Złamani w końcówce

King Szczecin wywiózł z Dąbrowy Górniczej czwarte kolejne zwycięstwo. Tauron GTK Gliwice nie zatrzymał Śląska Wrocław.


MKS do meczu z Kingiem przystąpił wzmocniony Maciejem Kucharkiem. Koszykarz do dąbrowskiego klubu wrócił po czterech latach. Ma wzmocnić polską rotację po zawieszeniu Michała Sitnika. W ponownym debiucie zagrał krótko, bo niespełna dwie minuty i nie miał wielkiego wpływu na wynik – zdobył dwa punkty, trafiając oba rzuty wolne.

Długo wydawało się, że górą będą gospodarze, bo przez większość meczu prowadzili. Nie była to wielka przewaga, ale cały czas utrzymywała się w granicach pięciu, sześciu punktów. Na niewiele ponad pięć minut przed końcem było 72:66 dla miejscowych i wtedy do głosu doszli szczecinianie. Przypomniał o sobie James Eads, który „trójką” dał sygnał do odrabiania strat. Gospodarzom mocno we znaki dał się też Phil Fayne, to po jego akcji był remis (74:74). Po chwili zza linii 6,75 m celnie przymierzył Bryce Brown, a efektownym rzutem hakiem popisał się Tony Meier. To były kluczowe akcje. King wyszedł na prowadzenie 79:76 i nie oddał go już do końca. Dąbrowianie mieli jeszcze szansę na odwrócenie losów rywalizacji, ale rzuty Josepha Chealeya oraz Trevora Bluietta były jednak niecelne.

Gliwiczanie nie sprawili niespodzianki i przegrali ze Śląskiem. Dla gości to dziesiąte kolejne zwycięstwo w lidze. Jako jedyni pozostają niepokonani. Początek należał do miejscowych, którzy po pięciu minutach prowadzili 13:6. Mistrzowie Polski szybko jednak uporządkowali szyki, zdobyli siedem kolejnych punktów i wyszli na prowadzenie. Gliwiczanie nie zrazili się jednak i dalej walczyli. Animuszu wystarczyło im jednak do połowy drugiej kwarty, kiedy byli na prowadzeniu 31:30. Od tego momentu inicjatywę przejął Śląsk. Jeremiah Martin i Kodi Justice kończyli kolejne akcje, a pod koszem niepodzielnie panował Arciom Parachuski. Przewaga wrocławian powoli, ale systematycznie rosła. W trzeciej kwarcie wzrosła już nawet 16 punktów. Ostatnie 10 minut niczego już nie zmieniły. Goście nie forsowali tempa, kontrolując korzystny wynik. Miejscowi wydawali się natomiast pogodzeni z losem. 22 punkty wynosiła największa przewaga gości, którzy niezagrożeni dowieźli zwycięstwo do końca.


MKS Dąbrowa Górnicza – King Szczecin 76:79 (23:20, 21:17, 16:21, 16:21)

DĄBROWA GÓRNICZA: Verge 10, Bluiett 11 (1×3), Mokros 3 (1×3), Chealey 15, Krampelj 16 (2×3) – Drame 19, Piechowicz, Kucharek 2. Trener Jacek WINNICKI.

SZCZECIN: Mazurczak 11 (2×3), Fayne 17, Brown 10 (2×3), Meier 14 (4×3), Cuthbertson – Żmudzki, Kostrzewski 4, Borowski 10 (2×3), Matczak 2, Eads 11 (3×3). Trener Arkadiusz MIŁOSZEWSKI.


Tauron GTK Gliwice – Śląsk Wrocław 71:91 (19:22, 21:25, 13:21, 18:23)

GLIWICE: Szlachetka 5 (1×3), Skifić 10, Rowland 20 (1×3), Murphy 9, Ferguson 5 (1×3) – Palmowski, Put 18 (2×3), Maciejak 2, Busz 2, Trener Marosz KOVACZIK.

WROCŁAW: Morgan 19 (3×3), Martin 18 (1×3), Gołębiowski 8 (1×3), Parachouski 4, Justice 18 (4×3) – Nizioł 5 (1×3), Bibbs 10 (1×3), Adamczak, Tomczak 9, Ł. Kolenda. Trener Andrej URLEP.


Na zdjęciu: Gliwiczanie nie znaleźli sposobu na zatrzymanie Jakuba Nizioła (z prawej) i jego kolegów.

Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus.pl