Zwietrzył szansę

Karol Knap dwa i pół roku temu grał w IV lidze. Teraz zaczyna się „rozpychać” w ekstraklasie.


Środkowy pomocnik Cracovii w rundzie wiosennej wystąpił przeciwko Górnikowi, Koronie i Legii. Z zabrzanami i kielczanami grał od początku do końca i był zawodnikiem „Pasów” z najdłuższym pokonanym dystansem. W starciu z wiceliderem tabeli został zmieniony w 85. minucie. – W dwóch meczach wypał bardzo dobrze. W trzecim już gorzej, zwłaszcza w drugiej połowie, gdy w środku pola zbyt szybko pozbywaliśmy się piłki, nie potrafiliśmy wytrącić Legii z równowagi – mówił Jacek Zieliński, opiekun zespołu spod Wawelu.

Bogaty repertuar

Przed ostatnim meczem ze Stalą Mielec szkoleniowiec nie krył, że Knap ma prawo czuć się nieco zmęczony, ponieważ wcześniej nie grał regularnie w ekstraklasie w takim wymiarze czasowym. Ostatnie spotkanie 21-latek spędził więc wśród rezerwowych i obserwował, jak w środku pola dobrze radzą sobie Jani Atanasov i Takuto Oshima. Jednak młody zawodnik w tym sezonie może dać drużynie jeszcze wiele dobrego, pomóc w walce o dobre miejsce. Z Górnikiem zanotował asystę przy golu głową Davida Jablonsky’ego, a w Kielcach zdobył pierwszą bramkę w ekstraklasie, ze stoickim spokojem wykonując rzut karny. Piłkarz ma świetnie ułożoną lewą nogę i potrafi „na nos” dośrodkować piłkę ze stałego fragmentu. Doskonale wyrzuca piłkę z autu, a po dwóch pięknych golach w czasie zimowego sparingu w Turcji coraz chętniej uderza z dystansu.

W przeszłości grywał na wielu pozycjach, z przymusu nawet jako obrońca i napastnik. Najbardziej lubi jednak środek pola, który wymaga dobrej orientacji, oczu dookoła głowy. Wtedy czuje, że poprzez łączenie linii obrony i ataku ma bardzo duży wpływ na to, co się dzieje na boisku. – Karol zwietrzył szansę i oby nadal tak pracował. Chciałbym, by do sporych umiejętności dołożył cechy fizyczne, bo na jego pozycji zdrowie i potencjał motoryczny są bardzo ważne – mówił trener Zieliński.

Inna droga

Knap jest jednym z kilku zawodników rodem z Podkarpacia urodzonych w 2021 roku, którzy wybili się do lepszych klubów. W gimnazjum Szkoły Mistrzostwa Sportowego Karpaty Krosno jego kolegami byli Łukasz Bujak, Jakub Dutka, Bartosz Prętnik, Szymon Pankiewicz i Kacper Cichoń, których sprowadziła sprowadziły Korona Kielce, Jagiellonia Białystok i Pogoń Szczecin. Jako nastolatkowie byli bliżej ekstraklasy, Pankiewicz ma na koncie nawet dwa występy, ale dziś mogą zazdrościć pomocnikowi Cracovii. „Urósł” i zaczyna się „rozpychać”, a oni szukają szczęścia w niższych ligach. Knap dobrze wie, jak to jest, ponieważ jeszcze w pierwszej połowie 2020 roku występował w czwartoligowych Karpatach Krosno.

Właśnie wtedy wpadł w oko Puszczy Niepołomice, ale nie od razu stał się wiodącą postacią zespołu. – Aklimatyzacja i początki nie były proste. Z czasem wszystko zaczęło współgrać. Zacząłem „łapać” minuty, pod koniec sezonu grałem już regularnie – wspominał. Pod czujnym okiem trenera Tomasza Tułacza zrobił olbrzymi krok do przodu. Nie zakładał jednak, że zaledwie po roku „wyląduje” w Cracovii. – Zrobił taki postęp, że stał się nawet wyrazistą postacią całej ligi. I mógł spokojnie iść dalej – mówił trener „Żubrów” serwisowi „Łączy nas Piłka”.

Warto zwrócić uwagę, że występy w Puszczy bardzo pomogły w rozwoju dwóm innym ważnym dziś zawodnikom krakowskiego klubu. Karol Niemczycki „otrzaskał” się tam z seniorską piłką po powrocie z Holandii. Zupełnie innym piłkarzem po powrocie z rocznego wypożyczenia był Michał Rakoczy.


Na zdjęciu: Karol Knap rozegrał na wiosnę trzy mecze. Czy wróci do składu w Gliwicach?

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus