Zwycięstwo potrzebne od zaraz

Raków w Bełchatowie będzie rywalizował z czerwoną latarnią ligi z Łodzi. Powinien zwyciężyć, chociaż nie będzie to łatwe zadanie.


Tylko raz ekipa spod Jasnej Góry była górą w pojedynkach z ŁKS. Miało to miejsce w 1997 roku. Statystyki dla Rakowa są miażdżące. W 11 spotkaniach wygrali raz, a trzy spotkania zremisowali.

Tym razem porażka z ŁKS-em nie wchodzi w grę. Jeżeli Raków nie zdobędzie punktów z najgorszą drużyną ligi, to prawdopodobnie zapomni o awansie do górnej ósemki.

Ekipa spod Jasnej Góry w meczu ze Śląskiem przeważała i stwarzała sobie sporo sytuacji bramkowych. – Po tak długiej przerwie od piłki ciężko jest wrócić na boisko, ale jesteśmy profesjonalistami i myślę, że wykonaliśmy dobrą robotę. Końcówka spotkania i ten rzut karny dla Śląska to splot niefortunnych zdarzeń – powiedział po spotkaniu na stronie klubowej Felicio Brown Forbes, napastnik Rakowa.

Na Limanowskiego Raków wrócił z jednym punktem. Remis sprawił, że jego sytuacja w tabeli się skomplikowała. Z jednego punktu straty i bliskiego kontaktu z rywalami w górnej ósemce zrobiły się trzy. By awansować Raków musi zdobyć co najmniej siedem oczek w najbliższych trzech spotkaniach. ŁKS wydaje się być idealnym zespołem do zainkasowania pełnej puli.

Drużyna z Łodzi chyba już pogodziła się ze swoim losem. W ostatnich 10 spotkaniach wygrała tylko z Zagłębiem Lubin. W trakcie przerwy włodarze klubu zdecydowali się na zmianę szkoleniowca licząc, że pobudzi to zespół do walki o byt.

W miejsce Kazimierza Moskala pojawił się dawno niewidziany na trenerskiej ławce Wojciech Stawowy. Zmiana niewiele dała. ŁKS przegrał kolejne spotkanie, tym razem z Górnikiem Zabrze, który pierwszy raz w tym sezonie wygrał na wyjeździe.


Czytaj jeszcze: Forbes znowu zaczął trafiać


– Nikt nie lubi przegrywać. Każdy, kto gra w piłkę wie jakie to jest fatalne uczucie, ale trener nie pozwolił nam się poddać, spuścić głowy. Mamy walczyć i będziemy to robić – oświadczył Jakub Wróbel, napastnik ŁKS-u. Rycerze Wiosny tracą do ostatniego bezpiecznego miejsca aż 11 punktów, a w zbliżających się spotkaniach z Rakowem, Jagiellonią i Śląskiem będzie o nie bardzo trudno.

Spory dylemat ma przed tym pojedynkiem trener Marek Papszun. W poprzednim spotkaniu wystawił do gry dwóch nominalnych napastników – Sebastiana Musiolika i Browna Forbesa oraz kreującego akcje za ich plecami Davida Tjanicia.

Ten wariant nie do końca się sprawdził. Mimo wielu sytuacji bramkowych tylko raz piłka znalazła się w siatce Śląska. Szkoleniowiec Rakowa musi przemyśleć taktykę na najbliższy mecz. Od niego może zależeć, co będzie się działo w najbliższych tygodniach w Częstochowie.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus