Żeby w Tychach była ekstraklasa!

Trzecia drużyna I-ligowej tabeli rozpoczyna baraże od spotkania z Górnikiem Łęczna.


Dzisiejszy mecz na Stadionie Miejskim w Tychach jest spotkaniem z kategorii „być albo nie być”. W 34 spotkaniach o ligowe punkty drużyna trenera Artura Derbina wywalczyła trzecie miejsce w tabeli i jako gospodarz przystępuje do półfinałowego barażu o awans do ekstraklasy.

– Na ostatni mecz ligowy chcieliśmy wyjść dobrze przygotowani i wygrać – mówi bramkarz tyskiego zespołu Konrad Jałocha.

– Tak się jednak nie stało, choć prowadziliśmy do 90 minuty i mieliśmy kontry, którymi mogliśmy zamknąć mecz. Gdybyśmy strzelili gola na 2:0 kontrolowalibyśmy do końca spokojnie przebieg spotkania. Na pewno szkoda więc tej straconej bramki. Ten remis jednak tak naprawdę niczego nie zmienił. Choć wszyscy mocno wierzyliśmy w bezpośredni awans to nie załamujemy się. Pozostały nam baraże i będziemy robić wszystko żeby jak najlepiej przygotować się do spotkań, które przed nami, żeby spełnić nasze marzenia i wejść do ekstraklasy.

Cenne doświadczenie

W przypadku 30-letniego bramkarza, który w swoim piłkarskim życiorysie ma już zarówno mistrzostwo Polski zdobyte w 2014 roku z Legią Warszawa, jak i awans do ekstraklasy, wywalczony 4 lata temu z Arką Gdynia, można liczyć na doświadczenie, które w takich spotkaniach jak to najbliższe z Górnikiem Łęczna jest ogromnie ważne.

– Wracając jeszcze na moment do interwencji w meczu z ŁKS-em, za które byłem chwalony, dodam tylko, że ostatecznie, w kontekście walki o bezpośredni awans i tak nic one nie dały – dodaje 2-metrowy golkiper GKS-u Tychy.

– Dlatego czekając na baraże wiem, że chcę bronić tak, żeby moje interwencje dawały zwycięstwa zespołowi, a nie żebym zbierał pochwały, bo to jest tylko historia i nie ma co do niej wracać. Przed nami dwa finały, bo tak należy patrzeć na baraże o awans i będziemy robić wszystko żeby w Tychach była ekstraklasa. Z Górnikiem Łęczna gramy u siebie i przede wszystkim obowiązuje hasło głowy do góry. Chcemy wygrać ten pierwszy mecz barażowy i przygotowywać się do finałowego meczu niedzielnego.

Dwa trafienia z Łęczną

O ile Konrad Jałocha, który w ekstraklasie rozegrał już 32 spotkania, a grając w GKS-ie Tychy od 2018 roku wystąpił w 114 I-ligowych spotkaniach, z których 12 w tym sezonie zakończył z czystym kontem bramkowym, może mówić o doświadczeniu to Jakub Piątek w takiej sytuacji znajdzie się pierwszy raz. 23-letni rozgrywający, którego dwa gole w rozegranym 7 maja spotkaniu z Górnikiem Łęczna, poprowadziły tyszan do zwycięstwa 3:1, też jednak z ogromną wiarą w sukces przygotowuje się do ostatecznej rozgrywki. Tym bardziej, że to on w niedzielę swoim podaniem otworzył drogę Sebastianowi Stebleckiemu do gola dającego prowadzenie.


Mentalnie i fizycznie

– To była kontra po stałym fragmencie gry – przypomina tyski pomocnik, który w tym sezonie w 21 występach zdobył 4 bramki.

– Krzyknąłem Kamilowi Kargulewiczowi, żeby zagrał mi z pierwszej piłki. Miałem dużo miejsca i czasu na wybór podania. Najpierw chciałem zagrać w pierwsze tempo, ale gdy zobaczyłem, że na linii podania jest zawodnik ŁKS-u, to zwolniłem nogę i dopiero gdy rywal przebiegł to ja podałem do dobrze wbiegającego na wolne pole Sebastiana Stebleckiego.

Cieszę się, że wykorzystał tę sytuację, ale to już tylko historia. Zdobywając trzecie miejsce w tabeli udowodnimy, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną, a teraz chcemy to potwierdzić w barażach. Przed meczem z Górnikiem Łęczna najważniejsza była regeneracja. Musieliśmy odpocząć i dobrze się przygotować, żeby w środowe popołudnie być gotowym pod względem mentalnym i fizycznym.


Fot. Lukasz Sobala / PressFocus