Zgaszą światło?

Cracovia zagra dziś w Gdańsku z Lechią. Jeżeli wygra, gospodarze zaczną się oswajać ze spadkiem do I ligi.


Zwycięstwo nad Radomiakiem Radom poprawiło nastroje i sytuację krakowian w tabeli. W kolejnych spotkaniach będą grali bez większej presji, co może mieć dobry wpływ na osiągane przez nich rezultaty. W zupełnie innym położeniu są gdańszczanie – po czterech meczach bez strzelonego gola ich szanse na uratowanie sezonu są coraz mniejsze. – Dla nich to mecz o życie – nie ma wątpliwości Jacek Zieliński, szkoleniowiec „Pasów”.

Coś do ugrania

Tydzień temu piłkarze Cracovii odnieśli pierwsze od dwóch miesięcy zwycięstwo i nie stracili gola. Liczą, że w końcówce sezonu nawiążą do jesieni, kiedy mogli się pochwalić najlepszą defensywą w ekstraklasie. W tegorocznych spotkaniach stracili ten atut, a przed rywalizacją z Radomiakiem byli zespołem, który w rundzie rewanżowej najczęściej dawał się pokonywać rywalom. Po kontuzji Davida Jablonsky’ego (Czech przeszedł już operację kolana po zerwaniu więzadeł i uszkodzeniu łękotki) nowym szefem obrony został jego rodak Jakub Jugas, który pełni także rolę kapitana. – Jest teraz naturalnym liderem. To zawodnik najbardziej doświadczony, który długi czas występował na środku obrony w innym systemie. Byłem przekonany, że da sobie radę. Półśrodkowi Arttu Hoskonen i Virgil Ghita też dobrze zagrali. Chciałbym, aby w kolejnych meczach obrona znów stała się monolitem – mówi Zieliński.

Cracovia zajmuje ósme miejsce. Do czwartego traci już dziewięć punktów, ale do piątego – tylko trzy. – To być może jest banał, ale w każdym meczu będziemy grali o zwycięstwo. Zobaczymy do czego to wystarczy. W końcówce każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. My mamy jeszcze coś do udowodnienia i z takim nastawieniem podejdziemy do kolejnych spotkań – zapewnia szkoleniowiec.

Skuteczny jak Rakoczy

Do zrealizowania tego celu nie wystarczy tylko dobra obrona. „Pasy” muszą strzelać gole, a na wiosnę nieźle idzie Michałowi Rakoczemu, który otworzył wynik ostatniego spotkania. 21-letni piłkarz w tym sezonie oddał osiem celnych strzałów, z których padło aż siedem goli. Każdy ofensywny zawodnik chciałby mieć taką skuteczność. Przeciwko Radomiakowi asystował mu Takuto Oshima, który obsłużył kapitana reprezentacji do lat 21 świetnym, kilkudziesięciometrowym podaniem. Japończyk od początku przygody z ekstraklasą pokazuje sporo jakości, ale ostatnio dokłada liczby. W trzech ostatnich meczach zaliczył dwie asysty i strzelił premierowego gola na polskich boiskach. – To nie był przypadkowy transfer, przez kilka miesięcy obserwowaliśmy go w lidze słowackiej. Uważam, że u nas się rozwinął, jest lepszym piłkarzem. Jak będzie nas bardziej słuchał, to może grać jeszcze lepiej – uważa opiekun Cracovii.

Dla Lechii rywalizacja z Pasami jest meczem ostatniej szansy. Statystycy nie mają wątpliwości, że gospodarze mają nikłe szanse na pozostanie w elicie. Ostatnio drużyna znad morza nie grała źle przeciwko Pogoni Szczecin, ale uległa „Portowcom” po samobójczym trafieniu Joela Abu Hanny. Dominacja przez długie fragmenty nic jej nie dała, drużyna ma głębszy problem. – Wiemy, że Lechia potrafi grać w piłkę i ma potencjał na znacznie wyższe miejsce. Dlaczego tak nie jest? Nie będę oceniał, rozwodził rozwodził się nad tym kilkaset kilometrów od Gdańska. Na pewno będą bardzo zdeterminowani, bo dla nich to mecz o życie, o tlen. My chcemy zagrać na wysokim potencjale cech motorycznych i piłkarskich. Ostatnio zaczyna to naprawdę nieźle wyglądać i na wyjeździe chcemy to po prostu potwierdzić.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus