Pniówek 74 Pawłowice. Zatrzymany beniaminek

Drużyna trenera Grzegorza Łukasika wygrała trzeci mecz z rzędu i „podskoczyła” w tabeli o kilka miejsc.


Mimo, że drużyna z Goczałkowic Zdroju przegrała w tym sezonie pierwszy mecz wyjazdowy, to w Pawłowicach najlepsze wrażenie w zespole beniaminka III ligi pozostawił po sobie bramkarz, Patryk Szczuka. 18-letni golkiper uratował skórę swoim kolegom zwłaszcza w I połowie, wygrywając kilka pojedynków sam na sam z piłkarzami Pniówka.

Szczuka spisywał się bardzo dobrze od pierwszego gwizdka arbitra (Sławomir Smaczny rozstrzygał boiskowe spory bardzo dyskretnie, ale zdecydowanie), broniąc strzały Rafała Adamka (3 min), Dawida Morcinka (6 min) i Piotra Trąda (22 min). „Festiwal” zwycięskich pojedynków jeden na jeden bramkarz Goczałkowic rozpoczął  w 28 minucie, gdy po podaniu Trąda oko w oko z nim stanął „Adams”. Potem doprowadził do rozpaczy Filipa Łukasika (35 min), a następnie Tomasza Musioła (43 min), gdy wszyscy oczami wyobraźni widzieli futbolówkę trzepocącą w siatce. Aktywa gości do przerwy to przede wszystkim groźny strzał Piotra Ćwielonga zza pola karnego tuż nad poprzeczką (20 min) i uderzenie z kilku metrów, również nad poprzeczką, kapitana gości, Łukasza Hanzela.

Po przerwie pierwsi szansę na zdobycie bramki mieli przyjezdni, ale po strzale Marcina Koziny (49 min.) piłkę zmierzającą do bramki wślizgiem sprzed linii bramkowej wybił Michał Płowucha. W 58 min. bliski szczęścia był Przemysław Szkatuła, który z rzutu wolnego minimalnie chybił celu. W 61 minucie po dwójkowej akcji Morcinek – Dawid Hanzel piłkę ręką w polu karnym gości zagrał obrońca Dominik Zięba, a podyktowaną „jedenastkę” zamienił na zwycięskiego (jak się później okazało) gola „Denzel”.

Goście rzucili się do odrabianie strat i mieli kilka okazji do zdobycia wyrównującego gola. Łukasz Hanzel (66 min) uderzając w tzw. długi róg pomylił się nieznacznie, a potem kilkoma kapitalnymi interwencjami popisał się bramkarz gospodarzy Bartosz Gocyk, ratując swoją drużynę przed stratą bramki i punktów. To pierwsza porażka zespołu z Goczałkowic Zdroju w tym sezonie na obcym boisku. We wcześniejszych potyczkach beniaminek odniósł na wyjazdach pięć zwycięstw i jedno spotkanie zremisował.

– Dlaczego dzisiaj nie udało się przynajmniej zremisować? No bo nie strzeliliśmy bramki – powiedział po zakończeniu meczu trener LKS-u Goczałkowice Zdrój, Piotr Ćwielong. – Byliśmy mało zdecydowani w polu karnym przeciwnika, straciliśmy bramkę po rzucie karnym. Może ręka naszego zawodnika była ewidentna, ale… Mieliśmy swoje sytuacje, Pawłowice też miały. Myślę, że to był klasyczny mecz na remis.

– Odnieśliśmy trzecie zwycięstwo z rzędu, ci na pewno cieszy – przyznał szkoleniowiec Pniówka, Grzegorz Łukasik. – Warto jeszcze podkreślić, że w drugim meczu z rzędu nie straciliśmy bramki. Ta wygrana w tabeli przesunęła nas bodajże na czwarte albo piąte miejsce. Jedyna rzecz, do której można się przyczepić, to skuteczność w I połowie. Bo mieliśmy takie sytuacje, że grzechem było ich nie wykorzystać. Naliczyliśmy na gorąco, nie przesadzam teraz, ale siedem sytuacji, po których powinniśmy zdobyć bramkę. Nie udało się i szczęśliwie wygraliśmy 1:0, bo w końcówce było niebezpiecznie. Powinniśmy ten mecz zamknąć w I połowie.


Pniówek 74 Pawłowice – LKS Goczałkowice Zdrój 1:0 (0:0)

1:0 –  D. Hanzel, 62 min (karny)

PNIÓWEK 74: Gocyk – Mazurkiewicz, Płowucha, Ciuberek, Szkatuła – R. Adamek (83. Lewandowski), Musioł, Trąd, F. Łukasik, Morcinek (83. Zajączkowski) – D. Hanzel (67. Caniboł). Trener Grzegorz ŁUKASIK.

GOCZAŁKOWICE: Szczuka – Dragon (70. Mońka), Szymała, Jonda (81. Ogrocki), Zięba, Łączek – Ł. Hanzel, Furczyk, Ćwielong – Kozina (65. Matuszczyk), Marchewka (81. Grygier). Trener Piotr ĆWIELONG.

Sędzia Sławomir Smaczny (Bytom). Mecz bez udziału publiczności.

Żółte kartki: Morcinek, Zajączkowski, Lewandowski – Dragon, Grygier, Mońka.


Na zdjęciu: Dawid Hanzel skutecznie egzekwując rzut karny, zapewnił Pniówkowi komplet punktów w spotkaniu z beniaminkiem z Goczałkowic Zdroju.

Fot. gkspniowek74@com.pl