Zawieszeni w próżni

Michał Kalinowski

O problemach utytułowanego klubu spod Jasnej Góry można byłoby już napisać kilka ciekawych książek. Mniej więcej od dziesięciu lat, a więc od ostatnich sukcesów, staczał się po równi pochyłej, aż w końcu spadł do I ligi. Gdy w poprzednich rozgrywkach okazał się najlepszy na zapleczu PlusLigi wydawało się, że klub idzie w dobrym kierunku. Nowy zarząd, nowa jakość i powrót kibiców na trybuny to jednak za mało.

Częstochowianie wciąż borykają się z wielkimi problemami finansowymi i ciągle nie wiadomo, czy przystąpią do gry w zbliżającym się sezonie. Czas na wyjaśnienie wszystkich spraw ma do 31 sierpnia. W tym dniu mija bowiem przedłużony przez Komisję Licencyjną Polskiego Związku Piłki Siatkowej, przyznania licencji AZS-owi na grę w I lidze.

Największym problemem jest komunikacja z urzędem miasta. Klub w oficjalnych komunikatach jasno deklaruje, że nie ma odpowiedzi z magistratu odnośnie finansowania na kolejny rok, a przede wszystkim możliwości rozłożenia zaległości na dłuższy okres. Z różnych powodów – o których informowaliśmy wcześniej – AZS musi oddać do miejskiej kasy 300 tysięcy złotych. Jak nie trudno zgadnąć, włodarze sześciokrotnego mistrza Polski takich środków nie posiadają. Jak chcą je zdobyć? Liczą na kibiców. Uruchomili specjalną akcję crowdfundingową „Odbudujmy legendę”. Z założonego celu 300 tysięcy, na dzień dzisiejszy udało się uzyskać niespełna trzy procent tej sumy (ok. 10 000 złotych).

Mimo zagrożonego bytu klubu, siatkarze rozpoczęli przygotowania do sezonu. Na pierwszym treningu oprócz tureckiego szkoleniowca Sinana Tanika pojawili się Sławomir Stolc i Hubert Mańko, którzy przedłużyli kontrakty z klubem, a także zatrudnieni Aleksandar Nedeljković oraz powracający pod Jasną Górę Dawid Murek. Poza tym w zajęciach biorą udział: Mateusz Piotrowski ze Stali Nysa, Rafał Prokopczuk z MOS Wola Warszawa oraz Bułgar Chono Penczew, brat grającego w PlusLidze Nikołaja. – Trenujemy i nie zajmujemy się plotkami oraz spekulacjami, bo to jest nasze zadanie. O reszcie nie myślimy, to jest sprawa zarządu i miasta. AZS zawsze był znanym klubem i mam nadzieję, że tak pozostanie – powiedział Mateusz Piotrowski, który na swoim koncie ma m.in. występy w MKS-ie Będzin.

Optymistą jest również Murek, który powraca do Częstochowy jako grająca legenda klubu. – Z tego co wiemy, nowi zawodnicy będą przychodzić cały czas. Jest już dosyć duża grupa nowych twarzy. Zajmujemy się pracą, nie chcemy sugerować się plotkami, bo to nie o to chodzi. Myślę, że władze klubu zrobią wszystko, żeby to jakoś ogarnąć i żeby to miało ręce i nogi w tym sezonie. My tylko mamy nadzieję, że uda nam się wystartować w I lidze i z nadziejami będziemy podchodzić do rozgrywek – podsumował 41-letni libero. Pozostaje zatem czekać na kolejny i prawdopodobnie ostateczny werdykt komisji licencyjnej.

 

Na zdjęciu: Dawid Murek wierzy, że będzie miał okazję zagrać jeszcze w AZS-ie.