Urwali się ze stryczka…

Zgotowali im piekiełko…

Napisać, że zawierciańska hala pękała w szwach, to jak nic nie napisać. To był prawdziwy wulkan kibicowski, który kipiał przez całe spotkanie. Atut własnego obiektu, który wcześniej bardzo często był siódmym zawodnikiem Aluronu Virtu tym razem nie pomógł. – Piekiełko będzie zgotowane! – ostrzegał jeszcze przed spotkaniem Dominik Kwapisiewicz, drugi trener zawiercian. Z kolei Marcin Waliński, jeden z bohaterów pierwszego meczu, mówił o pozytywnych emocjach, które towarzyszyły drużynie od kilku dni. – Każdy element musi funkcjonować na wysokim poziomie, tak jak to było w pierwszym spotkaniu. Tylko w ten sposób można wygrać z tak silnym rywalem, jakim jest ZAKSA – dowodził popularny „Kipek”.

Goście najbardziej obawiali się zagrywki zawiercian, dzięki której zdobywają oni mnóstwo punktów. Tym razem podopieczni Marka Lebedewa nie szaleli, jeśli chodzi o swój serwis – w inauguracyjnej partii dopiero w jej połowie pierwszy punkt w tym elemencie zdobył Alexandre Ferreira, ulubieniec miejscowych fanów. Kolejny był dziełem Walińskiego, który technicznym zagraniem całowicie zmylił rywali. – To był as, jeszcze raz! – śpiewali będący w transie kibice gospodarzy. Ich życzenie spełnił i to dwukrotnie wspomniany Ferreira.

Kędzierzynianie wyglądali na całkowicie zagubionych w zawierciańskiej hali, tak jakby grali w niej pierwszy raz. Wściekły na swoich podopiecznych był trener Gardini, który próbował ratować sytuację w pierwszej partii, biorąc kolejny czas przy niekorzystnym stanie 12:17. jednak to nie pomogło, miejscowi praktycznie zmietli z parkietu ZAKS-ę mając najlepszego gracza w osobie atakującego bez pudła Mateusza Malinowskiego.

Zatorski ratował sytuację

W drugiej odsłonie goście momentami prezentowali siatkówkę, która po części przypominała starą, dobrą ZAKS-ę. Za sprawą motywacyjnych gestów Pawła Zatorskiego, kędzierzynianie zaczęli się przebijać przez blok Aluronu Virtu, ponadto ich zagrywka miała coraz większą moc. W trudnych momentach skutecznie atakował Sam Deroo, który nie zawsze potrafił utrzymać nerwy na wodzy. Po jednym za swoich zagrań Belg walnął z wściekłością piłką o parkiet, jednak nie dostał żółtej kartki za niesportowe zachowanie. Główny arbiter Szymon Pindral udzielił mu tylko upomnienia. Ta sytuacja świadczy tylko o tym, jak wielki ładunek emocji zgromadzony był w głowach siatkarzy gości.

W pewnym momencie II seta wicemistrzowie kraju prowadzili już 20:16, ale uparcie goniący ich zawiercianie potrafili bronić najtrudniejsze piłki, jak również wyprowadzać skuteczne kontrataki. Sama końcówka to już prawdziwy horror, który skończył się po myśli miejscowych. Ostatni punkt był dziełem Walińskiego, który sprytnym atakiem po bloku zakończył długi kontratak swojej drużyny.

Po przegraniu 2 setów, gdy widmo sportowej klęski zaczęło zaglądać w oczy kędzierzynianom, zespół sam zaczął się napędzać, ciesząc się z każdej wygranej piłki. Brak wsparcia w ataku ze strony Łukasza Kaczmarka (usiadł na ławce) nie był żadnym problemem dla ZAKS-y, gdyż swoje robił Aleksander Śliwka, a także Deroo.

W 5 secie od początku prowadzili zawiercianie, świetnie przyjmując zagrywkę. Jednak od stanu 9:9, po autowym ataku Ferreiry, inicjatywę zaczęli przejmować goście, którzy po asie Mateusza Bieńka wyszli na 13:11. To był kluczowy moment, który zadecydował o 5-setowym zwycięstwie ZAKSY. – Zagraliśmy dobry mecz, ale nie udało się wygrać. Zeszliśmy z parkietu z podniesioną głową. W trzecim meczu nie jesteśmy bez szans, postaramy się sprawić niespodziankę – stwierdził po spotkaniu Michał Masny, rozgrywający gospodarzy.

ALURON VIRTU WARTA Zawiercie – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:16, 25:23, 19:25, 18:25,12:15)

Stan rywalizacji: 1:1; o awansie do finału zadecyduje 3 mecz w Kędzierzynie-Koźlu.

ZAWIERCIE: Masny (2), Waliński (10), Gawryszewski (9), Malinowski (18), Ferreira (30), Rejno (6), Koga (libero) oraz Semeniuk (2), Bociek, Żuk, Swodczyk (3), Dosanjh. Trener: Mark LEBEDEW.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Toniutti (2), Deroo (19), Bieniek (8), Kaczmarek (5), Śliwka (13), Wiśniewski (11), Zatorski (libero) oraz Kalembka, Szymura (13), Koppers. Trener: Andrea GARDINI.

Sędziowali: Szymon Pindral (Kielce) i Mariusz Gadzina (Krosno). Widzów: 1600.

Przebieg meczu

I: 5:4, 10:8, 15:12, 20:14, 25:16
II: 5:4, 6:10, 11:15, 17:20, 25:23
III: 2:5, 4:10, 10:15, 14:20, 19:25
IV: 3:5, 7:10, 13:15, 16:20, 18:25
V: 5:3, 9:10, 12:15

Bohater: Sam DEROO

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ