Nie tylko na papierze

Trzy spotkania w sześć dni i w każdym z nich śląski zespół nawiązał walkę. Ba, przy odrobinie szczęścia, mógł je wygrać. Pozytywnym sygnałem było to, że na zakończenie tego maratonu Piast rozegrał najlepszy mecz, nie tylko spośród trzech ostatnich, ale i być może spośród wszystkich w tym sezonie. Jasnym było, że trener Waldemar Fornalik będzie zmuszony do sięgnięcia po większą liczbę piłkarzy. Mniej oczywistym, czy zmiennicy i trochę „mieszane” składy nie obniżą jakości drużyny. Tak się nie stało i chyba już wszyscy w klubie z Okrzei mają jasność, na kogo można liczyć, a na kogo nie.

Tylko te boki…

Z bramkarzami nie ma problemu, bo nawet gdy Jakubowi Szmatule, który wielokrotnie ratował skórę gliwiczan, przytrafią się słabsze chwile, Frantiszek Plach może go godnie zastąpić. Na środku defensywy pełen komfort, bo oprócz stałego duetu Aleksandar Sedlar – Jakub Czerwiński, trenery w obwodzie mają Urosza Koruna i Damiana Byrtka, którzy nie obniżą poziomu. Kłopot rodzi się na bokach obrony. Wobec problemów zdrowotnych Marcina Pietrowskiego, który może grać zarówno po prawej, jak i lewej stronie, Martin Konczkowski, jak i Mikkel Kirkeskov nie mają obecnie zmienników.

Tomasz Mokwa w spotkaniu z GKS-em Jastrzębie i Legią Warszawa nie zaprezentował się zbyt dobrze. Nie ulega wątpliwości, że przydałby się solidny lewonożny obrońca za którym w Gliwicach od dawna się rozglądano. W środku pola jest za to w kim wybierać i trener może rotować piłkarzami w zależności od ich dyspozycji dnia. Tomasz Jodłowiec, Patryk Dziczek i Tom Hateley zabezpieczają defensywę i rozegranie. Jeżeli chodzi o ofensywne trio pomocników to tu kandydatów jest pięciu i zespół daje sobie radę nawet, gdy problemy zdrowotne ma Gerard Badia, a innych zawodników dotykają wahania formy, tak jak to miało miejsce choćby z Mateuszem Makiem czy Aleksandrem Jagiełło.

Problem z oceną

No i zostaje nam atak, który w przeszłości wzbudzał tyle dyskusji i krytyki. Michal Papadopulos robi co do niego należy, fajerwerków na pewno nie można oczekiwać. Gdy doświadczony Czech zaczął odczuwać trudy sezonu, to udanie zastępuje go Piotr Parzyszek, który chyba doszedł do optymalnej formy. Teraz sztab może bez wahania wybierać jednego z nich. – Uważam, że na boisku dobrze współpracuję z Michalem, jak i z Piotrem. To są jednak inni napastnicy. Papen gra bardziej fizycznie, walczy z obrońcami o wolną przestrzeń. Piotr z kolei częściej jest w stanie się cofnąć, by rozegrać ze mną piłkę, stara się przemieszczać. Cieszę się, że teraz gra i strzela, bo to na pewno dobrze wpłynie na jego pewność siebie. W meczu z Wisłą Michal wszedł na ostatnie pół godziny i także zrobił dużo dobrego dla drużyny – przyznaje pomocnik Piasta, Joel Valencia.

https://sportdziennik.pl/valencia-czeka-na-powolanie-do-kadry/

Co ze zmiennikami dla tego duetu napastników? Tu już gorzej, bo choć latem gliwiczanie dokonali transferów na tej pozycji, to na razie trudno jednoznacznie je ocenić. Karsten Ayong dostał kilka szans, ale chyba zbyt mało, żeby powiedzieć z całą odpowiedzialnością czy może dać coś drużynie czy nie. W Jastrzębiu strzelić co prawda gola, ale nie był to porywający występ. W meczu pucharowym z Legią zagrał od pierwszej minuty, ale zaginął w walce z defensorami ze stolicy, w efekcie czego został zmieniony po przerwie. Jego umowa wypożyczenia wygasa po sezonie i w klubie będą musieli się dobrze zastanowić czy współpraca będzie kontynuowana. 19-letni Karol Stanek to na razie melodia przyszłości.

Czy więc możliwe są pewne korekty kadrowe już w zimowym oknie? – Na pewno nie będziemy chcieli osłabić drużyny, jak coś to ewentualnie kilka ogniw wzmocnić – mówi nam prezes Piasta, Paweł Żelem. Maszyna już wydaje się być dobrze naoliwiona, co nie znaczy, że korekty nie są potrzebne.

 

Na zdjęciu: Joel Valencia udowadnia, że warto na niego stawiać. Jest ruchliwy i wie, jak dobrze podać piłkę.