Zbigniew Przesmycki: Zdrowi, zwarci, gotowi

Rozmowa ze Zbigniewem Przesmyckim, przewodniczącym Kolegium Sędziów PZPN.


Za niespełna dwa tygodnie wraca w Polsce sezon piłkarski. Pod koniec marca mówił pan, że sędziowie mają rozpiskę ćwiczeń od trenera przygotowania fizycznego, Grzegorza Krzoska. Arbitrzy byli wyposażeni w monitory pracy serca i regularnie przesyłali pliki dokumentujące ich treningi…

Zbigniew PRZESMYCKI: – To się dzieje w sposób ciągły. Grzegorz, z którym współpracują też FIFA i UEFA, jest fachowcem i odpowiednio programuje treningi. Teraz jednak, w przeciwieństwie do naszej rozmowy z marca, znamy już konkretne daty wznowienia sezonu i nasze plany też są bardziej precyzyjne. Poza tym niektórzy z arbitrów również indywidualnie współpracują z Grzegorzem, w zależności od potrzeb. Jest naprawdę dobrze. Wszystko mamy pod kontrolą.

A jak wyglądają przygotowania od strony bezpieczeństwa?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Wszyscy sędziowie dostali ode mnie maila z prośbą o zadeklarowanie, czy są w stanie spełnić wszelkie wymogi minimalizujące ryzyko zakażenia, a tutaj głównym wymogiem jest izolacja. Nie kwarantanna, a właśnie izolacja – w takim rozumieniu, że nie ma się u siebie, czy też w swojej rodzinie, obowiązków, które podwyższają ryzyko zakażenia się. To był nasz pierwszy krok, wewnątrz organizacji sędziowskiej.

Wszyscy zagwarantowali takie bezpieczeństwo?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Jeden sędzia pierwszoligowy, którego zresztą doskonale rozumiem, stwierdził, że nie jest w stanie tego zapewnić. Wiadomo, są różne powody, np. rodzaj pracy czy też rodzice w zaawansowanym wieku. W tym sezonie nie będzie już zatem brany pod uwagę przy ustalaniu obsady, ale oczywiście w żaden negatywny sposób nie wpływa to na naszą ocenę tego arbitra. Pozostali złożyli wymagane deklaracje.


Sędziowie otrzymali zielone światło, by sędziować mecze drużynie ze „swojego” okręgu, jeżeli jest ona gospodarzem spotkania. Widoczny na zdjęciu Piotr Lasyk będzie często kursował między Gliwicami i Zabrzem?
Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus

A może ktoś z sędziów niezawodowych odmówił powrotu na boiska, bo się po prostu boi? Tak po ludzku?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Nie. Każdy chce, nikt się nie bał, natomiast – jak wspomniałem – innym tematem jest kwestia zagwarantowania bezpieczeństwa, odpowiedzialności za innych. Na stadionie i boisku nie będziemy sami. I to właśnie poruszaliśmy w kontekście tej deklaracji.

Jesteście w stałym kontakcie z Komisją Medyczną PZPN…

Zbigniew PRZESMYCKI: – Oczywiście, wspomniana ankieta była pierwszym krokiem z naszej inicjatywy. Ale wszystko, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo epidemiologiczne, odbywa się pod dyktando Komisji Medycznej PZPN. Sędziowie będą jeszcze wypełniać bardziej szczegółowe ankiety.

A co z testami arbitrów na obecność koronawirusa?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Sędziowie będą je wkrótce przechodzić. To wygląda nieco inaczej niż w przypadku poszczególnych klubów, ponieważ arbitrzy są w różnych miejscach kraju, więc będą musieli sami dojechać na badania.


Przeczytaj jeszcze: Boniek nie chce pięciu zmian


Czy ma pan informację, że np. któryś z sędziów boryka się obecnie z problemami zdrowotnymi?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Nie mamy takiego przypadku wśród arbitrów. Natomiast jeżeli chodzi o całe środowisko sędziowskie, bo przecież obejmuje ono również np. obserwatorów, to właśnie jeden z obserwatorów przeszedł zakażenie. Opowiadał, jak to wyglądało – trudności z oddychaniem, wysoka temperatura, duszności. Ale wszystko zakończyło się szczęśliwie. Zresztą, przypomnę, obserwatorzy w tym dokończonym sezonie nie będą delegowani na mecze. Wiadomo, oni są ważni, ale teraz kończymy sezon w anormalnych warunkach, z ograniczoną do minimum liczbą osób na stadionie.

Macie w planie jakieś zgrupowanie sędziowskie przed restartem?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Nie. Nie ma nawet takiej potrzeby. Cały czas szkolimy się zdalnie, wczoraj wysłaliśmy wszystkim sędziom i obserwatorom 10 kolejnych klipów ze spornymi sytuacjami z meczów, m.in. z rozgrywek UEFA. Wszyscy członkowie naszego środowiska mają się wypowiedzieć, opisać, podać, jakie należy w tych przypadkach podjąć decyzje i dlaczego takie, a nie inne.

Sędziowie są w lepszej sytuacji od piłkarzy, ponieważ ich przygotowania polegają głównie na treningu kondycyjnym. To nieco łatwiejsze niż np. treningi taktyczne drużyn ligowych…

Zbigniew PRZESMYCKI: – Tak, choć ważna jest także współpraca między sędziami w czasie meczu. Kiedy byłem arbitrem, zawsze po dłuższej przerwie miałem na początku problemy z komunikacją wzrokową z asystentami. Obecnie nie jest to problemem, ponieważ sędziowie mają słuchawki, aparaturę, dzięki czemu mogą cały czas być w kontakcie z członkami ich zespołu. Zapewne przymusowa przerwa troszkę zakłóciła wzajemne zrozumienie, ale to nie problem. Na pewno pod tym względem mamy łatwiej niż kluby, które muszą pracować nad zgraniem drużyny.

System VAR będzie utrzymany na podobnych zasadach jak wcześniej, czyli np. z sędziami siedzącymi w wozie?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Tak, VAR pozostaje. Zgodnie z protokołem, który będzie obowiązywać również w dokończonym sezonie – otrzymaliśmy w tym temacie odpowiednie informacje od IFAB (Międzynarodowa Rada Piłkarska zajmująca się przepisami gry). Również w kwestii dokonywania pięciu zmian, ale to już zależy od poszczególnych związków, czy ta możliwość będzie wprowadzona w danym kraju. Zadecydują o tym nasze piłkarskie władze. Natomiast wracając do tematu VAR i wytycznych dla federacji, to była możliwość kontynuowania sezonu bez tego systemu, jednak zdecydowano, że sędziowie asystenci wideo zasiądą przed monitorami.

Wiadomo już, że sędziowie, podobnie jak piłkarze i trenerzy przekazujący wskazówki zawodnikom, nie będą musieli nosić maseczek podczas meczów. A jakie macie obostrzenia?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Nie będzie maseczek czy przyłbic, a i gwizdki pozostaną takie jak dotychczas. O innych sprawach jeszcze dyskutujemy. Na pewno w drodze na stadion obowiązują nas takie same zasady jak innych obywateli. Jeżeli chodzi o szczegóły, rozmawiamy na ten temat, będziemy mieć jeszcze jedną zdalną konferencję z Komisją Medyczną PZPN. Wiem jednak, że np. sędziowie optują za tym, aby po meczach nie korzystać z prysznica i jak najszybciej opuszczać obiekt.

Innym z rodzajów zabezpieczeń ma być pozwolenie na sędziowanie arbitrom z tego samego okręgu co gospodarz zawodów?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Tak. Rekomendacja prezesa Zbigniewa Bońka jest zgodna z moim spojrzeniem na ten temat. Będę starał się tak wyznaczać obsadę, żeby sędziowie mieli jak najmniejsze odległości do pokonania. Zresztą formalnie nigdy nie było takich zakazów. Zawsze uważałem, że żaden profesjonalny arbiter nie pozwoli sobie na stronnicze sędziowanie. Na swoim przykładzie wiem, że gdy prowadziłem towarzyskie mecze polskich drużyn z zagranicznymi, to zawsze chciałem podkreślić swoją neutralność jako sędziego i może nawet byłem przez to bardziej surowy dla naszych drużyn.

26 i 27 maja odbędą się zaległe mecze ćwierćfinału Pucharu Polski, a 29 maja rusza ekstraklasa. Kiedy poznamy obsadę pierwszych spotkań?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Jeżeli chodzi o ligę, zawsze ogłaszamy obsadę w czwartki poprzedzające piłkarskie weekendy. Natomiast jeżeli chodzi o Puchar Polski – te najbliższe mecze odbędą się we wtorek i środę – jeszcze się zastanowimy. Oczywiście już się przymierzam do obsad, jestem z sędziami w kontakcie, rozmawiamy o wszystkich okolicznościach.

W kwietniu PZPN podjął decyzję o obniżce o tysiąc złotych – na dwa miesiące – wynagrodzenia m.in. sędziów zawodowych. Były jakieś protesty wśród was?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Nie, absolutnie. Pełne zrozumienie. Jeżeli ktoś rozpowszechniał inne informacje, to były, jak to się mówi, wyssane z palca. Zresztą z tym tematem zetknęło się całe środowisko piłkarskie, przykładem renegocjacje kontraktów w poszczególnych klubach.

Czy nie jest paradoksalnie, że niektóre obostrzenia pomogą teraz arbitrom? Np. mecze odbędą się bez kibiców, więc sędziowie nie będą narażeni na presję z trybun, gwizdy, wulgarne okrzyki…

Zbigniew PRZESMYCKI: – Im wyższy szczebel rozgrywek, tym ta presja niesie ze sobą mniejsze zagrożenie, a i sędziowie lepiej sobie z nią radzą. Oczywiście jest ryk trybun przy negatywnej decyzji, ale to bardziej w kategoriach „zglobalizowanych” niż w formie jakiegoś wulgarnego, wyraźnie słyszanego okrzyku, co w niższych klasach zdarza się nierzadko. Ponadto w wyższych ligach okrzyki z widowni są głęboko w tle komunikacji między sędziami prowadzonej przez zestawy słuchawkowe. Proszę jednak zauważyć, że tematu pustych trybun, jako jakiegoś wielkiego problemu, dziś nie ma, choć piłkarze zawsze podkreślali, że lepiej im się gra przy pełnej widowni, bo to była dodatkowa mobilizacja.

W przypadku sędziów jest podobnie?

Zbigniew PRZESMYCKI: – Oczywiście. Taka atmosfera udziela się każdemu. Jednak dziś cel był tylko jeden, wznowienie rozgrywek. I dlatego cieszymy się z restartu sezonu, bo przecież nikt nie miał wątpliwości, że warunkiem tego powrotu jest brak publiczności. Dywagacje na temat, czy puste trybuny to lepiej dla arbitrów, czy gorzej, są bezprzedmiotowe. Po prostu jest taki wymóg i sędziowie muszą w tych warunkach spełnić swoje zadanie.

Rozmawiał Maciej Białek

Na zdjęciu: Szef polskich sędziów Zbigniew Przesmycki zapewnia, że jego podopieczni są gotowi do restartu rozgrywek na szczeblu centralnym.

Fot. Jacek Prondzyński/Pressfocus