Żurkowski: Zawaliliśmy pierwszą połowę

Michał ZICHLARZ: Jak ocenia pan mecz z Portugalczykami?

Szymon ŻURKOWSKI: – To było spotkanie raz z przewagą jednej, raz drugiej drużyny. Można powiedzieć, że był to wyrównany mecz. Uważam, że mieliśmy więcej sytuacji. Oni przeprowadzili jedną kontrę i strzelili nam bramkę. Może mieli większy procent posiadania piłki, ale to wszystko było w środkowej strefie. Niestety, my nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji.

Próbował pan uderzać z dystansu, ale nie wychodziło. Dlaczego?

Szymon ŻURKOWSKI: – Starałem się schodzić na swoją prawą nogę, ale rywale gdzieś tam mnie blokowali. Próbowałem więc lewą nogą. Po jednym ze strzałów piłka poleciała w trybuny. Po drugim było już lepiej, ale to wszystko za mało, żeby trafić do siatki.

W drugiej połowie zagraliście bardziej ofensywnie, było więcej sytuacji. Z czego wynikała słabsza pierwsza część, z bojaźni?

Szymon ŻURKOWSKI: – Może w tej pierwszej połowie nie byliśmy gdzieś tam do końca pewni siebie, jak to było potem i dlatego tak to wyglądało. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że trzeba gdzieś tam wyjść wyżej, zagrać agresywniej i wyglądało t już lepiej, ale co z tego, skoro przegrywamy ten mecz.

Portugalczycy czymś was zaskoczyli czy było to to, czego się spodziewaliście?

Szymon ŻURKOWSKI: – Byliśmy przygotowani do takiej gry. Zawaliliśmy jednak pierwszą połowę. Daliśmy się jednak skontrować i stąd taki, a nie inny wynik.

W eliminacjach Młodzieżowych Mistrzostw Europy Rumunia pokonała Portugalczyków na ich terenie. Was we wtorek w Chaves też będzie stać na wygraną?

Szymon ŻURKOWSKI: – Pewnie że tak. U siebie nadzialiśmy się na jedną kontrę i przegraliśmy. Stać nas jednak na korzystny rezultat.

Dla pana ten mecz miał szczególne znaczenie. Graliście przecież na stadionie Górnika.

Szymon ŻURKOWSKI: – Dokładnie. Kibice jak zwykle dopisali, byli świetni. Przyszło ich tylu, ile było biletów. Za to im dziękujemy i liczymy, że będą nas dalej wspierać.

Po meczu długo nie opuszczał pan boiska. Czy na trybunach była też grupa bejsbolistów Gepardów Żory, gdzie sam pan trenował i grał?

Szymon ŻURKOWSKI: – Tak. Brat zorganizował wycieczkę. Za to też dziękuję, bo było wielu kibiców z pobliskich miejscowości. Wspierali nas, jak mogli najlepiej. Szkoda, szkoda, bo na pewno lepiej dziękowałoby się im, kiedy z boiska schodziłoby się ze zwycięstwem na koncie.

 

Na zdjęciu: Szymon Żurkowski walczył, ale wynik kadry Michniewicza nie jest dobry.