Znów niedosyt

Na cztery mecze ligowe tej wiosny, gliwiczanie po trzech z nich mogli żałować straconych punktów.


Plan gliwiczan na mecz z Legią był dobry, bo w pierwszej połowie goście ze stolicy mieli wielkie problemy ze stwarzaniem sobie sytuacji, ale też z atakowaniem większą liczbą piłkarzy pola karnego zespołu trenera Aleksandara Vukovica.

Pomocnik zdał egzamin

Szkoleniowiec Piasta wykorzystał całą swoją wiedzę o byłym klubie i jego piłkarzach, by zneutralizować ich mocne strony. W drugiej połowie meczu gospodarze nieco opadli z sił, a Legia mocniej atakowało. Mimo tego w groźnych strzałach było 1-1, bo na poprzeczkę Bartosza Slisza, Kamil Wilczek odpowiedział zmarnowaną „setką”. Plan Vukovicia zakłada przede wszystkim odcięcie od gry i od piki Portugalczyka Josue. Za pomocnika w kryciu jeden na jeden odpowiadał Grzegorz Tomasiewicz, który trzeba napisać sprostał zadaniu, bo przy rzucie karnym nie mógł przecież towarzyszyć Josue.

– W tygodniu trener poinformował mnie o moim zadaniu i muszę przyznać, że nie było to dla mnie wielkim problemem. Byłem też gotowy na to, że on będzie do mnie coś mówił, czasem prowokował. Żółta kartka też mi nie przeszkodziła. Uważam, że wywiązałem się z zadania dobrze, szkoda że nie przełożyło się to choćby na remis, ale przy rzucie karnym nic już nie mogłem zrobić – opowiada nam Grzegorz Tomasiewicz, który podobnie jak koledzy włożył sporo sił i energii w to spotkanie. Efektem jest porażka i znów miejsce w strefie spadkowej.

Będzie dobrze?

– Wiemy jak wygląda tabela, ale w naszym przypadku nic to nie zmienia. Musimy robić swoje, grać to co chcemy i wierzę, że punkty przyjdą i będziemy na lepszym miejscu – dodaje Tomasiewicz. Podobnego zdania jest trener Vuković.

– Żal, że nie mamy punktów, ale jako drużyna zrobiliśmy dużo, aby coś z tego boiska podnieść. Gdyby nie trzy punkty przed tygodniem w Lubinie, to nasza sytuacja byłaby bardzo trudna. Wiem, że znów jesteśmy niżej, ale jestem optymistą. Widzę jak gramy, czasami brakuje skuteczności, bo sam Kamil Wilczek miał w meczu z Legią dwie doskonałe sytuacje. Nadal uważam, że idziemy w dobrym kierunku – dodaje serbski szkoleniowiec.

Kibice Piasta z niepokojem patrzyli na tablicę wyników oraz na Damiana Kądziora, który w ostatniej akcji w meczu z Legią, staranowany przez bramkarza Kacpra Tobiasza długo nie podnosił się z murawy.

– Z tego co wiem, nic poważnego się nie stało, a przynajmniej ja nie otrzymałem takich sygnałów – wyjaśnia „Vuko”. Przede wszystkim jednak w gliwickiej szatni panował ogromny niedosyt.

– W perspektywie całego meczu obie drużyny nie miały wielu szans. Szkoda tego wyniku, bo ten jeden punkt w naszej sytuacji by się przydał. Kontynuujemy naszą pracę, przeanalizujemy to spotkanie i wyciągniemy wnioski. Jestem przekonany, że będzie dobrze – przyznał Michał Chrapek.

Bez „Czerwa” na „Pasy”

Przed gliwiczanami kolejny domowy mecz, tym razem na Okrzei zawita Cracovia. Łatwo nie będzie m.in. z powodu tego, że pauzować będzie środkowy obrońca i kapitan Jakub Czerwiński, który otrzymał czwarte napomnienie w spotkaniu z „Wojskowymi”. Jego miejsce na środku defensywny najpewniej zajmie ktoś z dwójki: Constantin Reiner, Miguel Munoz. W ataku sztab szkoleniowy Piasta ma w końcu jakikolwiek wybór, bo debiut za sobą ma pozyskany niedawno Alex Sobczyk. – Musimy za każdym razem wyglądać tak, jak w meczu z Zagłębiem, a wtedy nasze miejsce ulegnie poprawie – zdradza prostą co bądź, receptę Grzegorz Tomasiewicz.


Na zdjęciu: Jakub Czerwiński (na pierwszym planie) nie pomoże Piastowi w kolejnym ligowym meczu.
Fot. Tomasz Kudala / PressFocus.pl