Zgaszona „Biała gwiazda”

Przed wizytą w Krakowie dowodzona przez trenera Leszka Ojrzyńskiego Wisła Płock zdobyła komplet punktów w pojedynkach ze Śląskiem Wrocław i Zagłębiem Sosnowiec. Pod Wawelem zanosiło się na pierwszą porażkę „Nafciarzy” pod wodzą nowego szkoleniowca, ale katastrofalna postawa obrońców „Białej gwiazdy”, a zwłaszcza bezmyślność Łukasza Burligi, pozbawiła gospodarzy kompletu punktów. Dość powiedzieć, że w rundzie wiosennej krakowianie stracili aż 22 gole!

W I połowie więcej strzałów na bramkę przeciwnika oddali „Nafciarze” z Płocka (11:3), ale to gospodarze schodzili na przerwę z korzystnym wynikiem. Goście byli bliscy zdobycia gola w 27 minucie, gdy Dominik Furman dalekim podaniem idealnie obsłużył Karola Angielskiego, lecz napastnik płocczan posłał piłkę w boczną siatkę.

Gospodarze pierwszego gola zdobyli z… kontrataku. Przejęli piłkę po rzucie rożnym rywali, prawą flanką pognał Rafał Boguski, po czym zagrał do Krzysztofa Drzazgi, ten kapitalnie odegrał koledze futbolówkę piętą. Boguski ze środka zagrał z pierwszej piłki do pozostawionego bez opieki Sławomira Peszki, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem posłał piłkę do siatki między jego nogami. Kilka minut później „Peszkin” po raz drugi wpisał się na listę zdobywców bramek, gdy otrzymał piłkę od Drzazgi i kapitalnym uderzeniem z narożnika pola karnego w dolny róg bramki umieścił ją w siatce.

Myliłby się jednak ten, kto sądził, że gościom w tym momencie opadną skrzydła. Nic z tych rzeczy! Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nie spasowali i jeszcze przed przerwą skorygowali wynik. Mateusz Szwoch opanował piłkę dośrodkowaną z lewej flanki przez Giorgi Merebaszwiliego i z kilku metrów posłał ją w górny róg bramki strzeżonej przez Mateusza Lisa.

Druga połowa zaczęła się katastrofalnie dla „Białej gwiazdy” – Łukasz Burliga wykonując wślizg trafił wyprostowaną nogą Grzegorza Kuświka, który zastąpił Karola Angielskiego i sędzia Piotr Lasyk słusznie usunął obrońcę gospodarzy z boiska.

Kluczowe dla losów tego spotkania było desygnowanie do gry przez trenera Ojrzyńskiego Oskara zawady. Wprawdzie w 61 minucie nie wykorzystał on sytuacji sam na sam z Lisem, ale w dwóch kolejnych pojedynkach był bezbłędny. W obu przypadkach asystował mu Brazylijczyk Ricardinho. Najpierw zawada umieścił futbolówkę w siatce „podcinką”, a potem precyzyjna główką, zapewniając swojej drużynie komplet punktów.

 

Wisła Kraków – Wisła Płock 2:3 (2:1)

1:0 – Peszko, 31 min (asysta Boguski), 2:0 – Peszko, 36 min (asysta Drzazga), 2:1 – Szwoch, 43 min (asysta Merebaszwili), 2:2 – Zawada, 64 min (asysta Ricardinho), 2:3 – Zawada, 70 min (głową, asysta Ricardinho),

WISŁA K.: Lis – Palcić, Szot, Burliga, Grabowski (74. Paweł Brożek) – Basha, Boguski – Pietrzak, Drzazga (62. Plewka), Peszko (86. Buksa) – Kolar. [Trener] Maciej STOLARCZYK.

WISŁA P.: Daehne – McGing, Łasicki, Uryga, Garcia – Rasak, Furman – Ricardinho, Szwoch (80. Łukowski), Merebaszawili (58. Zawada) – Angielski (46. Kuświk). Trener Leszek OJRZYŃSKI.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 18192. Żółte kartki: Paweł Brożek (84. niesportowe zachowanie) – Angielski (34. faul), Merebaszwili (45+2. faul), Rasak (73. faul). Czerwona kartka: Burliga (52. faul).

 

 

Na zdjęciu: Miłe złego początki. W ten sposób Sławomir Peszko (z lewej0z dobył pierwszego gola dla gospodarzy.

Trenerzy po meczu:

Leszek OJRZYŃSKI, trener Wisły Płock: – To nasz pierwszy krok, bo przed nami jeszcze sześć bitew, aby uratować ekstraklasę dla Płocka. Mecz nie ułożył się nam dobrze, choć w I połowie mieliśmy przewagę i siedem kornerów. Dobrze, że przed przerwą odpowiedzieliśmy, bo atmosfera w szatni nie była tak nerwowa. Powiedzieliśmy sobie, że jak zagramy na podobnym poziomie, to wykorzystamy swoje sytuacje. Szczęście było przy nas, bo obrońca rywala dostał czerwoną kartkę i mogliśmy ruszyć do bardziej zdecydowanych ataków. Ostatecznie górą był nasz charakter, bo przyjechaliśmy tutaj, aby wywalczyć trzy punkty. Musimy dalej z pokorą stąpać po ziemi i przygotować się do kolejnego meczu.

Maciej STOLARCZYK, trener Wisły Kraków: – Jesteśmy rozczarowani rezultatem, myślę, że scenariusz tego meczu ułożył się pod wpływem decyzji arbitra o czerwonej kartce, bo od tego momentu Wisła Płock zaczęła stwarzać sobie więcej sytuacji. Nie będę ukrywał, że czerwona kartka dla Łuksza Burligi była według mnie kontrowersyjna. To było naturalne zachowanie, nie chciał zrobić rywalowi krzywdy. Ostatnio czuję się trochę jak taki uboższy krewny, którego stara się zdyskredytować, bo wszystkie kontrowersyjne sytuacje są rozstrzygane na naszą niekorzyść.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ