Zero po ćwierćwieczu

Beniaminek z Podkarpacia pierwszy raz w tym sezonie nie stracił gola. Wrocławianie nie zrobili praktycznie nic, by tę mało chlubną serię rywala przedłużyć.


Jest duży niedosyt, ale przynajmniej zagraliśmy na zero z tyłu. To nasze pierwsze takie spotkanie w tym sezonie, dlatego mimo wszystko trzeba ten punkt szanować – stwierdził Krystian Getinger, kapitan Stali, tuż po remisie ze Śląskiem.

Beniaminek z Podkarpacia 2020 rok zakończył premierową po ponad 24 latach wyjazdową wygraną w ekstraklasie (3:2 w Warszawie), a ten 2021 przywitał pierwszym od blisko 25 lat ekstraklasowym występem bez straty gola. Poprzednio ta sztuka zdarzyła się Stali 24 kwietnia 1996 roku w domowym spotkaniu z Rakowem. Wtedy też padł bezbramkowy remis, mieleckiej bramki strzegł Bogusław Wyparło, a w ataku grali Bogusław Cygan czy Rafał Domarski (tak, z tych Domarskich).

Tyle statystyki i historii, a teraźniejszość jest taka, że Stal straciła wczoraj 2 punkty. Od początku prezentowała się dużo lepiej od gości, którzy podobno mierzą w europejskie puchary, ale po tym, co zaprezentowali na inaugurację wiosny, można tego typu deklaracje skwitować szyderczym śmiechem. Nie zrobili nic, by przedłużyć mało chlubną serię mielczan, a jeden celny strzał w konfrontacji z jedną z najsłabszych defensyw ligi mówi sam za siebie. Jak to gorzko podsumowywali wrocławscy kibice – by truchtać po mrozie, nie trzeba zatrudniać obcokrajowców… Śląsk nie miał w swoich szeregach zawodnika pokroju choćby Macieja Domańskiego, który napędzał akcje mielczan, kilkukrotnie postraszył Matusza Putnocky’ego, a w II połowie cieszył się już nawet z asysty przy bramce Macieja Jankowskiego. Sędzia Paweł Raczkowski po użyciu VAR-u słusznie odgwizdał jednak faul Aleksyndara Kolewa na Robercie Pichu we wcześniejszej fazie tamtej akcji.

Paradoksem jest to, że Śląsk mógł jeszcze wygrać. Bezsensowne dwie żółte kartki skompletował wprowadzony z ławki Andreja Prokić (wytrwał na murawie całe 24 minuty) i w końcówce goście przejęli jeszcze inicjatywę, ale żadnej okazji nie stworzyli. A fakt, że w II połowie zmiany wpłynęły pozytywnie na postawę wrocławskiej drużyny, wcale nie musi… wpływać pozytywnie na trenera Vitezslava Laviczkę, pod którego adresem kibice zgłaszają coraz więcej zastrzeżeń.

Wojciech Chałupczak


Stal Mielec – Śląsk Wrocław 0:0

STAL: Gliwa – Granlund (74. Forsell), Matras (90+3. de Amo), Flis, Czorbadżijski, Getinger – Tomasiewicz, D. Pawłowski (46. Zjawiński), Domański, Jankowski (61. Dadok) – Kolew (61. Prokić). Trener Leszek OJRZYŃSKI. Rezerwowi: Strączek, Seweryn, Urbańczyk, Sadłocha.

ŚLĄSK: Putnocky – Janasik, Puerto, Tamas, Sztiglec – Pałaszewski, Sobota (77. Zylla) – B. Pawłowski, Praszelik, Pich (71. Makowski) – Exposito (77. Piasecki). Trener Vitezslav LAVICZKA. Rezerwowi: Szromnik, Cotugno, Celeban, Pawelec, Bejger, Szpakowski.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa).
Żółte kartki: Czorbadżijski (59. faul), Prokić (65. faul) – Pich (45. faul). Czerwona kartka: Prokić (85. druga żółta).
Piłkarz meczu – Maciej DOMAŃSKI.


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus