Znają ją i lubią

Pod nieobecność Dawida Kubackiego największe szanse na dobre wyniki w Lahti mają Kamil Stoch i Piotr Żyła.


Bez Dawida Kubackiego udała się do Lahti reprezentacja Polski w skokach narciarskich. Fińska mekka sportów zimowych, to przedostatni przystanek na szlaku Pucharu Świata w tym sezonie. Przypomnijmy, że „Mustaf”, nadal wicelider klasyfikacji Pucharu Świata, z powodu poważnych problemów zdrowotnych swojej małżonki – Marty, postanowił zakończyć już sezon. Zawodnik, który w bieżącej kampanii wygrał 6 konkursów i aż 15 razy stanął na podium, najprawdopodobniej nie zakończy sezonu w pierwszej trójce klasyfikacji generalnej, choć nie to jest teraz przecież dla niego najważniejsze.

Do zakończenia rywalizacji – Kryształowej Kuli pewien jest już Halvor Egner Granerud – pozostały trzy konkursy indywidualne. Jeden w Lahti i dwa w Planicy. Trzeci obecnie w generalce, Stefan Kraft, traci do Polaka 42 punkty, a ostatnio jest w wybitnej dyspozycji. Strata Anże Laniszka, który przez cały sezon skacze dobrze, wynosi 118 „oczek”.

To nie są proste rzeczy

Nie będzie w Lahti Kubackiego, ale pozostali nasi skoczkowie mają coś jeszcze do udowodnienia. A, przede wszystkim, patrząc z perspektywy całego sezonu, takim skoczkiem jest Kamil Stoch. Zawodnik z Zębu miał w bieżącej kampanii wiele problemów, a kiedy doszedł do dobrej formy, zabrakło mu szczęścia. Na MŚ w Planicy był 6 i 4 indywidualnie, a także 4 w drużynie. W Pucharze Świata, z kolei, nie stanął jeszcze na podium. Od sezonu 2010/11 wydarzył się Polakowi tylko jeden sezonu – 2015/16 – w którym nie znalazł się ani raz w czołowej trójce zawodów. Przypomnijmy, że takich miejsc ma na swoim koncie 80, a po raz ostatni cieszył się z „pudła” w grudniu 2021 roku. Teraz jednak zapowiada, że chce powalczyć w Lahti.

Czy ma ku temu racjonalne przesłanki? Drugi konkurs w Vikersund, w którym zajął 8. miejsce, był w jego wykonaniu całkiem niezły. – Kluczowe było kilka kwestii. To nie są proste rzeczy. Generalnie chodziło o to, abym zmienił sposób wyjścia z progu, bo tam traciłem najwięcej – powiedział w rozmowie z portalem skijumping.pl, [Kamil Stoch]. – Było zbyt agresywnie, a potrzebowałem zyskać wysokość bez utraty prędkości. To była zmiana wizji skoku, po wskazówkach udzielonych przez trenerów i swojej analizie. Chodziło o to, aby pójść w to całym sobą, bez kontroli. Najpierw musiałem to zobrazować sobie w głowie, a następnie zrobić to na pełnej mocy – podkreślił trzykrotny mistrz olimpijski.

– W Vikersund ostatni dzień przyniósł to, co chciałbym uzyskać pierwszego dnia, przy okazji treningu i kwalifikacji. Z jednej strony jest to dobre, ale z drugiej strony nie pociesza mnie to zbytnio. Myślę, że to kwestia konkretnego nastawienia się na loty narciarskie. Musiałbym przyjeżdżać tutaj z kompletną wizją tego, jak to ma wyglądać i konsekwentnie się tego trzymać – zaznaczył triumfator 39 konkursów PŚ w karierze.

Najpierw drużynówka

W Lahti lotów nie będzie. Dziś odbędzie się rywalizacja drużynowa, a jutro indywidualna. – Mam świadomość, że jeszcze jestem w stanie ukąsić i oddawać bardzo dobre skoki, na najwyższym poziomie – zapewnił Kamil Stoch, który obiekt w Lahti lubi i to bardzo. Odniósł na nim trzy pucharowe zwycięstwa, a także zajmował trzecie miejsce. Ponadto pięć razy był w składzie drużyny, która stawała na podium. To właśnie na Salpausselce, w 2017 roku, wraz z kolegami cieszył się ze złotego medalu MŚ. W składzie tamtej drużyny znajdowali się Piotr Żyła, Maciej Kot i Kubacki. Teraz, obok Stocha, wystartuje tylko pierwszy z wymienionych. Który Lahti również wspomina świetnie. To właśnie tam zdobył swój pierwszy indywidualny medal MŚ. Na wspomniany czempionacie sprzed 6 lat wywalczył brąz w konkursie na dużym obiekcie.

Kadrę na konkursy w Finlandii uzupełniają Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Tomasz Pilch i Jan Habdas. Dwaj pierwsi skakali w miniony weekend, z niezłym nawet skutkiem, w Vikersundzie. Wądek punktował raz, a Zniszczoł 2 razy. Obaj walczą o to, by wziąć udział w ostatnim konkursie w Planicy, który odbędzie się w niedzielę, 2 kwietnia. Wystartuje w nim tylko najlepsza trzydziestka klasyfikacji generalnej PŚ. Obecnie Wąsek zajmuje 32, a Zniszczoł 35 miejsce. Biorąc pod uwagę fakt, że nie będzie w nim skakał Kubacki, Wąsek potrzebuje wyprzedzić jednego zawodnika. Do Phillipa Aschenwalda traci 3 punkty, a zawodnik ten stracił ostatnio miejsce w ekipie Andreasa Widhoelzla. O punkty indywidualne zawodnicy powalczą jednak dopiero w niedzielę. Dziś zaprezentują się drużynowo. Polacy, najprawdopodobniej, wystąpią w składzie: Stoch, Żyła, Zniszczoł i Wąsek. Dzisiejsze zawody będą drugą drużynówką PŚ w tym sezonie. W Zakopanem „biało-czerwoni” zajęli 2. miejsce, przegrywając z Austriakami.




Na zdjęciu: Dwóch z czterech mistrzów świata z 2017 roku w drużynie tym razem zabraknie na skoczni w Lahti.
Fot. Marta Szydłowska/PressFocus