Znają się dobrze, co tylko doda atrakcyjności

Jastrzębski Węgiel, dzięki efektownej wygranej w Radomiu, wdrapał się po pierwszej kolejce rozgrywek Plus Ligi na czoło tabeli i zajmuje pierwsze miejsce, ex aequo, z ONICO Warszawa.

Dziś w Zawierciu podopieczni trenera Ferdinando De Giorgiego zagrają drugi z rzędu mecz wyjazdowy, a rywalem będzie groźna drużyna Aluronu Virtu Warty, która na inaugurację rozgrywek sprawiła niespodziankę, wygrywając po tie breaku z Asseco Resovią. „Jurajscy rycerze” już w poprzednim sezonie pokazali, że potrafią stawić czoła najlepszym w Plus Lidze, chociaż akurat drużynie Jastrzębskiego Węgla nie urwali ani seta.

Zatrzymać jastrzębskie armaty

Kiedy oba zespoły mierzyły się wówczas w Zawierciu trenerem „Pomarańczowych” był jeszcze Mark Lebedew, australijski szkoleniowiec, który od tego sezonu pracuje w Zawierciu. Spotka się dziś zatem ze swoimi byłymi podopiecznymi, chociaż wbrew pozorom nie będzie ich tak wielu. Ponieważ jastrzębska ekipa mocno się zmieniła. Jeżeli chodzi o podstawowych zawodników, Lebedew zna Lukasa Kampę, Jakuba Popiwczaka, Grzegorza Kosoka i Piotra Haina.

Nie pracował zatem z Julienem Lyneelem, Christianem Frommem i Dawidem Konarski, czyli zawodnikami, którzy w znakomitym stopniu świadczą o sile rażenia Jastrzębskiego Węgla. We wspomnianym meczu z Radomiem, Francuz, Niemiec i nasz mistrz świata zdobyli łącznie 36 punktów, czyli prawie połowę wszystkich „oczek”, jakie zapisano na konto drużyny z Jastrzębia. Australijczyk doskonale zdaje sobie zatem sprawę z tego, kogo jego zespół będzie musiał zatrzymać.

Wiele podtekstów, wielu kolegów

Po wspomnianym, wygranym meczu z Resovią, Australijczyk przyznał, że skład jego zespołu na Jastrzębski Węgiel może wyglądać nieco inaczej. W wygranym 3:2 spotkaniu z bardzo dobrej strony pokazał się doskonale w Jastrzębiu-Zdroju znany Mateusz Malinowski, a grą Aluronu sprawnie zawiadywał Michal Masny, również były gracz JW. Dodając do tego innego niegdyś gracza „Pomarańczowych”, Bartosza Gawryszewskiego, można zaryzykować stwierdzenie, że oba zespoły znają się, jak łyse konie.

– Wiele podtekstów, wielu kolegów no i trener Lebedew, który będzie chciał nam pokrzyżować plany – uśmiecha się przed meczem Jakub Popiwczak, libero jastrzębskiej drużyny. – Za zespołem z Zawiercia stoi hala wypełniona kibicami i na pewno niełatwo się tam gra, ale podobnie było w Radomiu, gdzie zgarnęliśmy trzy punkty. Dlatego przy odpowiednim nastawieniu w Zawierciu też możemy wygrać – podkreślił zawodnik Jastrzębskiego Węgla.

Na zdjęciu: Mark Lebedew w zeszłym sezonie prowadził Jastrzębski Węgiel w meczu w Zawierciu. Dziś stanie po drugiej stronie barykady.