Żużel. Wyrok coraz bliżej

W czwartek Trybunał Arbitrażowy przy PKOL odrzucił wniosek Maksyma Drabika o wsteczne TUE. W piątek POLADA zawiesiła zawodnika, jednak ostateczny wyrok zapadnie prawdopodobnie w przyszłym roku.


Czwartkowy wyrok oznaczał, że żużlowiec Betardu Sparty Wrocław odpowie za zastosowanie niedozwolonych metod, które miały pomóc mu na problemu żołądkowe na kilka dni przed finałowym meczem poprzedniego sezonu ekstraligi z Fogo Unią Leszno.

Wystarczyło odpowiedzieć

Decyzja Trybunału to cios dla Drabika, który wierzył, że uda mu się obronić przed możliwymi konsekwencjami swojego czynu. Możliwe, że gdyby nie decyzje zawodnika, jego sztabu i klubu sprawa zostałaby inaczej potraktowana. Jednak szereg nieprawidłowości sprawił, że żużlowiec jeszcze przez długi czas nie wróci do żużla na poziomie ligowym.

Gdyby klub zgłosił, że z racji na zły stan zdrowia zawodnika chcą zastosować wlewkę witaminową, to możliwe, że komisja antydopingowa wyraziłaby na to zgodę. Dodatkowo gdyby sam Drabik odpowiedział na wezwanie POLADA-y, a nie zwlekał z tym aż trzy miesiące, to sprawa rozeszłaby się po kościach i zostałaby zamknięta.

Pandemia mu pomogła

Tak się jednak nie stało i od blisko roku trwa batalia między zawodnikiem, a Polską Agencją Antydopingową. Na jego korzyść wpłynęła pandemia. Dzięki niej Drabik mógł wystartować w poprzednim sezonie ligowym. Sądy nie mogły podejmować decyzji, stąd też nie można było zawiesić zawodnika, który skierował wniosek do Trybunału o wsteczne TUE, czyli wyłączenie do celów terapeutycznych ze skutkiem wstecznym. Czwartkowa decyzja otworzyła drogę dla POLADA-y do podjęcia decyzji, a więc zawieszenia zawodnika.

Trochę poczeka na konsekwencje

Jednak wyrok Trybunału to dopiero pierwszy krok. Nawet zielone światło dla POLADA-y nie oznacza, że sprawa będzie miała finał w tym roku. Możliwe, że ostateczna decyzja zapadnie na przełomie maja i czerwca przyszłego roku. W tym czasie prawnicy Drabika nie będą próżnować. Choć zawieszenie jest nieuniknione, tak będą oni pracować nad tym, by jak tylko się da je skrócić. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, w tym zachowanie samego zawodnika szansa na zredukowanie kary wydaje się niewielka.

W najgorszym wypadku Drabik obejrzy w telewizji nie tylko najbliższy sezon, ale i rozgrywki ligowe w 2022 roku. Choć nie można odmówić mu talentu, tak dwa lata bez jazdy na najwyższym poziomie może sprawić, że z jego usług zrezygnuje jego obecny pracodawca z Wrocławia, a co gorsza również pozostałe kluby. Nie tylko Drabik straci na tej sytuacji, ale i cały polski żużel, którego 22-latek jest wielką nadzieją.


Na zdjęciu: Maksym Drabik (po lewej) na pewno zostanie ukarany, jednak na wyrok będzie musiał poczekać aż do przyszłego roku.

Fot. Marcin Karczewski/PressFocus