Zemsta była słodka…

Zawiercianie wyszli na parkiet bez Alexandre’a Ferreiry, który dopiero 10 minut przed spotkaniem zameldował trenerowi Markowi Lebedewowi, że w nocy zmagał się z zatruciem pokarmowym połączonym z wysoką gorączką. Szkoleniowiec musiał więc w ostatniej chwili dokonać roszady w szóstce, dając szansę gry Marcinowi Walińskiemu. Popularny „Kipek” miał być tajną bronią gości, jako że najlepiej z drużyny zna specyfikę hali w Sosnowcu, gdzie grał wcześniej jako zawodnik MKS-u. Ale nic z tych rzeczy, Waliński grał średnio i nie poprowadził zespołu do zwycięstwa. Gościom do zwycięstwa potrzebne były punkty Portugalczyka, ale ten mecz oglądał w dresie w kwadracie dla rezerwowych…

Pierwszy set śmiało można określić jako „One man show” z Rafałem Faryną w roli głównej. Po wyrównanym początku to właśnie 3 asy atakującego MKS-u zadecydowały, że gospodarze wysforowali się na 11:8. Czwarty „gwóźdź” z zagrywki Faryna wbił rywalom pod koniec partii, gdy MKS prowadził już 22:16. – Bardzo się cieszę z wygranej, ale cały czas twardo stąpamy po ziemi – stwierdził po spotkaniu Jakub Bednaruk, trener MKS-u.

Faryna w inauguracyjnym secie zdobył aż 10 „oczek”, z kolei po drugiej stronie siatki mocno uderzający Grzegorz Bociek miał ich tylko 6. Przypomnijmy, że w poprzednim spotkaniu Bociek zdobył we Olsztynie aż 25 punktów. Potyczka tej dwójki bombardierów trwała w najlepsze w kolejnej partii, w której oglądaliśmy fantastyczną końcówkę. Zanim do niej doszło, będzinianie prowadzili wysoko (15:10, 17:12) i wydawało się, że rywale są praktycznie na łopatkach. Ale zawiercianie zaczęli mocniej serwować, sprawiając coraz więcej kłopotów przyjmującym MKS-u. Punkt po punkcie i goście doścignęli rywali, mając setbola przy stanie 24:22. Ale wówczas nie popisał się Waliński (wcześniej odnotował asa), który przekroczył linię końcową przy zagrywce. Zrobiła się nerwowa atmosfera, w której więcej zimnej krwi zachowali gospodarze. Załatwili oni sprawę za drugim setbolem, gdy niezawodny Faryna spustoszył parkiet gości atakiem z drugiej linii.

Końcówka trzeciej partii to już był siatkarski dreszczowiec, w którym najpierw oglądaliśmy trzęsieni ziemi, a potem napięcie rosło. Będzinianie zamknęli spotkanie dopiero za 8 meczbolem (Patryk Czarnowski zaatakował z krótkiej daleko w aut), mimo że wcześniej prowadzili 24:22.

MKS BĘDZIN – ALURON VIRTU CMC ZAWIERCIE 3:0 (25:20, 27:25, 31:29)

BĘDZIN: Pająk (3), Sossenheimer (8), Ratajczak (9), Faryna (22), Sobański (11) Gunia (7), Potera (l) oraz Buczek (1) . Trener: Jakub BEDNARUK.

ZAWIERCIE: Masny (2), Waliński (7), Czarnowski (8), Bociek (20), Penczew (11), Gawryszewski (1), Koga (l) oraz Malinowski, Dosanjh, Kania (2) Ferens (3).

Trener: Mark LEBEDEW.

Sędziowali: Jacek Litwin i Tomasz Flis (obaj Kraków). Widzów: 1500.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:12, 20:16, 25:20

II: 10:6, 15:10, 20:18, 27:25

III: 10:9, 15:13, 20:18, 25:24, 31:29

Bohater: Rafał FARYNA