Ze Stalą Mielec nie ma żartów!

Cracovia mogła tylko pomarzyć o czwartym zwycięstwie z rzędu. W Mielcu „Pasy” zostały kompletnie zdetronizowane przez Stal!


Że mielczan nie można lekceważyć, przekonał się w 1. kolejce Lech, który liczył na przyjemną przeprawą z drużyną skazywaną na spadek. Stal pokonała jednak „Kolejorza”, potem zremisowała z Radomiakiem i przegrała z Rakowem – choć częstochowianie mocno się namęczyli, aby zdobyć jedną bramkę więcej od rywala.

Samobój wyborowy

Dlatego Cracovia nie mogła być pewna niczego poza jednym – Stal wykorzysta do maksimum stałe fragmenty gry. Trener Adam Majewski znów pokazał, jak kapitalnie potrafi przygotować zespół pod tym konkretnym kątem. Braki piłkarskie trzeba nadrabiać pomysłem i tak robią w Mielcu, co było widać przy nietuzinkowych sposobach rozegrania rzutów wolnych – niezwykle dla krakowian groźnych. Tak też padł pierwszy gol. Krystian Getinger podał krótko do Macieja Domańskiego, ten „rzucił” dalekie podanie w pole karne, gdzie futbolówkę zgrał Mateusz Matras. Do siatki trafił… kapitan Cracovii Kamil Pestka, który chciał interweniować, a zachował się jak snajper wyborowy.

Obrona „Pasów” stała na dobrym poziomie, bo Stal mimo prowadzenia gry nie stwarzała wielu klarownych sytuacji. Gospodarze zresztą również skutecznie bronili, ale to także za sprawą mizerności Cracovii. W pierwszej połowie Bartosz Mrozek tylko raz musiał wysilić się przy obronie; po przerwie takie okazje miał trzy i zawsze wychodził z nich zwycięsko. Wtedy jednak mielczanie prowadzili już 2:0, a Cracovia… grała w osłabieniu.

Kontrowersja w 1 minucie

Po niecałej godzinie Domański podwyższył z karnego, który został podyktowany, gdy David Jablonsky ściągał do parteru Arkadiusza Kasperkiewicza. Czech zobaczył drugą żółtą kartkę, a pokazał mu ją Jarosław Przybył, o którym ostatnio jest dość głośno – bynajmniej nie z pozytywnych powodów. W tej sytuacji arbiter z Kluczborka zachował się wzorcowo (choć pomógł mu VAR), ale znaki zapytania postawił w pierwszej połowie. Na swoje szczęście chodzi o sytuacje, które potencjalnie mogły skrzywdzić Stal, więc koniec końców nie miały wpływu na jej dorobek punktowy.

Już w 1 minucie w polu karnym Cracovii Jakub Myszor staranował pędzącego Domańskiego. Milczał i Przybył, i VAR, choć w powtórkach widać, że krakowski młodzieżowiec nie jest zainteresowany piłką i z premedytacją wpada w pomocnika Stali. Można by to co prawda potraktować jako walkę o piłkę, ale chyba nieco bardziej należało przychylić się ku gwizdkowi. Tym bardziej że pod koniec połowy w dość podobnej sytuacji żółtą kartkę zobaczył… Jablonsky, co później poskutkowało wyrzuceniem go z boiska. Zresztą chwilę przed golem na 1:0 można było zastanawiać się, czy Czech (do spółki z kolegą) nie faulował w polu karnym wszędobylskiego Saida Hamulicia, ale nawet powtórki nie były w stanie tego rozstrzygnąć.


Stal Mielec – Cracovia 2:0 (1:0)

1:0 – Pestka, 43 min (głową, samobójczy), 2:0 – Domański, 59 min (karny)

STAL: Mrozek – Kasperkiewicz, Matras, Barauskas – Wolski (84. Hiszpański), Gerbowski (76. Kardyś), Wlazło (84. Żyra), Getinger (84. Leandro) – Domański – Hamulić, Lebedyński (65. Mak). Trener Adam MAJEWSKI. Rezerwowi: Kochalski, Maj, Kruk, Vastsuk.

CRACOVIA: Niemczycki – Jugas, Jablonsky, Ghita – Kakabadze, Loshaj (46. Oshima), Rasmussen, Pestka (68. Rapa) – Rakoczy (60. Siplak), Makuch (74. Knap), Myszor (46. Kallman). Trener Jacek ZIELIŃSKI. Rezerwowi: Hrosso, Thiago, Balaj, Kapek.

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 6543. Żółte kartki: Jablonsky (45. faul, 57 faul), Kakabadze (70. faul). Czerwona kartka: Jablonsky (57. dwie żółte).
Piłkarz meczu – Maciej DOMAŃSKI


Na zdjęciu: Maciej Domański (z prawej) kolejny raz udowodnił, jak świetnie ułożona jest jego stopa.
Fot. Marta Badowska/PressFocus