Żygadło: Komentarz zostawiam na później

Włodzimierz SOWIŃSKI: Co było głównym powodem przegranej Stoczni w Katowicach?

Łukasz ŻYGADŁO: – Katowiczanie wznieśli się na wyżyny umiejętności w polu zagrywki, a dobrze funkcjonujące pozostałe elementy były tego konsekwencją. Napotkaliśmy na sportową złość gospodarzy i nie potrafiliśmy się im przeciwstawić, do tego zagraliśmy przeciętnie. Tak to jednak bywa, że jedni są na fali wznoszącej, zaś inni w dołku.

Po wygraniu trzeciego seta wierzył pan w odwrócenie losów meczu?

Łukasz ŻYGADŁO: – Ty był tylko nasz zryw, bo chyba koncentracja w zespole rywali na chwilę się ulotniła. Potrafiliśmy wygrać tę odsłonę, ale nie graliśmy na tyle dobrze, by utrzymać to w dłuższym wymiarze czasowym. Trzeba byłoby grać znacznie lepiej, by pokonać tak dobrze usposobionego przeciwnika.

W tej sytuacji w jakiej znalazł się klub chyba trudno skoncentrować na grze?

Łukasz ŻYGADŁO: – To prawda, ale każdy z nas jest profesjonalistą i gdy wychodzimy na parkiet, wówczas odrzucamy wszystkie niedogodności dnia codziennego. Dodam tylko, że wiele doniesień medialnych jest nieprawdziwych, ale na razie nie mogę tego komentować. Wstrzymajmy się do rozstrzygnięcia tej sprawy. Ciągle mam nadzieję, że ta sytuacja się poprawi i wszystko będzie funkcjonowało w jak najlepszym porządku, zgodnie z wymogami profesjonalnego sportu. O tym projekcie siatkarskim było głośno latem nie tylko w naszym kraju, ale i w świecie. Oczywiście, gdybyśmy przyjęli „czarny” scenariusz, to jest to porażka nie tylko klubu, regionu, ale również kraju. Gwoli przypomnienia, ta sytuacja ma miejsce w kraju mistrzów świata.

Pan jako kapitan jest chyba w nieszczególnej sytuacji?

Łukasz ŻYGADŁO: – To prawda, ale nic na to nie poradzę, taka moja rola. Powiem tylko, że jest bardzo nerwowo, ale mam nadzieję, że wszystko pozytywnie się zakończy.

Wcześniej nie wiedzieliście, że budżet klubu jest wirtualny i nie ma pokrycia w rzeczywistości?

Łukasz ŻYGADŁO: – To pytanie należy kierować do szefów klubu. My takowych sygnałów nie mieliśmy, bo pewnie byłaby jakaś reakcja z naszej strony.

Kiedy to całe zamieszanie może się wyjaśnić?

Łukasz ŻYGADŁO: – Uważam, że w tym tygodniu zapadną ważne decyzję i wiele spraw spraw się rozstrzygnie. Dlatego też wstrzymuje się od jakichkolwiek komentarzy i w swoich wypowiedziach staram się być ostrożny.

Przez 14 lat, z przerwą na jeden sezon, występował pan poza granicami kraju. Jak pan teraz postrzega naszą ligę?

Łukasz ŻYGADŁO: – Organizacyjnie na pewno się wzmocniła i zdecydowanie lepiej funkcjonuje niż wtedy, gdy wyjeżdżałem z kraju. Oczywiście, sytuacja naszego klubu temu przeczy, ale generalnie tak jest. Podniósł się na pewno poziom sportowy, choć porównywanie jej do ligi włoskiej czy rosyjskiej jest trochę na wyrost. W Europie nasza ligą jest znaczącą siłą, ale prawdziwym miernikiem wartości są występy w Lidze Mistrzów. Im większe sukcesy, tym notowania są wyższe. Warto też spojrzeć na nią przez pryzmat zawodników, występujących w zagranicznych klubach. Im więcej moich młodszych kolegów wyjedzie do Włoch, Rosji czy Turcji tym większa siła tej ligi. Znajduje się ona za włoską i rosyjską, ale na pewno przed kilkoma innymi.

 

Na zdjęciu: Łukasz Żygadło po długim pobycie w zagranicznych klubach, powrócił do kraju i zderzył się z nieoczekiwaną sytuacją.