Zwycięstwo w dniu Paschy

Jego podopieczne wygrały w dramatycznych okolicznościach, bo po 20 – najsłabszych w tym sezonie – minutach przegrywały 8:16. Potrafiły się jednak zmobilizować i odwróciły losy meczu. Sygnał do walki dała rosyjska bramkarka Renata Kajumowa, dla której mecz odbywał się w świątecznym okresie. – Dla mnie to był dzień Paschy (święto obchodzone przez prawosławnych i w innych kościołach wschodnich – przyp. red.), ale od dniu wolnym musiałam zapomnieć. Jestem jednak do tego przyzwyczajona – uśmiechała się Kajumowa. – Pierwsza połowa była okropna dla wszystkich. Wstyd było przegrywać z tak słabą drużyną. Po przerwie było już lepiej i po trzech miesiącach odczarowaliśmy naszą halę. Zrobiłyśmy to dla kibiców, którzy wiernie nas wspierali.

Nastoletnie bohaterki

Ruch miał w niedzielę trzy bohaterki. Obok bramkarki grę pociągnęły młode skrzydłowe – razem zdobyły 19 z 30 goli – które przyznały, że rozegrały najlepsze spotkanie w karierze. – Nie pamiętam, bym kiedykolwiek rzuciła 11 bramek – mówiła skromnie 18-letnia Natalia Stokowiec. – Po 15 minutach totalnego uśpienia stałyśmy się innym zespołem. Może presja wyniku za bardzo nas ucisnęła? Najważniejsze, że w odpowiednim momencie wróciły chłodne głowy i zaczęłyśmy pokazywać to, co potrafimy – podkreślała leworęczna nastolatka, a wtórowała jej rok starsza Żaneta Lipok. – Zdobyłyśmy bezcenne punkty, ale najważniejsze, że się sprawdziłyśmy. Nie poddałyśmy się w trudnym momencie i wytargałyśmy zwycięstwo. Włożyłyśmy w to spotkanie całe serce. Te trzy ostatnie wygrane mecze bardzo nas podbudowały i walczymy dalej – zapewniła zdobywczyni ośmiu bramek.

Sędziowie na schwał

Dodajmy, że mecz był szczególnym wydarzeniem także dla sędziów z Tarnowa, bo Andrzej Chrzan i Michał Janas kilka dni wcześniej prowadzili towarzyskie spotkanie Polska – Czechy w katowickim Spodku. – Dla nas nie ma znaczenia, czy prowadzimy mecz Ruchu, Vive, czy reprezentacji. Zawsze trzeba stawać na wysokości zadania. Jeśli nam się to udało, to tym bardziej się cieszymy – rzucili arbitrzy w drodze do szatni.