Zatrzymany licznik ZAKSY

Pierwsza ligowa porażka ZAKSY stała się faktem i siatkarze z Radomia wracali do domu w dobrych nastrojach.


Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla na ligowym licznik mieli komplet, 17 zwycięstw i wielu zastanawiało się, czy przypadkiem sezon zasadniczy, nie zaliczą „suchą stopą”. Jednak w najmniej oczekiwanym momencie zaliczyli pierwszą porażkę 1:3 z jednym z maruderów tego sezonu zespołem z Radomia. Dla kibiców ZAKSY to przykra niespodzianka, bo przecież ich pupile stracili punkty w najmniej oczekiwanym momencie.

Po występach siatkarzy z Kedzierzyna-Koźla wielu komentatorów zwracała uwagę, że trener Gheorrghe Cretu tylko korzysta z podstawowych zawodników, nie dając szans, poza środkowym Krzysztofem Rejno, graczom z kwadratu dla rezerwowych. A tymczasem w zaległym spotkaniu z Radomiem wszystkich zaskoczył. Na boisku pojawił się rozgrywający Michał Kozłowski czy też przyjmujący Wojciech Żaliński, którzy do tej pory występowali w krótkich epizodach. Jednak ich gra, jak się później okazało, mocno falowała nawet rzucone koło ratunkowe, w postaci podstawowych zawodników nie pomogło.

W 1. secie gospodarze po raz kolejny udowodnili, że cierpliwa gra z kontry przynosi wymierne efekty. Dobra gra w obronie sprawiła, że Kozłowski mógł skonstruować skuteczny atak. Goście, takie odnieśliśmy wrażenie, już od początku nie wierzyli, że mogą nawiązać równorzędną grę z klubowym mistrzem Europy. Miejscowi nie mieli zamiaru forsować szaleńczego tempa i Kozłowski umiejętnie rozdzielał piłkę i korzystał ze wszystkich kierunków. Rozgrywający nie oszczędzał ani skrzydłowych, ani też środkowych. Początek był w miarę wyrównany, ale w drugiej części seta gospodarze, korzystając z błędów gości, uzyskali 6 „oczek” przewagi i pewnie zmierzali do końca tej odsłony.

Jeszcze na początku 2. partii goście byli spięci i zanosiło, że gospodarze skopiują wyczyn z poprzedniej. Prowadzili 12:7 i nic nie wskazywało, że na boisku wszystko może przewrócić do góry nogami. A tymczasem goście „cichaczem” doprowadzili do remisu 13:13, a potem objęli prowadzenie. Dzwonek alarmowy dla ZAKSY zadzwonił przy stanie 17:21. W końcu po 2. asach serwisowych Kamila Semeniuka gospodarze doprowadzili do remisu 22:22. W tym momencie wydawało się, że miejscowi już opanowali sytuacje. Jednak atak Daniela Gąsiora, as Bartosza Firszta i błąd Żalińskiego sprawiły, że zespół z Radomia cieszył się z wygranej.

Bez mobilizacji i twardej gry nie można odnieść wygranej. Przekonali się o tym gospodarze, którzy znów zaczęli ospale. Gdy jednak gospodarze prowadzili 17:14, żarty się skończył. Na boisku pojawił się Janusz, pierwszy rozgrywający, a nieco wcześniej Śliwka. W tej odsłonie powtórzył się scenariusz z poprzedniej. Do remisu 19:19 znów asem serwisowym doprowadził Semeniuk, ale końcowe fragmenty już należały do przyjezdnych. Okazuje się, że gra na „pół gwizdka” nie popłaca, a tym razem zaowocowała minumum stratą punktu. A kolejna partia była „wodą na młyn, bo goście byli tak zmotywowani i cały czas prowadzili. W ważnych momentach skrzydłowi wzięli ciężar gry na własne barki i w pełni zasłużenie wygrali.

Nie można lekceważyć żadnego rywala i o tym boleśnie przekonali się liderzy tabeli, którzy po efektownym triumfie w Pucharze Polski, przełknęli gorzką pigułkę w meczu z zespołem z Radomia.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Cerrad Enea Czarni Radom 1:3 (25:18, 22:25, 23:25, 19:25)

KĘDZIERZYN-K.: Kozłowski (1), Semeniuk (14), Rejno (10), Kaczmarek (17), Żaliński (8), Huber (14), Shoji (libero) oraz Kluth, Śliwka (6), Banach (libero), Janusz, Klembka. Trener Gheorghe CRETU.

RADOM: Kędzierski (3), Rusin (20), Lemański, Gąsior (17), Firszt (15), Parkinson (14), Masłowski (libero) oraz Warda (2), Nowowsiak (libero), Adamar (1). Jakub BEDNARUK.

Sędziowali: Marek Budzik (Rybnik) i Marek Lagierski (Czeladź). Widzów 410.

Przebieg meczu

I: 10:7, 15:12, 20:14, 25:18.
II: 10:5, 14:15, 17:20, 22:25.
III: 7:10, 12:15, 19:20, 23:25.
IV: 9:10, 12:15, 17:20, 19:25.

Bohater – Paweł RUSIN.


Na zdjęciu: Paweł Rusin (w ciemnej koszulce), mimo skromnych warunków fizycznych, raz po raz forsował blok siatkarzy ZAKSY.
Fot. Łukasz Sobala.PressFocus