego na karb szczęścia nie można więc zrzucać, ale obiektywnie trzeba przyznać, że ze wszystkich wiosennych spotkań w starciu z Puszczą ekipa trenera Dudka wyglądała najkorzystniej. Kibicom w Sosnowcu pozostaje więc wierzyć, że lepsze nadchodzi…

Czy tak się stanie, dowiemy się już w sobotni wieczór w Rzeszowie. Przed Zagłębiem trudny mecz ze Stalą. Jesienią w Sosnowcu górą byli gospodarze, którzy wygrali 1:0 po samobójczym trafieniu Bartłomieja Poczobuta. Poza graczem Stali największy udział przy tej bramce miał wspomniany wcześniej Banaszewski, którego powrót do składu w ostatnich tygodniach zdecydowanie rozruszał ofensywę sosnowiczan. Wygrana mogła być wówczas okazalsza, ale jeszcze przy stanie 0:0 rzutu karnego nie wykorzystał Marek Fabry, który w tamtym meczu wyszedł w pierwszym składzie zastępując na „szpicy” Sobczaka.

W sobotę Fabry zapewne zasiądzie na ławce rezerwowych i będzie czekał na rozwój wypadków, a głównym odpowiedzialnym za strzelanie bramek będzie Sobczak, któremu bezsprzecznie przydałby się partner w ofensywie, ale to wiązałoby się ze zmianą taktyki sosnowiczan, ale w meczu wyjazdowym na taki manewr nie ma zbytnio co liczyć. Jak podkreśla trener Dudek w tej lidze każdy punkt ma znaczenie, dlatego na ultra ofensywnie nastawione Zagłębie nie ma co liczyć, a punkt w meczu wyjazdowym z rywalem plasującym się wyżej w tabeli sztab szkoleniowy sosnowiczan weźmie pewnie w ciemno.


Na zdjęciu: Szymon Sobczak to najskuteczniejszy strzelec w zespole Zagłębia Sosnowiec.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus