Zdaniem Grbicia Włosi byli nie do ugryzienia

Żałuję tylko tego, że poświęciliśmy za dużo energii w ćwierćfinale i półfinale, nie tylko fizycznej, ale także emocjonalnej. Ale niewiele mogliśmy na to poradzić – wyznał po przegranym finale z Włochami Nikola Grbić, trener naszej drużyny.


Serb pierwszy sezon pracy z kadrą wywalczył dwa medale, brązem Ligi Narodów oraz srebrem mistrzostw świata. Żadna reprezentacja nie zdobyła dwóch krążków w tym sezonie. – Jestem dumny z tej drużyny, bo to nie jest łatwe kończyć każdą imprezę w jednym sezonie z medalem, a my jesteśmy jedyną, której się to w tym roku udało. Niektóre zespoły grały lepiej w Lidze Narodów, inne w mistrzostwach świata, ale żeby utrzymać poziom, a nawet go podnieść w ciągu tych dwóch turniejów, to wspaniały początek dla tej ekipy. Mam nadzieję, że zaczniemy w tym samym miejscu za rok i będziemy jeszcze lepsi – powiedział Nikola Grbić.

Mimo to po przegranym finale z Włochami światowego championatu w biało-czerwonej ekipie czuć był rozczarowanie, także w słowach szkoleniowca.

– Nie ma za wiele do powiedzenia o finale, bo mierzyliśmy się z drużyną, która grała lepiej od nas. Włosi byli bardziej cierpliwi. Podnieśli swój poziom przyjęcia, co jest dla mnie niesamowite. Tak zmienić zespół w miesiąc, który minął od turnieju finałowego Ligi Narodów! Nie chodzi tylko o to jedno spotkanie, ale o wszystko, czego dokonali w tym turnieju od początku. Finał był potwierdzeniem świetnych rozgrywek w ich wykonaniu.

Kiedy przeciwnik stawia cię w tak trudnym położeniu, wszystko broni, atakuje, mimo twojej mocnej zagrywki, to taka siatkówka, z której musimy się uczyć, bo to rodzaj cierpliwości, której potrzebujemy – podsumował I dodał: – Żałuję tylko tego, chociaż nie można było za bardzo nic z tym zrobić, że poświęciliśmy za dużo energii w ćwierćfinale i półfinale, nie tylko fizycznej, ale także emocjonalnej, bo to był rollercoaster emocji dla tych zawodników. Dla wielu z nich to była pierwsza taka sytuacja, z którą musieli się mierzyć jako podstawowi gracze. To nie było łatwe, więc jestem z nich dumny, z tego, jak zdołali podnosić swój poziom i mam nadzieję, że wciąż będziemy mieć taki hart ducha w przyszłym sezonie.

Grbić przyznał, że największymi atutami Włochów były zagrywka oraz cierpliwość w rozgrywaniu akcji, Wielokrotnie opierali piłkę o polski blok i powtarzali akcje. To przyniosło im powodzenie. – Każdy teraz zagrywa bardzo mocno i trzeba się do tego dostosować. Piłki są serwowane o wiele mocniej niż atakowane, więc wtedy nie ma mowy o przyjęciu, a o obronie. Kiedy zagrywka leci z prędkością 110 km/h, to jest wtedy praktycznie niemożliwe, żeby utrzymać pozytywne przyjęcie. Kiedy jest się zmuszonym do grania piłki ze środka pola, to trzeba pracować w ataku, nabijać piłkę i powtarzać akcję, aż uda się zapunktować. Włosi to właśnie zrobili – analizował.

Serb przed mistrzostwami zdecydował się na zrezygnowanie z Wilfredo Leona. Kubańczyk z polskim paszportem uchodzi za najlepszego gracza na świecie. Nie brał jednak udziału w przygotowaniach, bo rehabilitował się po operacji nogi, którą przeszedł w czerwcu. Do zespołu dołączył dopiero na kilka dni przed mistrzostwami i choć twierdził, że jest gotowy do gry, sztab medyczny i szkoleniowy naszej ekipy orzekł inaczej. Czy była to dobra decyzja?

– Kiedy nawet tak doświadczony, zdrowy i świetnie przygotowany fizycznie zawodnik jak Bartosz Kurek miał problemy, Aleksander Śliwka miał problemy, wszyscy mieli problemy, a byli dobrze przygotowani do turnieju, to każdy by miał kłopoty. Jak mówiłem wcześniej, pogodziłem się z tą decyzją, nie uważam, żebyśmy popełnili błędy. Uważam, że zespół powinien być chwalony za wszystko, czego dokonał w tym sezonie – wyjaśnił.


Na zdjęciu: Nikola Grbić i jego podopieczni osiągnęli sukces, ale na razie jeszcze przeżywają finałową porażkę.

Fot. Łukasz Laskoski/PressFocus