Zyskiwać pewność siebie

Dobre wyniki, czasami nawet remis, potrafią napędzić drużynę. Michał Rzuchowski z Podbeskidzia Bielsko-Biała coś o tym wie.


Miejsce w wyjściowym składzie Podbeskidzia Michał Rzuchowski wywalczył sobie w przerwie zimowej poprzedniego sezonu. Jesienią grał niewiele i krążyły nawet słuchy, że zawodnik ten może odejść z Podbeskidzia. Tymczasem 27-letni pomocnik mocno zagryzł zęby i postanowił udowodnić trenerowi, że zasługuje na miejsce w wyjściowym ustawieniu. W marcu, jeszcze przed przerwaniem rozgrywek, piłkarz rodem ze Szczecina wystąpił w dwóch spotkaniach od pierwszej minuty i w każdym z tych meczów strzelił po jednym golu. Przyczynił się zatem do dwóch zwycięstw bielskiego zespołu, z Wigrami Suwałki (4:0) i Wartą Poznań (2:0). Później jeszcze dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców. Trafił do siatki w starciu z Puszczą Niepołomice (2:2) i Odrą Opole. W ostatnim z wymienionych meczów strzelił gola na 4:1, a Podbeskidzie spotkanie to wygrało 4:3. I dzięki zwycięstwu zapewniło sobie awans do ekstraklasy.

Już na najwyższym poziomie rozgrywkowym Rzuchowski zadebiutował od razu, czyli w pierwszej kolejce, kiedy to jego drużyna uległa 2:4 Górnikowi Zabrze. Kilkanaście dni później w Białymstoku, gdzie „górale” zremisowali 2:2, defensywny pomocnik strzelił swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie. W tym sezonie opuścił tylko jedno spotkanie. A z ośmiu występów, jakie do tej pory zaliczył, wszystkie rozpoczynał od pierwszej minuty. Opuścił tylko jeden mecz, a zaledwie dwóch zawodników Podbeskidzia – Kamil Biliński i Kacper Gach – uzbierało więcej minut od niego. Dwa tygodnie temu w Szczecinie, w ostatnim spotkaniu bielskiej drużyny, Michał Rzuchowski zagrał pełne 90 minut.

To był kolejny trudny mecz dla beniaminka rozgrywek, ale wszyscy pod Klimczokiem zdają sobie sprawę z tego, że inaczej nie będzie. – W tej lidze nie będzie łatwych spotkań – powiedział Michał Rzuchowski. – Musimy być na to przygotowani. Najważniejsze, że w ostatnim meczu, w  Szczecinie, udało nam się w miarę dobrze zachowywać w defensywie. Straciliśmy wprawdzie jednego gola, ale udało nam się wywalczyć punkt. Trzeba się tego trzymać. Zaczynać od tego, aby zagrać bezpiecznie od tyłu. A z przodu coś się stworzy. Mieliśmy kontry, choć wiadomo, że to rywal miał w tamtym spotkaniu więcej sytuacji – podkreślił pomocnik Podbeskidzia i nie sposób się z nim nie zgodzić. Bo zespół z Bielska -Białej, w tym sezonie, dysponuje jedną najsłabszych linii obrony w ekstraklasie. „Górale” stracili aż 22 gole, tyle samo, co Stal Mielec. A tylko w jednym spotkaniu udało im się zachować czyste konto. Po cztery gole strzelały w tym sezonie Podbeskidziu zespoły Górnika, Rakowa Częstochowa i Lechii Gdańsk. Mecz w Szczecinie był drugim najlepszym występem bielszczan w tym sezonie, jeżeli chodzi o liczbę straconych bramek.

Jeżeli traci się dużo goli i przegrywa, to wówczas nie sposób zyskać więcej pewności siebie. I Michał Rzuchowski doskonale zdaje sobie z tego sprawę. – Trochę nam tego brakuje. Pewność siebie budują wyniki, bramki i zwycięstwa. A już przede wszystkim punktowanie. Uważam, że głowa, to jest jakieś 70 procent w piłce nożnej. Można mieć umiejętności jak Messi czy Ronaldo, ale najważniejsze jest to, żeby mieć poukładane w głowie. Trzeba być dobrze przygotowanym do meczu po to, aby później pokazać swoją pełną jakość. Wiemy, że bywało już w tym sezonie ciężko, dlatego tak ważny był ten ostatni zdobyty punkt. Na pewno troszeczkę nas napędził. Zawsze jest pewien niedosyt, bo gra się o pełną pulę. Ale nie ma co się oszukiwać. To „oczko” było dla nas niezwykle cenne – zapewnił gracz Podbeskidzia.


Na zdjęciu: Michał Rzuchowski (z lewej) jest w tym sezonie pewniakiem, jeżeli chodzi o wyjściowy skład „górali”.
Fot. Szymon Górski/PressFocus