Zwycięstwo w USA i wicemistrzostwo Polski

Rozmowa z Januszem Bodziochem, kierownikiem Reprezentacji Oldbojów Śląskiego ZPN.


Jaki to był rok dla Reprezentacji Oldbojów Śląskiego Związku Piłki Nożnej?

Janusz BODZIOCH: – Bardzo udany. Rozegraliśmy dużo spotkań, odnieśliśmy sporo zwycięstw. Do naszego składu doszło wielu nowych zawodników i cieszę się, że ten zespół rośnie w siłę, a dodam, że wszyscy grają z własnej woli i dla atmosfery, jaka panuje w zespole. Nikogo nie ciągniemy na siłę, ale jednoczy nas piłka.

Co szczególnie zostanie w pamięci?

Janusz BODZIOCH: – Najbardziej atrakcyjny i sportowo też udany był na pewno wyjazd do Stanów Zjednoczonych, gdzie wygraliśmy tradycyjny Turniej im. Kazimierza Deyny w Garfield. Organizacja tej eskapady kosztowała mnie sporo wysiłku organizacyjnego; od „złapania” kontaktu z Tomkiem Wachowiczem, poprzez zaproszenie na turniej oraz zebranie składu. Miałem kilka nieprzespanych nocy, bo choć trochę pomagał mi Adam Kryger, to większość spraw była na mojej głowie. Warto jednak było i to nie tylko dlatego, że wygraliśmy, ale też zobaczyliśmy tyle, że dla niektórych była to wycieczka życia. Dla mnie był to kolejny przykład, że piłka zbliża ludzi. Tomka Wachowicza poznałem trzy lata temu, gdy mój syn Mateusz podpisywał kontrakt z Radomiakiem, a teraz mogę już powiedzieć, że to mój przyjaciel. Dzięki niemu otrzymaliśmy zaproszenie i spędziliśmy niezwykły czas w USA, a teraz snujemy następne wspólne plany.

Z jakim uczuciem patrzy pan na srebrny medal mistrzostw Polski oldbojów +42 w Siedlcach?

Janusz BODZIOCH: – Ten występ też na pewno na długo zostanie w naszej pamięci. Pierwszy raz PZPN zorganizował prawdziwy turniej dla reprezentacji wojewódzkich Związków Piłki Nożnej. Najpierw zwycięsko przeszliśmy przez eliminacje, a w finałach zajęliśmy „tylko” 2. miejsce. Pozostał mały niedosyt, ale też motywacja do pracy w następnym roku, bo chcemy walczyć o najwyższe cele. Zadanie realne tym bardziej, że limit wieku wymaganego przez regulamin kończyć będą kolejni zawodnicy. Szukam ich oraz mobilizuję Mariusza Pawełka, Kubę Szmatułę, Irka Jelenia, Seweryna Gancarczyka i jeszcze kilku, którzy na pewno nas wzmocnią, więc na 2023 rok życzę im oraz wszystkim zawodnikom zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, bo ono sportowcom do zrealizowania celów jest najbardziej potrzebne.


Na zdjęciu: Janusz Bodzioch (z prawej) zawsze może liczyć na dobre rady trenera Jacka Góralczyka.

Fot. Dorota Dusik