Złość po katalońsku

W ostatnim meczu z Miedzią Legnica, Gerard Badia zagrał w wyjściowym składzie po raz pierwszy od… października 2018 roku! W grze Katalończyka było widać ogromną chęć oraz lekki brak wyczucia. „Badi” zmarnował idealną okazję na zdobycie trzeciej bramki. – Na treningach takie akcje wykańczam za każdym razem. Lubię strzały z woleja i mam je opanowane. Gdy w meczu z Miedzią widziałem, że „Konczi” (Martin Konczkowski – przy. red.) biegnie prawą stroną, chciałem żeby dograł mi taką piłkę. Tak się stało i… spudłowałem. Gdy gra się w pierwszym składzie od bardzo dawna, to chęć pokazania się jest olbrzymia. Chciałem aż za bardzo. Nie miałem spokoju i luzu. Gdy gra się mało i nieregularnie, to chce się robić wszystko, nawet więcej niż się musi. Trudno jest zachować chłodną głowę i myśleć racjonalnie. Taka jest piłka nożna. Myślę, że koledzy, którzy są w formie, grają wszystko, wykończyliby tę sytuację – tłumaczy nam Katalończyk.

Chce aż za bardzo

29-latek od dłuższego czasu jest rezerwowym, ale wcale nie zamierza godzić się z taką rolą. – To jest trudna sytuacja dla wszystkich, którzy nie grają w podstawowym składzie. Ale ja zawsze podkreślam, że jedenastu gra dobrze, bo czują oddech konkurencji. Wszyscy bardzo dobrze trenujemy, jest walka o miejsce w składzie. Każdy chce grać i to się nazywa prawdziwa drużyna – podkreśla Badia, który zdaje sobie sprawę, że musi być gotowy, bo przed gliwiczanami jeszcze sporo grania. – Wkraczamy w taką fazę sezonu, że trener będzie potrzebował większej liczby zawodników. Na przykład Joel nie grał z Miedzią, więc wskoczyłem i musiałem być gotowy. To jest nasza praca.

Oczywiście, ja i koledzy jesteśmy „wku…”, że nie gramy, ale tak musi być. To jest normalne i profesjonalne w tym zawodzie. Jest w nas jednak sportowa złość, która przekłada się na treningi. Nie znamy godziny, w której będziemy potrzebni zespołowi – zauważa pomocnik, który nie ukrywa, iż najlepiej czuje się na boku pomocy, choć czasem grywał tuż za plecami jedynego napastnika. – Lubię grać na lewej stronie boiska. Jak analizowałem moje mecze w Piaście, to najlepsze rozgrywałem właśnie po tej flance. 80 procent goli strzelałem grając z lewej strony. Prawda jest też taka, że gdy jest się w gazie, pozycja nie ma większego znaczenia. Czuje się wtedy pewność siebie i wewnętrzny spokój. Gdy miałem swój najlepszy sezon w Piaście, to strzelałem i atakowałem z każdej strony.

Tęsknota za rodziną

W lutym Gerard po raz drugi został ojcem i po raz drugi na świat przyszła córeczka. Ostatnie tygodnie upłynęły jednak piłkarzowi na rozłące i tęsknocie. – Jest trudno samemu, bo z jednej strony bardzo się tęskni za rodziną, ale z drugiej nic nie musisz robić i się martwić. To jest trochę niebezpieczne, bo rozleniwia. Nie było okazji, żeby lecieć do Hiszpanii, ale na szczęście w niedzielę żona z dziećmi przylatuje do Gliwic. Będzie więcej roboty, mniej spania, ale nie mogę się tego doczekać! – cieszy się Badia, który wolny czas spędzał aktywnie, pobierając m.in. nauki gry w… golfa. – Mój teść gra bardzo dobrze i swego czasu namówił mnie, bym spróbował. Pierwszego dnia mi się nie podobało, bo nie potrafiłem… trafić w piłeczkę.

Potem było lepiej i spodobało mi się. Ostatnie tygodnie jestem w Gliwicach sam, więc… znalazłem pole golfowe w Bytomiu. Pojechałem tam, spróbowałem, poznałem instruktora i namówił mnie na naukę gry. Opłaciłem cały kurs i jak jest dobra pogoda, to jadę na lekcje. Ostatnio Aleks Sedlar i Jorge Felix pojechali ze mną, bo chcieli spróbować. Raczej się nie nagraliśmy, bo więcej było śmiechu. Golf jest fajnym, spokojnym sportem. Ani się nie zmęczysz, ani nie spocisz. Nigdzie się nie śpieszysz, tylko że do dołka trafić jest trudniej niż do bramki – śmieje się piłkarz Piasta, który wciąż nie przedłużył kontraktu w Gliwicach. Do poważnych rozmów z klubem jeszcze nie doszło, bo wszyscy czekają, jak potoczy sie końcówka sezonu.

Sportowo Badia nie miał zbyt wiele okazji, aby udowodnić swoją wartość. Jesienią borykał się z urazem, teraz jest tylko rezerwowym. Mimo tego ma na swoim koncie gola i aż 4 asysty. Według naszych informacji, przy podjęciu ostatecznej decyzji ważne będą także względy pozasportowe, rodzinne. Na razie jednak żadne decyzje nie zapadły.

 

Na zdjęciu: Gerard Badia (z lewej) walczy o miejsce w składzie i o swoją przyszłość w Piaście.