Znowu ta Wisła…

Pomimo zdobycia pierwszego gola w spotkaniu, Stal Mielec została pokonana przez Wisłę Kraków.


Dla piłkarzy beniaminka z Mielca rywalizacja z Wisłą Kraków nie kojarzy się z niczym dobrym. W październiku minionego roku Stal poniosła porażkę 0:6 na własnym stadionie z ekipą „Białej Gwiazdy”. Dla krakowian był to jeden z lepszych meczów w sezonie, dla mielczan zdecydowanie najgorszy. Od tego czasu w obu zespołach wiele się zmieniło. Przede wszystkim w obu klubach nie ma już trenerów, którzy byli świadkami pierwszego pojedynku.

Stal miała okazję, żeby szybko zrewanżować się za upokorzenie sprzed miesięcy. Już w pierwszej minucie Maciej Domański miał szansę na pokonanie Mateusza Lisa. Realną okazję do zdobycia gola miał też Bożidar Czorbadżijski. Bułgar w 9 minucie stanął oko w oko z golkiperem Wisły, który wykazał się niebywałym refleksem i obronił strzał stopera. Później jednak gospodarze przejęli inicjatywę. To oni częściej znajdowali się w ofensywie. Bardzo bliski pokonania bramkarza gości był David Mawutor, jednak po jego potężnym uderzeniu z dystansu piłka zatrzymała się jedynie na poprzeczce.

Pierwsza połowa, pomimo tego, że bezbramkowa, była dobrym zwiastunem przed drugą częścią spotkania. Widać było, że oba zespoły stać na to, aby w tym meczu coś jeszcze się zadziało. I tak też się stało. Po kwadransie od wznowienia gry gola zdobył, dotąd niewidoczny, Grzegorz Tomasiewicz. Co ciekawe, po wyjściu na prowadzenie trener Stali postanowił na siłę nie murować swojej bramki. Wręcz przeciwnie – na boisku pojawili się wszyscy dostępni mieleccy napastnicy.

Plan Leszka Ojrzyńskiego, jakikolwiek był jego cel, nie wypalił, bo Wiśle udało się nie tylko doprowadzić do remisu, ale również pokonać Stal. Autorem pierwszego dość przypadkowego gola dla Wisły był Felicio Brown-Forbes. Futbolówka dotarła do stojącego w polu karnym Kostarykanina, choć nie była do niego kierowana.

Snajper bez zawahania odwrócił się w stronę bramki i pewnym strzałem pokonał Rafała Strączka. Na tym Wisła się nie zatrzymała – w 88 minucie Michal Frydrych wykorzystał rzut karny, który został podyktowany po zagraniu ręką Marcina Flisa. Mecz zamknął w doliczonym czasie gry Stefan Savić, lecz należy zaznaczyć, że o wiele więcej w tej sytuacji mógł zrobić interweniujący Rafał Strączek.


Wisła Kraków – Stal Mielec 3:1 (0:0)

0:1 – Tomasiewicz, 60 min (asysta Granlund), 1:1 – Brown-Forbes, 75 min (bez asysty), 2:1 – Frydrych, 88 min (z karnego), 3:1 – Savić, 90+4 min (asysta Żukow).

KRAKÓW: Lis – Burliga (46. Szot), Frydrych, Radaković, Sadlok – Mawutor (68. Kuveljić) – Yeboah, Plewka (46. Żukow), Savić, Jean Carlos (68. Starzyński) – Brown Forbes. Trener Peter HYBALLA. Rezerwowi: Broda, Kone, Boguski, Duda, Medved.

STAL: Strączek – Granlund, de Amo (64. Jankowski), Czorbadżijski, Flis, Getinger – Matras – Domański (64. Prokić), Forsell, Tomasiewicz – Kolew (73. Zjawiński). Trener Leszek OJRZYŃSKI. Rezerwowi: Gliwa, Seweryn, Żyro, Urbańczyk, Sadłocha, Lisowski.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Żółte kartki: Brown-Forbes (14. faul), Radaković (43. faul), Mawutor (52. faul), Lis (90. niesportowe zachowanie) – de Amo (39. faul), Granlund (62. faul)

Piłkarz meczu – Stefan SAVIĆ


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus