Znów ta Lechia…
Mistrzowie Polski zawitali do Gdańska z mocnym postanowieniem zrewanżowania się Lechii za dwie ostatnie porażki. Na początku sezonu gdańszczanie przy Okrzei świętowali zdobycie Superpucharu Polski, a potem w lidze Lechia w Gliwicach ograła mistrzów Polski 2:1, a dla śląskiej drużyny była to pierwsza domowa porażka w meczu ligowym od 12 sierpnia 2018 roku.
Personalne dylematy
Przed rozpoczęciem spotkania fani obu drużyn zastanawiali się nad wyborami obu szkoleniowców. Piotr Stokowiec w tygodniu poprzedzającym mecz otrzymał kilka wzmocnień, ale trudno było sądzić, że nowi piłkarze z marszu wskoczą do składu. I faktycznie nowi zasiedli na ławce rezerwowych.
Ale trener Lechii przygotował jedną niespodziankę. W ostatnim meczu 2019 roku trener Piotr Stokowiec dał zadebiutować w Lechii Kacprowi Urbańskiemu. Piłkarz z rocznika 2004 pojawił się w 86 minucie w meczu z Rakowem Częstochowa. W piątek wieczorem szkoleniowiec zdecydował się na jeszcze odważniejszy ruch, wystawiając niespełna szesnastolatka w wyjściowym składzie w meczu z mistrzem Polski.
Z kolei wątpliwości co do składu były dwie. Po pierwsze, czy Piast zagra ponownie dwoma napastnikami tak, jak to miało miejsce na inaugurację przy Okrzei? Po drugie, kto zastąpi lewego obrońcę Mikkela Kirkeskova pauzującego za żółte kartki. Waldemar Fornalik wystawił duet napastników, a Duńczyka zastąpił inny naturalny lewonożny piłkarz – Słowak Jakub Holubek.
Niewiele brakowało!
Od początku meczu jedna i druga drużyna szukała swoich szans na zdobycie bramki głównie skrzydłami. W początkowej fazie meczu piłkarze Lechii nie potrafili wstrzelić się w bramkę Frantiszka Placha.
Gliwiczanie odpowiadali głównie dzięki aktywnym Patrykowi Tuszyńskiemu i Jorge Felixowi. Hiszpan miał wiele okazji by wyregulować celownik. Najpierw uderzył nad poprzeczką, potem w boczną siatkę, a gdy Duszan Kuciak już się pomylił, piłkę z linii wybijał obrońca Lechii Rafał Kobryń. Felix tylko mógł kręcić głową z niedowierzaniem.
Gospodarze z kolei mieli zdecydowanie najlepszą okazję na objęcie prowadzenia w pierwszych 45 minutach. Sebastian Milewski tuż za linią pola karnego faulował Brazylijczyka Conrado. Do piłki na 11 metrze podszedł niezawodny zazwyczaj egzekutor, czyli Flavio Paixao.
Portugalczyk strzelił mocno, ale za wysoko, bo piłka trafiła w poprzeczkę. Obie jedenastki mogły więc schodzić do szatni na przerwę z poczuciem niedosytu i braku szczęścia.
Historyczny wyczyn Portugalczyka
Druga połowa przypominała pierwszą, bo jedni i drudzy szukali okazji do zaskoczenia rywala. Lechia liczyła na dobre akcje skrzydłami i dośrodkowania, goście z Gliwic mieli w swych szeregach Felixa, który chciał zrehabilitować się za niewykorzystane sytuacje i gdy tylko miał okazję oddać strzał, to uderzał na bramkę Duszana Kuciaka.
Gra za to coraz bardziej się zaostrzała i sędzia Tomasz Kwiatkowski sporo czasu musiał poświęć na rozmowy wychowawcze z zawodnikami. W końcu jednak kibice zobaczyli gola. Niemoc przełamał Portugalczyk Paixao, który uprzedził Urosza Koruna i pokonał Frantiszka Placha.
Dla napastnika był to pięćdziesiąty gol w ekstraklasie i tym samym Flavio stał się pierwszym w historii piłkarzem, który osiągnął to w barwach klubu z Gdańska. Mistrz Polski starał się odpowiedzieć na gola gospodarzy, ale stwarzanie sytuacji gliwiczanom przychodziło z wielkim trudem.
Blisko był Patryk Sokołowski, ale jego strzał zatrzymał Kuciak, podobnie jak uderzenie Felixa. Do końca meczu niby Piast się starał, ale kibice Lechii z drżeniem serca nie oglądali ostatnich minut meczu na stadionie w Gdańsku. Piast okazji do zdobycia punktów musi szukać w sobotnim meczu z Cracovią. Oby w domu przy Okrzei gra i wynik były zdecydowanie lepsze!
Lechia Gdańsk – Piast Gliwice 1:0 (0:0)
1:0 – Paixao, 63 min (asysta Nalepa)
LECHIA: Kuciak – Kobryń, Nalepa, Malocza, Mladenović – Mihalik (66. Ze Gomes), Gajos, Tobers, Urbański (59. Zwoliński), Conrado (72. Fila) – Paixao. Trener Piotr STOKOWIEC. Rezerwowi: Alomerović, Haydary, Egy, Żuk, Dymerski, Kałuziński.
PIAST: Plach – Rymaniak, Czerwiński, Korun, Holubek – Felix (86. Jołdowiec), Hateley, Sokołowski (80. Konczkowski), Milewski – Parzyszek (64. Badia), Tuszyński. Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Malarczyk, Mokwa, Huk, Borkała, Stanek.
Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 7139. Żółte kartki: Tobers (39. faul), Alomerović (51. niesp. zach)
Piłkarz meczu – Michał NALEPA.