Zawodowcy nie płaczą

Drużyny z czołówki grają mecz po meczu, bo taki jest ligowy terminarz.


Nie ma co się użalać nad terminarzem i grą co dwa dni, bo taka jest nasza praca. – Zawodowcy, a nimi jesteśmy, powinniśmy sobie z tym problemem poradzić – przekonywali hokeiści GKS-ów z Tychów i Katowic, pytani na okoliczność kolejnej – po wtorkowej – serii meczów już dzisiaj. Tak się ułożył terminarz, że czołowe drużyny grają mecz za meczem i stąd też wymaga się od zawodników maksymalnej koncentracji.

Znaleźć przełamanie

Hokeiści „GieKSy”, gdy wychodzili z szatni po meczu z Tychami, byli mocno poirytowani, bo przecież nie tak to miało wyglądać. Wszystkie dotychczasowe cztery mecze zakończyły się różnicą jednego trafienia. Widać taka ich uroda…

– Te wyniki to nie skutek urody tych meczów, lecz poziomu jaki reprezentują obie drużyny – przekonuje nieco zmartwiony obrońca katowiczan, [Maciej Kruczek]. – Gdy dochodzi do konfrontacja z nami, zawsze jest ciekawa i twarda męska gra. Na pewno nie byliśmy gorsi od rywali, ale sęk w tym, że jesteśmy nieskuteczni pod bramką rywala. Sytuacji było sporo, ale nic nie chciało wpaść. Musimy jeszcze nad tym popracować i znaleźć jaki sposób, by w końcu nastąpiło przełamanie. Czasami tak bywa, że duża ilość sytuacji nie przekłada się na bramki. Przede wszystkim musimy solidnie pracować przed bramką przeciwnika, wtedy w końcu ten krążek znajdzie drogę do siatki.

Trzy z rzędu

„GieKSa” poniosła trzy porażki z rzędu: 2:3 po dogrywce z Unią 2:5 z JKH (obie u siebie) oraz z 1:2 po karnych z Tychami i pewnie mocno uwierają drużynę. A przed zespołem kolejne spotkanie, dzisiaj z Comarch Cracovią, w której Kruczek spędził 6 lat

– Nie miałem żalu do nikogo po rozstaniu się Cracovią, bo takie są nasze koleje losu – tłumaczy doświadczony obrońca. – Oczywiście, że takie spotkanie wywołuje dodatkowy dreszczyk emocji, przed nimi nie trzeba mnie dodatkowo mobilizować. Gdy grałem dla Cracovii, to myślałem o punktach dla niej, a teraz myślę tylko o wygranej dla GKS-u. By odnieść wreszcie sukces i przerwać tę niefortunną passę, to przede wszystkim trzeba więcej strzelać. My chyba z nadmierną ostrożnością podchodzimy do tych najważniejszych meczów. Jestem jednak przekonany, że nastąpi wreszcie przełamanie naszej indolencji i oby było to już dzisiaj. Finisz sezonu zasadniczego zbliża się przecież dużymi krokami.

„Pasy” we wtorek miały spacerek w potyczce z „Szarotkami”, ale trudno się dziwić skoro nowotarżanie pod Wawelem pojawili się w 14-osobowym składzie, w tym z dwoma bramkarzami.

Głowa do góry

Bartłomiej Jeziorski od początku sezonu nieźle sobie poczyna i w meczu z „GieKSą” zdobył gola, a tuż przed końcem regulaminowego czasu mógł zdobyć kolejnego. Gdyby tak się stało, pewnie byłyby chóralne śpiewy na jego cześć.

– Moglibyśmy o tej sytuacji nie gadać… – poprosił mocno zdegustowany „Jezior”. A po chwili dodał: – Krążek odbił się od parkanów Johny’ego i miałem pustą bramkę, ale jakoś dziwnie go przyjąłem i spartaczyłem okazję. Nie mam nic na usprawiedliwienie. Powinno być więcej koncentracji i tyle. Teraz już kolejny mecz, bo tak się układa ten ligowy scenariusz. To był przedsmak tego co nas czeka w Pucharze Polski. O tym meczu zapominamy, była regeneracja sił i teraz wyjazd do Oświęcimia. Sił na pewno nam nie zabraknie. Przywozimy komplet punktów, wypoczywamy, ale bez biesiadowania przy świątecznym stole i znów mecze Pucharu Polski. Może spotkamy się z Unią w finale?

Nim to jednak nastąpi najpierw trzeba zaliczyć kolejkę ligową.


Polska Hokej Liga

Czwartek, 22 grudnia

OŚWIĘCIM, 18.00: Re-Plast Unia – GKS Tychy 4:2, 2:5, 1:2 D*

NOWY TARG, 18.00: Tauron Podhle – Energa Toruń 0:7, 2:6, 2:5

KATOWICE, 18.30: GKS – Comarch Cracovia 3:1, 3:1, 1:2 D

SANOK, 19.00: Marma Ciarko STS – Zagłębie Sosnowiec 2:1, 0:3, 4:2

JKH GKS Jastrzębie – pauzuje


Na zdjęciu: Maciej Kruczek liczy na przełamanie „GieKSy” w spotkaniu z zespołem trenera Rudolfa Rohaczka.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus