Zdenek Ondraszek: Wisła chciała mnie oddać za darmo

Mateusz MIGA: Ile razy Wisła chciała się Pana pozbyć?
Zdenek ONDRASZEK: – Już nie pamiętam, ale kilka razy na pewno. Nawet pod koniec poprzedniego sezonu usłyszałem, że mogę odejść za darmo. Był to jednak dla mnie kiepski sezon, zmagałem się z kontuzjami, mało grałem, nie strzeliłem żadnego gola – w takiej sytuacji trudno o oferty z innych klubów. Chciałem zostać i powalczyć. Odszedł Carlitos, pojawił się nowy trener, dostałem szansę i walczę do dziś.

Pański przykład pokazuje, jak ważna jest na boisku pewność siebie i zaufanie ze strony trenera.
Zdenek ONDRASZEK: – Ważne jest też wsparcie od rodziny, szatni, rodziców. Gdy leczyłem kontuzję, na zimę zostałem w Krakowie, a rodzina w Czechach przyjęła to ze zrozumieniem. Święta spędziłem praktycznie z naszymi fizjoterapeutami. Bardzo dziękuję Marcinowi i Danielowi, bo wykonali mnóstwo pracy, bym wrócił jak najszybciej. Wróciłem do zdrowia, ale nie dostawałem szans, więc trenowałem jeszcze ciężej. Dziś to skutkuje, bo mam za sobą jakby czteromiesięczne przygotowania do sezonu.

Przy Carlitosie nie miał pan szans na grę.
Zdenek ONDRASZEK: – Trener grał na jednego napastnika. Carlitos strzelał gole, więc trudno się dziwić, że go nie zmieniał.

Czasem gdy gwiazda odchodzi, dobrze wpływa to na zespół, bo każdy wie, że musi wziąć sprawy w swoje ręce. To przypadek Wisły?
Zdenek ONDRASZEK: – Aż tak to nie, ale nasz Kun Aguero czyli Marko Kolar i ja wiedzieliśmy, że przed nami nowa szansa, nowe rozdanie, że zaczynamy z tego samego poziomu. Musieliśmy walczyć ze sobą o miejsce, a ja ponadto cały czas miałem w głowie, że przyjdzie nowy napastnik. W końcu nie przyszedł, a nasza współpraca z Marko układa się bardzo dobrze. Widzę, jak ciężko trenuje i to tylko dodaje mi motywacji, bo jestem przekonany, że jak dostanie szansę to ją wykorzysta. Dobrze, gdy człowiek ma konkurenta, którego oddech tak mocno czuje na karku. Mamy fajną grupę, a piłka po prostu nas cieszy. Tak jest, gdy wygrywasz, ale niedawno we Wrocławiu przekonaliśmy się, że czasem trafi się słabszy mecz. Ważne, że i wtedy zwyciężyliśmy.

Marko Kolar to Augero, a pan?
Zdenek ONDRASZEK: – Ja? Zdenek. Po prostu Zdenek z Czech.

W Wiśle jest pan od blisko 3 lat, ale tak ładnie jeszcze nie graliście. Trzeba jednak pamiętać, że to wciąż dopiero początek sezonu.
Zdenek ONDRASZEK: – Tak, przed nami jeszcze długa droga, ale początek też jest ważny. Fakt, gramy ładnie. Trener dobrze ustawił tę drużynę. Ważne, że ci co nie grają wiedzą, że szansa w końcu przyjdzie. Wszystko wygląda dobrze, ale musimy stać twardo na nogach. Za darmo nic nikt nam nie da.

Mecz z Lechem przejdzie do historii. Od 0:2 do 5:2…
Zdenek ONDRASZEK: – Nie pamiętam takiego meczu, takiego wariactwa, nawet na własnym stadionie. Szalony był to mecz. Słyszałem, że niektórzy przed telewizorem mieli niemal zawał serca. Inni wyłączyli tv po drugiej bramce Lecha, a potem byli w głębokim szoku. Wcześniej graliśmy z Jagiellonią i Wisłą Płock i w tamtych spotkaniach zmarnowaliśmy sporo okazji. W Poznaniu do przerwy też tak było. Pamiętam, że w przerwie trener w szatni pytał nas: „To co, już zawsze my będziemy marnować swoje okazje, a rywale będą strzelać nam gole?”. No i po przerwie było już inaczej.

Przed sezonem byliście skazywani na walkę o utrzymanie. Wpływały na was te opinie?
Zdenek ONDRASZEK: – Moja babcia zawsze mówiła „Jeśli nie walczysz o życie to nie walczysz o nic”. Dla nas najważniejsze było to, że przyszedł trener, opisał sytuację klubu i ostrzegł, że łatwo nie będzie. Od razu powiedział, że kto chce w to wejść niech zostanie z nami, a inni mogą odejść. Wszyscy zostali. Ciesze się że jestem w takim klubie. Jesteśmy jedną wielką drużyną – od trenera po fizjoterapeutów. Dawno nie pracowałem w tak dobrej atmosferze.

Te problemy was scementowały?
Zdenek ONDRASZEK: – Wszyscy wiemy, jak jest. Bardzo się cieszymy, że udało się rozwiązać problem ze stadionem. Wiemy, że wszyscy robią wszystko, by w klubie było jak najlepiej. Wisła to jeden z największych polskich klubów, grać tutaj to honor.

Jak wygląda sytuacja z pańskim kontraktem?
Zdenek ONDRASZEK: – Siedliśmy już kilka razy z Arkiem i rozmawialiśmy na ten temat. Usłyszałem, że chcą ze mną przedłużyć umowę, ja zapewniłem, że nie mam zamiaru nigdzie uciekać. Napewno poszukamy rozwiązania, a co będzie to zobaczymy. Na razie staram się o tym nie myśleć, bo im mniej rzeczy mam na głowie tym lepiej.

Jak pan widzi Arka w roli dyrektora?
Zdenek ONDRASZEK: – Arek to dobry chłopak, graliśmy razem w piłkę. Wie, jaka jest sytuacja w klubie, dobrze się z nim rozmawia. Człowiek może mu powiedzieć, co czuje, jakie ma spojrzenie na daną sytuację, a on odpowiada tym samym. Nie będziemy przecież kłamać sobie w oczy wiedząc, że prawda jest inna.

Po 8 kolejkach ma pan 7 goli, jaki jest cel?
Zdenek ONDRASZEK: – Nigdy już o tym nie powiem publicznie, bo raz tak zrobiłem w Norwegii i nie dałem wtedy rady. 7 bramek to fajny wynik, ale nie byłoby to możliwe bez pracy całej drużyny. Fajnie, że jesteśmy liderem, ale jeden, dwa mecze i człowiek może być w zupełnie innym miejscu.

Wspomniał pan o meczu ze Śląskiem. Ważne, by takie spotkania też wygrywać.
Zdenek ONDRASZEK: – Taka wygrana dużo daje zespołowi. Zły mecz zawsze przyjdzie, a zwycięstwo w takim spotkaniu czasem jest więcej warte niż zwycięstwo 5:0. Cieszymy się, że wygraliśmy we Wrocławiu, ale nie możemy tak grać, bo nie zawsze będzie tyle szczęścia.

Pierwsza myśl, gdy udało się panu w końcu strzelić tego gola?
Zdenek ONDRASZEK: – Odwróciłem się do kibiców, bo chwilę wcześniej usłyszałem od nich żebym wypie*dalał. Raz przy linii ktoś krzyczał, potem ktoś zza bramki. Gdy więc strzeliłem gola po prostu odwróciłem się do tych kibiców i byłem bardzo szczęśliwy.

Skąd wie pan, gdzie spadnie piłka?
Zdenek ONDRASZEK: – Nie wiem, mam nadzieję. Ale to też zasługa chłopaków, bo oni wiedzą, gdzie ja będę stać.

Wasze ataki to schematy czy improwizacja?
Zdenek ONDRASZEK: – Pracujemy nad wszystkim. Wygraliśmy te mecze, bo robiliśmy to, czego chciał od nas trener. Bardzo dobrze rozpracowuje przeciwnika, a potem umie to wykorzystać ustalając sposób, w jaki mamy grać.

Wyglądacie też na dobrze przygotowanych kondycyjnie.
Zdenek ONDRASZEK: – Trener grał w piłkę i wie, kiedy trenować ciężko, a kiedy trzeba odpuścić. Latem tak się działo, teraz czujemy się bardzo dobrze, ale to nie jest tak, że miesiąc trenowaliśmy i to wystarczy na cały sezon. Trzeba być skoncentrowanym cały czas, trener powtarza nam to przed każdym treningiem. Przed sezonem ciężko trenowaliśmy, ale nie było w tym szalonego biegania. Owszem, biegaliśmy, ale głównie z piłką przy nodze. Już wtedy trener przygotowywał nas do tego, że chce abyśmy grali w piłkę.