Znów po sąsiedzku

W drugim kolejnym spotkaniu rywalem Podbeskidzia będzie sąsiad w ligowej tabeli. Przed ostatnią kolejką przeciwnikiem „górali” był znajdujący się o miejsce wyżej GKS Katowice. Teraz piłkarze trenera Dariusza Żurawia zmierzą się z innym z GKS-ów, czyli tym z Tychów.


Różnice są dwie. Otóż w poprzednim meczu Podbeskidzie grało z rywalem, który miał tyle samo punktów, a mecz rozgrywało na wyjeździe. Teraz u siebie zmierzy się z przeciwnikiem, od którego zdobyło o pięć „oczek” więcej.Nie grozi zatem piłkarzom trenera Żurawia spadek w ligowe klasyfikacji, nawet w przypadku porażki. Ale przecież zupełnie nie o to chodzi. Podbeskidzie rozpoczyna właśnie drugą dziesiątkę meczów przed własną publiczności w tym sezonie i nie trzeba być geniuszem, by stwierdzić, że jest po prostu źle. Wprawdzie od 5 spotkań bielszczanie są u siebie niepokonani (wcześnie 4 porażki w 5 spotkaniach), ale nadal mają ogromne problemy ze strzelaniem bramek.

Skuteczność, a w zasadzie jej brak, odmienia się pod Klimczokiem przed wszystkie przypadki. Trudno by tak nie było, skoro w 10 spotkaniach „górale” zdobyli u siebie tylko 7 goli. Oznacza to, że trafiają do siatki rywala średnio co… 128 minut, czyli co ponad dwie godziny. W połowie z domowych meczów przed własną publicznością nie zdołali skierować piłki do siatki, a tylko w 2 spotkaniach strzelili więcej niż jedną bramkę. Równie słabo w meczach w roli gospodarza w I lidze prezentuje się tylko Skra Częstochowa, lecz na jej usprawiedliwienie działa to, że domowe mecze rozgrywała w Bełchatowie, a także to, że jest „czerwoną latarnią” zaplecza ekstraklasy, a nie zespołem, którego celem są przynajmniej baraże.

Klasyfikacja strzelców Podbeskidzia w meczach domowych przypomina nieco listę szczęśliwców, którzy wylosowali najcenniejsze nagrody w jakiejś loterii. Znajdują się na niej – uwaga – aż trzy nazwiska. Po 3 gole przy Rychlińskiego strzelili w tym sezonie Goku Roman i Kamil Biliński, a raz do siatki trafił Jakub Bieroński. Dla porównania na wyjazdach w tym sezonie, choć przecież to „Bila” odpowiada głównie za gole dla „górali”, na listę strzelców wpisało się dziewięciu zawodników. I choć większość z nich – poza Bilińskim i Romanem – trafiało do siatki raz, to jednak różnica jest kolosalna. Łącznie na wyjazdach zdobyli bielszczanie o 13 goli więcej niż u siebie czyli niemal dwa razy tyle. Powody do optymizmu przed meczem z Tychami, jeżeli chodzi o spodziewane bramki? Chyba tylko taki, że jesienią, na wyjeździe, „górale” wbili GKS-owi aż 4 gole.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus