Zdecydował gol w końcówce

Do środowego pojedynku oba zespoły szły „łeb w łeb”. Wydawało się jednak, że faworytem potyczki byli mimo wszystko goście. Za bielszczanami przemawiały wyniki ostatnich meczów ligowych (7 punktów z takimi rywalami jak Wigry, Raków i Chojniczanka), poza tym na obcych boiskach czują się jak przysłowiowa ryba w wodzie. W sześciu spotkaniach zdobyli 11 punktów i tylko raz musieli przełknąć gorycz porażki, przegrywając 2:3 z Puszczą. Na dodatek w tym sezonie własne boisko nie jest sprzymierzeńcem beniaminka z Jastrzębia-Zdroju, który w ośmiu spotkaniach uzbierał tylko 9 punktów.

Trener gospodarzy Jarosław Skrobacz najdłużej zastanawiał się nad tym, czy w wyjściowym składzie zagra Kamil Jadach, czy Farid Ali. Ostatecznie szkoleniowiec postawił na kapitana zespołu, zaś Ukrainiec rozpoczął mecz z „góralami” na ławce rezerwowych.

Brawa dla Fabisiaka

Poziom spotkania na pewno trochę rozczarował (zawiedli zwłaszcza goście), ale emocji z pewnością nie brakowało. Trenerzy obu zespołów przeżywali prawdziwą huśtawkę nastrojów. W I połowie Podbeskidzie było tylko bladym tłem dla grających z rozmachem gospodarzy, ale ci grali wyjątkowo nieskutecznie. Albo inaczej – znakomitymi interwencjami popisywał się bramkarz bielszczan Wojciech Fabisiak. W 6 minucie po akcji Kamila Adamka z Patrykiem Skóreckim w dogodnej sytuacji znalazł się Jadach, lecz golkiper gości wyszedł z opresji obronną ręką. W 19 minucie Fabisiak wygrał pojedynek sam na sam z „Adamsem”, odbijając piłkę nogą na korner. W 25 minucie Kamil Wiktorski sprzątnął Adamkowi piłkę sprzed nosa, gdy ten mógł stanąć oko w oko z bramkarzem. Aktywa gości w I połowie to sytuacja Pawła Oleksego (21 min.), ale w ostatniej chwili niebezpieczeństwo zażegnał Kamil Szymura. Gospodarze dopięli celu w 39 minucie, gdy Damian Tront uruchomił Adamka, a ten wreszcie znalazł sposób na Fabisiaka i piłka zatrzepotała w siatce.

Pozory mylą

Gdy w 47 minucie pod prysznic pomaszerował obrońca Podbeskidzia Filip Modelski (dostał drugą żółtą kartkę za zagranie zbyt wysoką uniesioną nogą i powstrzymanie szarży Adamka), wydawało się, że jest to woda na młyn gospodarzy. Okazało się jednak, ze pozory często mylą i gospodarzom wcale nie było łatwiej. Ba, w 57 minucie stracili gola! Z rzutu wolnego dośrodkował Łukasz Sierpina, a zamykający akcję Bartosz Jaroch – wprowadzony na boisko kilkadziesiąt sekund wcześniej – głową wpakował futbolówkę do siatki. Niewiele brakowało, by chwile później oszołomieni gospodarze stracili kolejną bramkę, ale po strzale głową Mavroudisa Bougaidisa futbolówka odbiła się od zewnętrznej strony słupka i wyszła na aut bramkowy.

W końcówce spotkania nos nie zawiódł trenera Skrobacza. Wprowadził na boisko Adama Żaka, a ten po koronkowej akcji Alego i Adamka z bliska wpakował futbolówkę do siatki. Powtórzyła się zatem sytuacja z wyjazdowego meczu z Bytovią, gdzie napastnik z numerem „9” zapewnił swojej drużynie komplet punktów.

Za dużo słabych punktów

– Mieliśmy zbyt dużo słabych punktów w drużynie, zwłaszcza w I połowie – podsumował szkoleniowiec Podbeskidzia, Krzysztof Brede. – Druga żółta kartka dla Filipa Modelskiego na początku II połowy pokrzyżowała nieco nasze plany, a na pewno nam nie pomogła. Chcieliśmy pokazać, ze nie zagramy dwóch słabych połówek meczu. Paradoksalnie, grając jednego mniej graliśmy lepiej niż do przerwy. Chociaż przegraliśmy, pokazaliśmy charakter. Pierwszą połowę musimy jednak wymazać z pamięci.

– Ładnie to wygląda w tabeli, ale przed nami jeszcze daleka droga, by osiągnąć cel, który sobie wytyczyliśmy. Cieszę się, że po porażce z ŁKS-em szybko doszliśmy do równowagi. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała bardzo fajnie, ale brakowało wykończenia. Nasze prowadzenie powinno być o jedną bramkę większe. Nam czerwona kartka dla przeciwnika zaszkodziła, zaczęliśmy grać nonszalancko. Dopiero strata bramki obudziła nas i za tę determinacje do końca spotkania mojemu zespołowi należą się słowa uznania – powiedział z kolei Jarosław Skrobacz. 

GKS Jastrzębie Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (1:0)

1:0 – Adamek, 39 min (asysta Tront), 1:1 – Jaroch, 57 min (głową, asysta Sierpina), 2:1 – Żak, 88 min (asysta Adamek).

JASTRZĘBIE: Drazik – Kulawiak, Pacholski, Szymura, Gojny – Skórecki (77. Żak), Spychała, Tront, K. Gancarczyk (70. Ali) – Jadach – K. Adamek (90+1. Kawula). Trener Jarosław SKROBACZ.

PODBESKIDZIE: Fabisiak – Modelski, Bougaidis, Jończy, Oleksy – Sierpina, Rzuchowski, Palawandiszwili (56. Jaroch), Płacheta (69. Kostorz) – Gandara (80. Jończy) – Szabala. Trener Krzysztof BREDE.

Sędziował Robert Marciniak (Kraków). Widzów: 1564. Żółte kartki: Pacholski, Kawula – Modelski, Jończy. Czerwona kartka: Modelski (47. druga żółta).

Piłkarz meczu – Kamil ADAMEK