Żużel. Złota nie dla Polaków

Zmagania na arenie międzynarodowej nie były w tym roku szczęśliwe dla Polaków, gdyż do tytułów brakowało im zwykle niewiele.


Nieprawdopodobny pojedynek Bartosza Zmarzlika oraz Artioma Łaguty napędzała zainteresowanie ostatnim cyklem Grand Prix. O tym, jak zacięta była walka pomiędzy dwoma rajderami, niech świadczy fakt, że tylko w jednym turnieju na najwyższym stopniu podium stanął ktoś inny niż oni. Polak miał szansę na zdobycie trzeciego mistrzostwa z rzędu.

Rosjanin natomiast wszystkimi siłami starał się przeciwstawić wychowankowi gorzowskiej Stali. I to mu się udało. Rosjanin przez cały rok był nieprawdopodobnie szybki i zasłużenie wygrał rywalizację ze Zmarzlikiem. Zawodnik Sparty Wrocław mógł świętować triumf po półfinałowym biegu w ostatnim turnieju GP w Toruniu. Polak, choć tę rywalizację przegrał, pokazał, że jest w stanie utrzymywać mistrzowską formę przez lata.

Jak nie Rosjanie, to Brytyjczycy

Jednak to nie jedyny pojedynek na arenie międzynarodowej, który Zmarzlik przegrał. Reprezentacja Polski stanęła przed wyjątkową okazją wygrania Speedway of Nations. Ze względu na konflikt Rosjan z ich federacją, najważniejsi zawodnicy ich kadry zrezygnowali z udziału w SoN. Trzeba przypomnieć, że do tej pory w historii cyklu triumfowała tylko „Sborna”, dlatego automatycznie to Polacy stali się głównymi faworytami do sięgnięcia po tytuł.

I rzeczywiście z przebiegu turnieju wszystko wskazywało na to, że to właśnie Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i Jakub Miśkowiak staną na najwyższym stopniu podium. Najważniejszy okazał się bieg finałowy przeciwko Wielkiej Brytanii. W nim na tor upadł Janowski, czym zaprzepaścił jakiekolwiek szanse Polaków na złoty medal, przez co trzeci rok z rzędu musieli się zadowolić srebrem.

Walka o GP

Nie mniejsze emocje budziły zmagania w cyklu Speedway Euro Championship. Tam Zmarzlika zabrakło, ale polskie akcenty były widoczne. Złoty medal w tych zawodach dawał przepustkę do Grand Prix, na czym zależało Piotrowi Pawlickiemu, który do końca walczył o zwycięstwo, lecz ostatecznie nie znalazł się nawet na podium. Okazało się, że lepsi w tym roku byli Mikkel Michelsen oraz Leon Madsen.

Duńczycy zaprezentowali niesamowicie pasjonujący bój w ostatnim turnieju w Rybniku, który zakończył się triumfem zawodnika Motoru Lublin. – Oczywiście, wspaniale jest być Mistrzem Europy, ale walczyłem z całych sił o powrót do GP i z tego jestem chyba najbardziej szczęśliwy – stwierdził Michelsen po decydującym biegu. Za plecami Duńczyków w klasyfikacji generalnej znalazł się Patryk Dudek, który o brązowy medal musiał powalczyć w biegu dodatkowym z Pawlickim.

Jednym z ważniejszych ogłoszeń w tym roku była zapowiedź drużynowego pucharu świata, który ma odbywać się od 2023 roku co 3 lata. To oznacza powrót zawodów, w których polska reprezentacja radziła sobie w przeszłości najlepiej. Przy wybitnej formie wielu jeszcze młodych zawodników znad Wisły oznacza to, że czekają nas lata z wieloma sukcesami.


Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus