Żwawy weteran

Błaszczykowski ma za sobą trudny okres. Przez ostatnie 1,5 roku grał bardzo niewiele, a dodatkowo – przekroczył już idealny wiek dla piłkarza bazującego na szybkości i dynamice. Były więc obawy o jego formę. Obawiano się, czy poradzi sobie fizycznie, a w poniedziałek w Zabrzu okazało się, że zawstydził kolegów z zespołu. Z pomeczowego raportu wynika, że właśnie Błaszczykowski był najszybszy w zespole Wisły (32,13 km/h) i także on wykonał największą liczbę sprintów (11).

Górnicy szybsi

Ale nie wszystkie statystyki Błaszczykowskiego wyglądały tak obiecująco. Doświadczony skrzydłowy Wisły otrzymał najniższy w drużynie Instat Index, czyli wyliczony matematycznie współczynnik jakości gry danego piłkarza. U Błaszczykowskiego wynika to przede wszystkim z małej liczby wygranych pojedynków (29%) i dużej liczby strat (9) w trakcie poniedziałkowego spotkania. Gołym okiem widać było, że nie do końca rozumie się jeszcze z kolegami z zespołu. A to w połączeniu z chęcią przyspieszenia gry musiał kończyć się stratami.

Błaszczykowski biegał najszybciej, ale tylko w zespole Wisły, bo ta została przyćmiona przez ekipę Górnika. Najszybszy na boisku był Przemysław Wiśniewski (32,59 km/h), a najwięcej sprintów wykonał Szymon Żurkowski (13). Generalnie – górnicy biegali znacznie żwawiej, łącznie przebiegli w poniedziałek o blisko 6 km więcej niż wiślacy. – Górnik wygrał zasłużenie i życzę im powodzenia w kolejnych meczach. Byli lepiej dysponowani, bardziej agresywni, odbierali dużo piłek w środku pola, a my nie potrafiliśmy właściwie zareagować na ich akcje – mówi Błaszczykowski.

Szacunek za reprezentację

Kilka jego akcji znamionowało wielką klasę i wszyscy w Krakowie liczą, że to dopiero początek. – Ciężko pracuję, by być jak najlepszy. Po takiej porażce ciężko cokolwiek powiedzieć, poza tym, że musimy szybko wyciągnąć wnioski. Nie jest tak, że w naszej grze wszystko było złe, ale pozytywów było zdecydowanie za mało, by myśleć o korzystnym wyniku – dodaje 105-krotny reprezentant Polski.

Jeszcze przed jego debiutem pojawiły się apele, by Błaszczykowskiego na każdym stadionie w Polsce witać brawami. W Zabrzu nic takiego się nie wydarzyło, emocje związane z walką o ekstraklasowe punkty wzięły górę, ale w poniedziałek spotkały Błaszczykowskiego miłe momenty. Gdy schodził już z boiska, ściśle otaczali go chłopcy do podawania piłek, a i kibice Górnika wołali go do wspólnego zdjęcia. Trudno się dziwić, bo choć w poniedziałek grał w zespole rywala, to wcześniej przez kilkanaście lat dawał rodakom mnóstwo radości dobrymi występami w reprezentacji. Mecz Górnika z Wisłą z poziomu trybun obserwował selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek, ale do formy reprezentacyjnej obecnie Błaszczykowskiemu sporo brakuje.

Liga nie taka słaba

Za to w zaimponowała mu drużyna Marcina Brosza. – Poziom ekstraklasy po 11 latach przerwy mogę ocenić pozytywnie. W meczu z nami Górnik pokazał się z naprawdę dobrej strony. Wyglądali przede wszystkim bardzo dobrze pod względem fizycznym, ale byli też zdyscyplinowani taktycznie. Trudno było nam znaleźć jakąkolwiek przestrzeń między ich formacjami – mówi Błaszczykowski. – Nie wiem jednak, czy jestem odpowiednią osobą, by to oceniać, szczególnie po naszej porażce – dodaje.

Ze swojego debiutu w Wiśle nie jest zadowolony także Sławomir Peszko. – Nie tak wyobrażałem sobie ten mecz. Ta porażka to zimny prysznic, z którym nie jest nam łatwo się pogodzić. Górnik od początku chciał przejąć kontrolę i to im się niestety udało. Gdy my zaczynaliśmy mieć kontrolę nad meczem i wydawało się, że będziemy bliscy wyrównania, to straciliśmy bramkę na 2:0. Później było gonienie wyniku, otwarty mecz z dwóch stron, dużo sytuacji, choć więcej dla Górnika. U nas to były głównie strzały z dystansu. Trochę za mało – przekonuje.

Początki dla wiślackich weteranów są trudne, ale cała Wisła potrzebuje jeszcze czasu. – Wiem, że nie ma go wiele, ale my ciągle jesteśmy na etapie budowania zespołu. Zapewniam jednak, że z dnia na dzień będziemy silniejsi – zapewnia trener „Białej Gwiazdy” Maciej Stolarczyk.

 

Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski nie będzie miło wspominał powrotu do ekstraklasy. Wisła przegrała z Górnikiem i wypadła z grupy mistrzowskiej.