Znów polegli w karnych

Drużyna Roberta Kalabera fatalnie wykonywała najazdy i wzbogaciła się tylko o jeden punkt.


I co z tego, że po I tercji gospodarze oddali więcej strzałów niż rywale (16:9), skoro wynik był korzystny dla zespołu z Oświęcimia. Goście dwukrotnie bezlitośnie wykorzystali okres gry w liczebnej przewadze. W pierwszym wypadku Hugo Jansons odpoczywał na ławce kar tylko 18 sekund nim Teddy Da Costa pokonał Bence Balizsa. O sekundę krócej trwała „katorga” Eriksa Szewczenki, bo Pavel Padakin potrzebował tylko tyle czasu, by zdyskontować przewagę swojej drużyny.

Kiedy na początku drugiej odsłony kapitan Unii Krystian Dziubiński strzelił trzeciego gola dla swojej drużyny, wydawało się, że jest już „pozamiatane”. Podopieczni Roberta Kalabera szybko odpowiedzieli na trafienie rywali i chyba w tym momencie uwierzyli, że jeszcze nie wszystko stracone w tym spotkaniu. Kontaktowy gol Dominika Pasia był tego dowodem i III tercja zapowiadała się nader emocjonująco (po II odsłonie JKH miał wciąż więcej strzałów 28:22). W niej wyrównującego gola strzelił Mark Kalenikovas, dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i zwycięzcę musiały wyłonić rzuty karne. W nich goście byli bezdyskusyjnie lepsi, bezbłędni w tym elemencie byli Szczechura, Da Costa i Dziubiński, żadnemu hokeiście JKH nie udało się przechytrzyć Kevina Lindskouga.


JKH GKS Jastrzębie – TAURON Re-Plast Unia Oświęcim 3:4 po karnych (0:2, 2:1, 1:0, 0:0), karne 0:3.

0:1 – Da Costa -Djukow – S. Kowalówska (9:39, w przewadze), 0:2 – Padakin – Dziubiński – Cichy (14:34, w przewadze), 0:3 – Dziubiński – Padakin – Pangełow-Jułdaszew (24:06), 1:3 – Sinegubovs – Kalenikovas – E. Szewczenko (25:26), 2:3 – Paś – Rajamaki (30:05), 3:3 – Kalenikovas – Szvec – Górny (45:30), 3:4 – Szczechura (65.00, decydujący karny).

Sędziowali Tomasz Radzik i Krzysztof Kozłowski oraz Wojciech Moszczyński i Igor Dzięciołowski. Widzów 700.

JASTRZĘBIE: Balizs; Kostek (2) – Viinikainen, Jansons (2) – Horzelski, Kamieniew – E. Szewczenko (2), Bryk – Górny; Rajamaki – Paś – Urbanowicz, Szvec – Mikyska – Hundanpaa, Sinegubovs – Freidenfelds – Kalenikovas, Ł. Nalewajka – Jarosz – R. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

UNIA:Lindskoug; Jakobsons (2) – Pangełow-Jułdaszew, Jerofjejew – Djukow, P. Noworyta – Bezuszka (4), Paszek; Padakin – Dziubiński – Denyskin, Ahopelto – Cichy – Da Costa, S. Kowalówka – Krzemień – Szczechura, Sołtys – Prusak – Laakso. Trener Nik ZUPANCZIĆ.
Kary: JKH – 8 min (2 tech.), Unia – 6 min.


Na zdjęciu: Efektowny gol Marka Kalenikovasa zapewnił drużynie JKH jeden punkt w starciu z Unią Oświęcim.

Fot. Magdalena Kowolik/PressFocus


Formacje specjalne

Jedna jaskółka nie czyni wiosny – te słowa wypowiedział najskuteczniejszy hokeista GKS-u, Robert Fraszko a’propos wygranej w Oświęcimiu, a przed spotkaniem z „Pasami”.

Jedni i drudzy wystąpili bez swoich czołowych zawodników. Filip Komorski, kapitan gospodarzy, pauzował za karę meczu, ale w ekipie gospodarzy zabrakło kilku innych zawodników m,in. Bagina, Juholi, Wróbla. Natomiast rosły Szwed Hampus Olsson się rozchorował. Przyjezdni byli zmuszeni grać na 3 formacje. Tyscy hokeiści od dłuższego czasu utrzymują się w wysokiej formie i podczas spotkań o stawkę grają pewnie. Potrafią wytrzymać presję i, co ważniejsze, wykorzystać nawet najdrobniejsze potknięcie rywala. Goście rozpoczęli w szaleńczym tempie, ale zostali szybko skarceni. Teemu Pulkkinen we własnej tercji w najmniej oczekiwanym momencie stracił krążek na rzecz Jeana Dupuy’ego. Kanadyjczyk takich sytuacji raczej nie marnuje. W 18 min mógł być już 2:0, ale Alexnader Boivin nie wykorzystał dobrej sytuacji. To była dobra, szybka tercja w wykonaniu obu zespołów.

Goście w końcu znaleźli sposób na dobrze broniącego Fuczika. W krótkim odstępie czasowym najpierw Grzegorz Pasiut z bliskiej odległości nie miał problemów z uzyskaniem wyrównania, zaś potem Matias Lehtonen z niebieskiej linii tak silniej uderzył i krążek wpadł do bramki. Spory udział przy tym trafieniu miał Marcin Kolusz, który mocno ograniczył pole widzenia Fuczikowi. Goście solidnie zapracowali na to prowadzenie, ale byliśmy ciekawi jak potoczy się ostatnia odsłona. A w niej goście solidnie zapracowali na 3 gola i tyszanom nic nie pozostało jak wycofać bramkarza (58:36). A Pasiut na 58 sek. przed końcem ustalił wynik meczu. (sow)


GKS TYCHY – GKS KATOWICE 1:4 (1:0, 0:2, 0:2

1:0 – Dupuy (1:54, 4 na 4), 1:1 – Pasiut – Magee (26:59), 1:2 – Lehtonen – Kolusz (27:49), 1:3 – Kruczek – Lehtonen (52:36), 1:4 – Pasiut (59:05).

Sędziowali: Paweł Breske i Robert Długi – Andrzej Nenko i Wojciech Czech. Widzów 2000.

TYCHY: Fuczik; Pociecha – Ciura, Nilsson – Younan, Kaskinen – Jaśkiewicz, Bizacki; Jeziorski – Ubowski – Sedivy, Dupuy – Boivin – Mroczkowski, Bukowski – Starzyński (4) – Marzec (2), Szturc (2) – Galant (4) – Gościński, Krzyżek. Trener Andrej SIDORENKO.

KATOWICE: Murray; Kruczek – Rompkowski, Wanacki (2) – Varttinen, Kolusz – Wajda; Magee (2) – Pasiut (4) – Fraszko, Lehtonen – Monto (4) – Simek, Krężołek – Pulkkinen – Bepierszcz (2). Trener Jacek PŁACHTA.

Kary: Tychy – 12 min, Katowice – 12 min


Zasłużone punkty

W piątek w Toruniu sanoczanie zaprezentowali wysokie zdyscyplinowanie taktyczne. Wygrali zasłużenie, choć oddali aż o 15 strzałów mniej od gospodarzy. W znacznej mierze trzy punkty zawdzięczają bardzo dobrze broniącemu Salamie.

W niedzielę, w starciu przeciwko Podhalu, STS był – dla odmiany – bardzo nieskuteczny. Ostatecznie jednak mecz wygrał, choć z całą pewnością wolałby to zrobić w sposób bardziej spokojny. Pierwszego gola gospodarze strzelili dopiero w ostatniej sekundzie drugiej tercji. Inna sprawa, że „mecz życia” w bramce Podhala rozgrywał Polak. W trzeciej tercji golkiper „Szarotek” skapitulował po raz drugi. Ale w tej sytuacji nie był winny, bo koszmarnie zawalił jeden z obrońców nowotarskiej drużyny, który w dziecinny sposób zgubił krążek za własną bramką. Wynik meczu ustalił, strzałem do pustej bramki, Heikkinen. Na sekundę przed końcową syreną.
(JK)


Marma Ciarko STS Sanok – Tauron Podhale Nowy Targ 3:0 (0:0, 1:0, 2:0)

1:0 – E. Lorraine – Łysenko – J. Lorraine (39:59), 2:0 – Heikkinen – Tamminen (47:43, w osłabieniu), 3:0 – Heikkinen – J. Lorraine – Karlsson (59:59, do pustej).

Sędziowali Patryk Pyrskała i Mateusz Krzywda oraz Jacek Szutta i Sebastian Iwaniak. Widzów 1000.

SANOK: Salama; Valtola – Karlsson, Łysenko – Florczak (2), Wróbel – Rąpała; Filipek – Tamminen – Ahoniemi, E. Lorraine (4) – Mocarski – J. Lorraine, Harila (2) – Makela – Heikkinen. Trener Miika ELOMO.
PODHALE: Polak; Kudzin (2) – Tomasik, Zorko – Ałeksandrow, P. Wsół (2); Czikancew – Neupauer – Worwa (4), Svitana (2) – Worona (2) – Przygodzki, Słowakiewicz – Bochnak – Saroka. Trener Alexanders BELAVSKIS.

Kary: Sanok – 8 min, Podhale – 12 min.


Miłe złego początki

Sosnowiczanie całkiem nieźle weszli w mecz, bo już po 75 sekundach objęli prowadzenie. W drugiej tercji podwyższyli prowadzenie,

Pawlenko zachował najwięcej zimnej krwi w podbramkowym zamieszaniu, pewnie pomyśleli o trzypunktowej zdobyczy. Niestety jednak dla sympatyków zespołu z Sosnowca dalsza część tego spotkania była bardzo smutna. Toruń robił na tafli, co chciał i gdy już strzelił pierwszą bramkę, to nie miał zamiaru się zatrzymać. Do końca drugiej tercji Energa wyszła na prowadzenie. Pod koniec meczu szkoleniowiec Zagłębia próbował ratować sytuację, ale nic to nie dało. Dwa razy do pustej bramki trafili bowiem przyjezdni. (KJ)


Zagłębie Sosnowiec – Energa Toruń 2:5 (1:0, 1:3, 0:2)
1:0
– Friberg – Blomqvist – Naróg (1:15), 2:0 – Pawlenko – Piotrowicz (26:19), 2:1 – Koskinen – Elomaa – Augustkalns (29:46, w osłabieniu), 2:2 – Koskinen – Augustkalns – Viitanen (31:56), 2:3 – Syty – Jaworski – Augustkalns (39:59, w przewadze), 2:4 – Elomaaa (57:47, do pustej), 2:5 – Prokurat (59:37, do pustej).

Sędziowali Michał Baca i Mateusz Niżnik oraz Mateusz Kucharewicz i Dariusz Pobożniak. Widzów 600.

ZAGŁĘBIE: Lipiński; Kotlorz – Choperia, Motloch – Naróg, Krawczyk – Andrejkiw, Moden – Michałowski; Kogut – Rzeszutko (2) – Witecki, Friberg – Nahunko – Blomqvist, Bernacki – Kozłowski – Sikora, Pawlenko – Bucenko – Piotrowicz. Trener Grzegorz KLICH.

TORUŃ: Rosen; Augustkalns – Jaworski, Zieliński – Szecsi, Gimiński – Schafer; Viitanen – Koskinen – Elomaa (2), Szucs (2) – Syty – Korenczuk, Olszewski – Prokurat – M. Kalinowski.

Kary: Zagłębie – 2 min, Toruń – 4 min.