Zostać w wyjściowym składzie

Rozmowa z Kamilem Kościelnym, obrońcą Rakowa Częstochowa.


W sobotę ponownie zmierzycie się z Wisłą Kraków. To dobra okazja do rewanżu za ostatnią porażkę, po której straciliście szansę na górną ósemkę?

Kamil KOŚCIELNY: – Sami jesteśmy sobie winni, że nie znaleźliśmy się w górnej ósemce. Pierwsze kolejki po pandemii nie ułożyły się po naszej myśli. Niestety, nie zdobyliśmy w nich tylu punktów, ilu nam było potrzeba do awansu. Były one na wyciągnięcie ręki, bo dobrze prezentowaliśmy się w tamtych spotkaniach. Na pewno ten mecz to będzie jakaś forma rewanżu. Nawet nie chodzi o tę ósemkę, a o to ostatnie spotkanie. Każdy przegrany mecz powoduje taką sportową złość. Byliśmy rozczarowani, bo graliśmy w nim dobrze, mecz nam się układał, a w końcówce daliśmy sobie wyrwać zwycięstwo, więc teraz będziemy się chcieli zrewanżować. Nasze podejście będzie jednak takie samo jak w każdym innym spotkaniu. Trzeba wyjść na boisko i walczyć, zawsze chcemy wygrać, za każdym razem gramy swoim stylem, więc myślę, że w tym spotkaniu nie będzie nic szczególnego.

W tamtym spotkaniu wrócił pan na boisko. Z Zagłębiem rozegrał pan całe spotkanie. Biorąc pod uwagę nieobecność Tomasza Petraszka, teraz też szykuje się kolejne 90 minut?

Kamil KOŚCIELNY: – To już zależy od trenera, czy się szykuje, czy nie (śmiech). W niedzielę wygraliśmy mecz, bardzo się cieszę z tego powodu. Z Wisłą wróciłem na boisko po pandemii. Niestety… Powiedzmy, że było to średnio udane wejście. Może nie miałem bezpośredniego udziału, ale kiedy pojawiłem się na boisku, wtedy straciliśmy bramkę. Może nie wspominam tego nadzwyczajnie dobrze, ale teraz wskoczyłem do składu i wygraliśmy mecz. Był on bardzo ważny, bo mamy dzięki temu zwycięstwu większy komfort psychiczny i punktowy. Mamy teraz zdecydowaną przewagę nad strefą spadkową. Dzięki temu możemy grać na większym luzie. Nie będzie presji związanej z mniejszą przewagą punktową nad dołem tabeli.

Przy ewentualnej nieobecności Daniela Bartla pana szanse na grę rosną, co będzie pozytywnym aspektem biorąc pod uwagę początek tego sezonu?

Kamil KOŚCIELNY: – Jest to jakiś pozytyw. Każdy chce grać. Teraz wskoczyłem do zespołu, mam nadzieję, że utrzymam to miejsce w składzie i będziemy wygrywać kolejne mecze.

Nie obawia się pan rywalizacji z młodszymi zawodnikami, takimi jak Kamil Piątkowski i Daniel Mikołajewski?

Kamil KOŚCIELNY: – Nie obawiam się takiej rywalizacji. Tak jak wspominałem, każdy chce grać, daje z siebie 100% na treningach i na meczach, następnie trener decyduje, kto gra. Wszystko oczywiście zależy od taktyki i planu na mecz. Nie podchodzę do tego jako obawy, bo myślę, że nie ma takiej potrzeby. Młodsi naciskają, ale mamy taki zespół, że wiek nie gra roli.


Czytaj jeszcze: Triumf na otarcie łez


Jak pan patrzy na sytuację w I lidze, cieszy pana obecna postawa Stali Mielec?

Kamil KOŚCIELNY: – Oczywiście, jestem wychowankiem tego klubu. Spędziłem w nim bardzo dużo czasu, byłem nawet kapitanem Stali przez długi okres, więc oczywiście się cieszę. Mam tam swoich kolegów. W klubie nadal pracują w większości te osoby, które spotkałem na swojej piłkarskiej drodze. Jest to naprawdę super sprawa, ponieważ na Podkarpaciu byłoby dobrze, gdyby był chociaż jeden klub w ekstraklasie. Dawno tak nie było. Teraz Mielec ciągnie podkarpacką piłkę w górę. Jest to bardzo dobra rzecz dla tego regionu.

Marzy się panu rywalizacja ze Stalą na poziomie ekstraklasy?

Kamil KOŚCIELNY: – Tak, byłoby fajnie, tym bardziej, że nie miałem jeszcze okazji odkąd odszedłem ze Stali zagrać w Mielcu. Zawsze mecze ze Stalą rozgrywałem u siebie.


Na zdjęciu: Kamil Kościelny robi wszystko, by utrzymać miejsce w podstawowym składzie Rakowa.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus