Zieliński o przejściu na Cichą: Tata się ucieszył

Przygodę z nowym klubem rozpoczął udanie. Już w pierwszym sparingu w barwach „Niebieskich” – z III-ligowym Ruchem Radzionków (4:1) – Lucjan Zieliński wyróżniał się na boisku, wpisując się nawet na listę strzelców. – Ten pierwszy mecz mogę zapisać po stronie plusów. Chciałem dobrze przywitać się z kibicami i to się udało. Trochę uderzeń w stronę bramki oddałem, by zdobyć gola, który bardzo cieszy, bo pomoże mi wprowadzić się do zespołu. Ważna rzecz – mówi 21-letni boczny pomocnik (rocznik 1997), który przed tygodniem podpisał kontrakt przy Cichej 6.

Prezesi obiecują…

Na angaż musiał sobie zapracować. W grudniu zagrał w testmeczu ze Stalą Brzeg, a w tym miesiącu rozpoczął w Chorzowie okres przygotowawczy. – Trochę się to wszystko dłużyło, ale zarząd czy trenerzy byli wobec mnie bardzo serdeczni. Wiedziałem, że w końcu to sfinalizujemy – przyznaje Zieliński. Z Ruchem związał się aż 2,5-roczną umową, mimo że – jak wiemy – miejsce to ostatnio nie uchodziło na piłkarskiej mapie za oazę solidności. – Rozmawiałem z władzami klubu. Ruch cały czas dąży do tego, by było jak najlepiej. Na razie nie widzę kłopotu. Prezesi obiecują, że wszystko będzie OK. Uważam, że wkrótce Ruch wróci tam, gdzie powinien być zawsze – podkreśla skrzydłowy.

Jego przenosiny na Cichą bardzo ucieszyły… ojca. – Jest wielkim kibicem polskiej piłki. Bywało, że gdy w domu chciałem pooglądać Barcelonę, to natychmiast przełączał na ekstraklasę. To jego konik. Ruch zna dobrze, opowiedział mi dużo o historii tego klubu. Trochę zapamiętałem. Tata jest zadowolony, że taki kierunek obrałem, podobnie jak wujek, który czasem jeździ do Chorzowa na mecze – opowiada Lucjan Zieliński.

Coś do udowodnienia

Pochodzi z Oławy. Zaczynał w tamtejszym MKS-ie, potem – z przerwą na wypożyczenie do Kluczborka – był zawodnikiem Miedzi Legnica. Nie przebił się jednak do pierwszego zespołu. Jesień spędził w III-ligowych rezerwach. Zakończył ją z bilansem 4 goli i 5 asyst. – Z pierwszą drużyną Miedzi byłem na obozie. Trener nie dał mi więcej szans, ale nie mam mu tego za złe. Jego decyzja. Uznałem, że zimą trzeba będzie podjąć takie kroki, by móc rozwijać się w innym klubie. Dużego przeskoku poziomu nie czuję. Ale już pod względem marki, historii klubu – jest wielki. Muszę się do tego przyzwyczaić – zaznacza 21-latek.

To nie będzie jego pierwsze zetknięcie z II-ligowym futbolem. Poprzedni sezon – jak wspomnieliśmy – spędził w całości w MKS-ie Kluczbork. Przyszło mu przełknąć gorycz spadku.

– Bardzo dużo po tym pobycie w MKS-ie mam do udowodnienia. To ważne, że w Ruchu szybko strzeliłem pierwszego gola, bo w Kluczborku nie było ani jednego, choć trzeba też mieć na względzie fakt, że ogólnie – jako zespół – zdobywaliśmy ich mało. Chcę zmazać plamę po tamtym sezonie. Nie uważam, by był bardzo zły, ale po prostu zabrakło mi liczb – nie kryje Lucjan Zieliński.

Na lewym skrzydle

W kierunku 13 wiosennych meczów patrzy z dużym optymizmem. – To będzie trudne, ale my cały czas myślimy o awansie! Chcemy tego dokonać. Im szybciej Ruch wróci na szczebel, na którym powinien grać, tym lepiej. Występować tu – to duże brzemię. Wierzę, że będzie mnie to napędzać. Nawet nie chcę myśleć o spadku. Nie z takim potencjałem – mocno akcentuje zawodnik, który – mimo iż jest prawonożny – na razie jest wystawiany przez trenera Marka Wleciałowskiego na lewym skrzydle.

– Mamy fajny, młody zespół, w którym nie ma podziału na młodzież i starszyznę, a wszyscy dobrze się dogadują. Nikogo wcześniej tu nie znałem, ale teraz jest już OK. Zresztą, wychodzę z założenia, że znajomości wypracowuje się raczej na boisku, a nie rozmową w szatni – mówi nowy pomocnik „Niebieskich”.

 

Na zdjęciu: W Kluczborku Lucjanowi Zielińskiemu zabrakło liczb. Skrzydłowy wierzy, że w Chorzowie pod tym względem będzie znacznie lepiej.