Złość w zdobycz przekuta

Chciałbym odgrywać w drużynie ważniejszą rolę – deklaruje Daniel Paszek, który ostatniej soboty mógł cieszyć się ze swej pierwszej ligowej bramki w barwach Ruchu Chorzów.

Zwycięstwo cieszy, wkur… pozostaje – tymi ostrymi słowami Daniel Paszek podsumował przed tygodniem na Twitterze derbowe zwycięstwo w Rybniku, do którego raptem 3-minutowym wejściem z ławki nie było mu dane dołożyć cegiełki do zwycięstwa 2:0. Zdenerwowanie potrafił jednak przekuć w coś pozytywnego. Choć tej soboty mecz ze Stalą Brzeg (3:2) znów zaczął wśród rezerwowych, to pojawił się na boisku na całe pół godziny, ożywiając zespół i zdobywając zwycięską bramkę; swą pierwszą ligową w barwach Ruchu.

W tyle głowy

– Byłem szczęśliwy, że wygraliśmy w Rybniku, ale złość sportowa też była. Czułem, że to właśnie mecz, w którym mogę strzelić tego pierwszego gola. ROW mi „siedzi”. Generalnie nie zdobywam wielu bramek, ale w Rozwoju Katowice przed meczem z tym rywalem zawsze się śmialiśmy, że coś mi wpadnie. Po cichu liczyłem, że tak też będzie w Ruchu. Ważne, że rozwiązałem ten worek tydzień później – podkreśla 27-letni boczny pomocnik.

Na ligowego gola w barwach swego ukochanego klubu, któremu kibicuje od małego, przyszło mu czekać aż 28 występów.

– Trochę czasu minęło… Powiedzieć, że siedziało mi to w psychice, byłoby może przesadą, ale może gdzieś głęboko z tyłu głowy to było i za mną chodziło. Patrzę na dobro drużyny. Zawsze notowałem więcej asyst niż bramek, wolałem dogrywać. Strzelałem dotąd w różnych meczach pucharowych, ze słabszymi rywalami. Z 10 „sztuk” pewnie by się uzbierało…

Najistotniejsze było trafienie ze Stomilem Olsztyn, w dogrywce na 3:2, ale nie dowieźliśmy wtedy tego wyniku i odpadliśmy po karnych. Teraz wpadło w lidze. Najważniejsze, że w ważnym momencie, co dało drużynie 3 punkty. Cieszę się, że mogłem pomóc. Mam nadzieję, że nie po raz ostatni – przyznaje Paszek.

Ciężko to przełknąć

Do Ruchu „Pacho” trafił latem ubiegłego roku, po spadku do III ligi – zarówno „Niebieskich”, jak i… osobistym, bo zaliczonym w barwach Rozwoju. Przez dwa sezony w Katowicach udowadniał jednak, że jest w stanie robić różnicę nawet na szczeblu centralnym. Przy Cichej na razie można odnieść wrażenie, że gra jakby na zaciągniętym ręcznym…

– Jeśli mam być szczery, towarzyszą mi podobne odczucia. Nie pokazałem pełni swoich możliwości, cały czas czekam na przełomowy moment. Może nadszedł teraz? Trzeba zagrać kilka kolejnych meczów na równym poziomie, poprawić liczby. Chcę grać jak najwięcej, rozkręcić się, pomagać drużynie, ale tych minut jest mniej, dlatego denerwuję się, szukam przyczyn. Trenuję cały czas na pełnych obrotach.

Wiadomo, że trudno wskoczyć do składu, gdy drużyna wygrywa. Dawanymi zmianami chcę jednak w końcu wywalczyć miejsce w jedenastce i się w niej utrzymać. Nie oszukujmy się: nie podoba mi się moja pozycja w drużynie. Chciałbym odgrywać ważniejszą rolę. Jestem ambitnym człowiekiem i dziwnie by to zabrzmiało, gdybym powiedział, że odpowiada mi siedzenie na ławce. Pewne kwestie nieraz ciężko przełknąć, co jest normalne. Taki mam charakter, że nie potrafię się wszystkim cieszyć – mówi Daniel Paszek, który w tym sezonie zaliczył dotąd 10 ligowych występów, z czego 4 od pierwszego gwizdka.

Rezerwy do wydobycia

W meczu ze Stalą zmienił Mateusza Winciersza (na drugim skrzydle biegał Łukasz Janoszka). Obsłużony prostopadłym podaniem przez innego zmiennika, Tomasza Neugebauera, pomknął na bramkę rywali i trafił do siatki. Komentujący mecz w klubowej telewizji pomocnik Ruchu, Michał Mokrzycki, rzucił, że w tej lidze trudno rywalom o doścignięcie Paszka… – Ten sprint przy bramce to nie było jeszcze 100 procent. Szybkość jest moim atutem, ale mam jeszcze rezerwy. Trzeba je wydobyć! Ubolewam tylko, że pierwsza moja bramka padła przy pustych trybunach. Chcielibyśmy, by kibice byli z nami, ale jesteśmy w takich czasach, że nic z tym nie zrobimy – nie kryje pomocnik.


Czytaj jeszcze: Wyjście z czterech ścian

Ruch ma na koncie 5 zwycięstw z rzędu, dzięki czemu otwiera III-ligową tabelę z przewagą 2 „oczek” nad Ślęzą Wrocław i 5 nad Polonią Bytom, które w ten weekend zgubiły punkty. Może ją powiększyć, jeśli w środę (18.00) wygra zaległe spotkanie z rezerwami Zagłębia Lubin. – Nie możemy tracić punktów u siebie. Cicha to nasza twierdza, tu chcemy wygrywać, a na wyjazdach nie przegrywać. To droga, by zrobić awans. Teraz przed nami mecz z Zagłębiem, które pokonało ostatnio Polonię. Czułem, że tak może być, bo w Lubinie jest dobra młodzież. Czeka nas ciężka przeprawa, ale jak zwykle chcemy zdobyć 3 punkty – deklaruje Daniel Paszek.


28 MECZÓW ligowych w Ruchu potrzebował Daniel Paszek, by zdobyć pierwszą bramkę.


Na zdjęciu: Daniel Paszek liczy, że gol strzelony Stali Brzeg pozwoli mu wreszcie wywalczyć miejsce w podstawowym składzie.
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus