Zaufałem swojemu instynktowi
Michał ZICHLARZ: Jak ocenia pan mecz z Kolumbią?
Jordan PICKFORD: – Wszyscy widzieliście, jak ciężkie to było spotkanie. Choć miałem trochę pracy, to nie narzekam, bo dobrze jest czuć, że jesteś zaangażowany w to, co dzieje się na boisku.
Jak przygotowywał się pan do rzutów karnych, które decydowały o wszystkim?
Jordan PICKFORD:- Normalnie. Trzeba było zrobić i wykonać swoją pracę, to co do ciebie należy i zrobiłem to. Oglądałem już na tym mundialu serię karnych, więc w jakiś sposób to też przygotowało cię do takiego momentu. W decydującej chwili zaufałem swojemu instynktowi bramkarskiemu, no i udało się.
Starał się pan czekać na linii do końca czy ryzykować?
Jordan PICKFORD:- Tutaj nie ma jakiejś recepty. Na początku Kolumbijczycy trafiali, ale potem w końcu udało mi się obronić jedną z piłek. Byłem spokojny, że uda mi się w końcu być lepszym od strzelającego. Tak się też stało.
Nie należy pan do najwyższych bramkarzy. To nie kłopot w takich momentach?
Jordan PICKFORD:- Kompletnie nie ma to znaczenia czy jesteś wyższy czy nie. To kwestia wyczucia momentu, tej jednej chwili, kiedy udaje ci się zatrzymać piłkę. Mnie się udało, tak że teraz mamy wielkie powody do radości.
Przed mundialem było sporo obaw o obsadę pozycji bramkarza reprezentacji Anglii i krytyki. Jak pan do tego podchodził?
Jordan PICKFORD:- Nie denerwowałem się. Staram się wyjść na boisko i jak mówię, robić to co do mnie należy. Tak też jest na mistrzostwach świata. Z Belgią wprawdzie przegraliśmy, a mnie nie udało się zatrzymać piłki po strzale rywala, ale tak to już czasami jest. Teraz pokonaliśmy silną Kolumbię i już szykujemy się na kolejny mecz ze Szwecją. Przed nami duża szansa.
W spotkaniu z Kolumbią byliście jednak w opałach szczególnie po tym, jak straciliście bramkę w doliczonym czasie gry.
Jordan PICKFORD:- To prawda. Nie jest łatwo otrząsnąć się przed dogrywką, kiedy tracisz gola w 93 minucie. Trzeba było jednak w jakiś sposób oczyścić umysł, zresetować się i myślę, że swoją postawą na boisku pokazaliśmy, że to się nam udało. Potem trener uspokajał przed karnym, że też na pewno damy radę, no i tak się faktycznie stało.
Wygrana odniesiona w ten sposób po serii karnych ma jakieś dodatkowe znaczenie?
Jordan PICKFORD:- Na pewno współczuję trochę Kolumbijczykom, że w taki sposób odpadają z mistrzostw, no ale co zrobić. Najważniejsze, że my gramy dalej.
W jakiś sposób pomogliście tą wygraną w karnych swojemu trenerowi Garethowi Southgate?
Jordan PICKFORD:- Nie bardzo rozumiem?
Chodzi o jego niewykorzystanego karnego w meczu z Niemcami wiele lat temu.
Jordan PICKFORD:- A kiedy to było? W 1996 roku? [Pickford miał wtedy 2 lata – przyp. red.]. W serii karnych zawsze może się zdarzyć, że przegrasz. My ze swojej strony na pewno chcieliśmy uniknąć rozstrzygnięcia w ten sposób. Robiliśmy wszystko, żeby wcześniej zapewnić sobie wygraną. Nie udało się, trzeba było czekać do karnych i tam okazać się lepszym. Teraz musimy trochę wypocząć i już zacząć przygotowywać się do ćwierćfinałowego spotkania ze Szwedami. W tym meczu też na pewno trzeba nastawić się na ciężką walką, podobnie jak to było z Kolumbijczykami.