Zatrzeć złe wspomnienia

Ostatni raz Raków i Korona Kielce w meczu o stawkę zmierzyły się w czerwcu 2020 roku.


Częstochowianie nie wspominają zbyt dobrze tych trzech rywalizacji (wówczas jeszcze istniał podział na grupę mistrzowską i spadkową). Dwukrotnie musieli uznać wyższość rywali, a tylko raz zainkasowali komplet punktów. Pierwsza z nich była wyjątkowo bolesna. Raków właśnie z Koroną rozgrywał swój inauguracyjny mecz w ekstraklasie po wieloletniej przerwie. Częstochowianie przegrali go po trafieniu Adana Kovaczevicia.

Starzy znajomi

Był to zarazem debiut szkoleniowca Rakowa na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Od tamtej pory w obu drużynach wiele się zmieniło. Korona musiała pożegnać się z ekstraklasą i mozolnie budować od nowa po zmianach gabinetowych, by wrócić do elity. Raków z kolei przeszedł ogromną transformację, czego owocem są dwa wicemistrzostwa Polski i tyle samo zwycięstw w Pucharze Polski.

Patrząc na kadrę częstochowian z pierwszej rywalizacji z Koroną to trzeba uznać, że w klubie wiele się zmieniło. Tak naprawdę zostało w niej tylko dwóch piłkarzy, którzy pamiętają tamten mecz. To Tomasz Petraszek i Patryk Kun. Był jeszcze Andrzej Niewulis, jednak w tamtym czasie leczył kontuzję. W zespole Korony z kolei występował wówczas Marcin Cebula, który w kolejnym sezonie trafił do Częstochowy.

Zresztą relacje obu klubów na stopie transferowej są niezwykle udane. Do Rakowa oprócz wspomnianego Cebuli niedługo później trafiło trzech młodych piłkarzy – Daniel Szelągowski, Wiktor Długosz i Iwo Kaczmarski. Ten ostatni nie odegrał znaczącej roli w pierwszej drużynie i po roku został sprzedany do Empoli. Długosz i Szelągowski nadal są w Rakowie. Nie mogą jednak liczyć na miejsce w wyjściowej jedenastce. Ostatnio bliżej do niej Szelągowskiemu, który wystąpił od pierwszej minuty we wtorkowym meczu z Zagłębiem Sosnowiec.

Podtrzymać dobrą passę

Są to jednak tematy drugorzędne. Kluczem jest zwycięstwo w sobotni wieczór przy Limanowskiego. Raków przed 14. serią gier był liderem tabeli z przewagą pięciu punktów nad pozostałymi przeciwnikami. To niezła zaliczka przed pozostałymi spotkaniami do końca roku. Tych zostało częstochowianom jedynie cztery. Ponadto zespół z Limanowskiego w lidze i pucharze Polski nie przegrał od początku września. Biorąc pod uwagę formę i miejsce Korony w ligowej tabeli wręcz obowiązkiem Rakowa jest zwycięstwo i zainkasowanie kolejnych trzech „oczek” do swojego konta.

Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego muszą za to wejść na wyżyny swoich umiejętności i powalczyć o pełną pulę. Ich sytuacja w ligowej tabeli wygląda zdecydowanie nie najlepiej. Ostatnie zwycięstwo zespół z Kielc odniósł pod koniec sierpnia w Pucharze Polski ze Stalą Rzeszów.

Od tej pory przegrali pięć spotkań, a dwa zremisowali. Dodatkowo w ostatnich dniach odpadli z Pucharu po porażce z pierwszoligowym Górnikiem Łęczna. Tabela ligowa też wygląda przeciętnie. Korona jest na miejscu spadkowym, jednak ma tyle samo punktów co Piast Gliwice i tylko „oczko” mniej od Górnika. Zwycięstwo w Częstochowie na pewno może im pomóc w poprawie sytuacji.


Na zdjęciu: Raków i Korona ostatni raz grały ze sobą ponad dwa lata temu.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus