Żużel. Zmiany „zarżną” drugą ligę?

Kolejarz Rawicz odpadł z rywalizacji o finał drugiej ligi. To jednak niejedyny problem rawiczan. Kolejarz może nie wystąpić w przyszłorocznych rozgrywkach.


Porażka z Landshut Devils pozbawiła rawiczan szansy na awans do pierwszej ligi. Przeddzień rewanżowego spotkania z niemieckim zespołem klub wystosował komunikat. W nim poinformował o zakończeniu wsparcia Unii Leszno. Dotychczas Kolejarz w wielu przypadkach korzystał z usług młodych zawodników ekstraligowca. Poprzez wprowadzenie od przyszłego sezonu obowiązkowych rozgrywek u24, które mają być „rezerwami” drużyn z najwyższej ligi, leszczynianie nie będą w stanie pomagać zespołowi z Rawicza. To stawia go przed trudną sytuacją.

„Stawia to w bardzo trudnej sytuacji nasz klub i niestety na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w stanie zagwarantować tego, czy w przyszłym sezonie speedway zagości w Rawiczu” – czytamy w komunikacie Kolejarza. Jeżeli czarny scenariusz się sprawdzi, to niewykluczone, że cały projekt drugiej ligi zawiśnie na włosku.

Od dłuższego czasu pojawiają się nieoficjalne informacje, że problemy finansowe ma PSŻ Poznań, z kolei prezes Wolfe Wittstock Frank Mauer zastanawia się, czy jego klub w ogóle przystąpi do rozgrywek drugiej ligi w kolejnym sezonie. Do tego spadkowicz z Tarnowa, mimo zmiany prezesa również może mieć swoje kłopoty. Trzeba także pamiętać, że część zespołów, które wypożyczały zawodników z ekstraligowych ośrodków przez nowe rozgrywki stracą tę możliwość, co wpłynie na i tak już mocno nadszarpnięte budżety zespołów.

Oznaczałoby to, że w przypadku potencjalnego wycofania się wszystkich tych zespołów w lidze pozostałby przegrany z dwumeczu Kolejarz Opole-Landshut Devils, Stal Rzeszów oraz Lokomotiv Daugavpils. Oczywiście do takiego finiszu jest bardzo daleka droga, jednak jest to prawdopodobne. Wówczas prawdopodobnie start drugiej ligi mijałby się z celem – przy trzech zespołach, w tym potencjalnie dwóch spoza granic Polski trudno znaleźć sens ich rozgrywania. Oczywiście napływają pozytywne informacje, jak choćby z Krakowa, gdzie powoli żużel jest odbudowywany. Trudno jednak wyobrazić sobie tak funkcjonujące rozgrywki w drugiej lidze.

W ostatecznym rozrachunku zmiany, jakie zaszły na „szczycie” mogą rykoszetem uderzyć w małe ośrodki żużlowe w kraju. Przy tym, co dzieje się w innych państwach, jak choćby w Wielkiej Brytanii, gdzie w ostatnich latach kilka klubów musiało wycofać się z rozgrywek, to podobna sytuacja może zdarzyć się nad Wisłą. Wówczas będzie można snuć coraz ciemniejsze scenariusze dla przyszłości całej dyscypliny.


Fot. Marcin Karczewski/PressFocus