Niemożliwe nie istnieje

Stal Mielec pokazuje, jak bardzo mogą zmienić się nastroje wokół zespołu w ciągu kilku tygodni.


Jeszcze na początku listopada Kamil Kiereś nie był mile widzianą postacią w Mielcu. Po porażce 0:4 z Jagiellonią w Białymstoku kibice Stali wywiesili na klubowym budynku transparent z napisem ”KIEREŚ WON!”. I z jednej strony było to zrozumiałe po tak druzgocącej klęsce w Podlasiu. Z drugiej jednak strony z pewnością trudne było to do zaakceptowania dla trenera, który ledwie tydzień wcześniej pokonał Legię przy Łazienkowskiej.

Wciąż w elicie

Stal nie jest najbogatszym klubem w lidze. Nie jest też najsilniejszym kadrowo zespołem. Od momentu awansu do ekstraklasy w 2020 roku drużyna z Podkarpacia nie zajęła lepszego miejsca niż 11. Co więcej, na koniec sezonu 2020/2021 zajęła 15. lokatę w 16-zespołowej ekstraklasie, a przed spadkiem uchroniło ją tylko powiększenie ligi w następnych rozgrywkach, przez co z ekstraklasą w tamtym roku pożegnało się tylko Podbeskidzie Bielsko-Biała. Mimo wszystkich niedogodności Stal wciąż utrzymuje się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Jest ligowym średniakiem i trudno wymagać od niej czegoś więcej niż utrzymanie. Dlatego slogan „KIEREŚ WON!” wydawał się już kilka tygodni wyrazem oburzenia niewspółmiernym do wyników zespołu, który trzymał dystans nad strefą spadkową.

Teraz, po dwóch kolejnych spotkaniach ligowych, okazało się, że rzeczywiście nawoływanie do zwolnienia trenera było aktem niepotrzebnym. Już tydzień po incydencie z transparentem mielczanie zwyciężyli z Górnikiem Zabrze (przegrywając od 9 minuty 0:1 i grając od 55 minuty w osłabieniu). Natomiast w minionej kolejce pokonali Pogoń Szczecin, pomimo tego, że przegrywali 1:2.

To nie przypadek

– Niemożliwe nie istnieje. Wygrywamy bardzo trudny dla nas mecz. Podróżowaliśmy 11 godzin autokarem, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Pogoń w ostatnim czasie jest w bardzo dobrej formie, mocno punktuje. Ostatnio przydarzyły nam się dwa spotkania – wygrana z Legią i bolesna porażka z Jagiellonią. Mówiliśmy o tym, że jeżeli wyciągniemy wnioski z tej przegranej, to możemy do Szczecina przyjechać w roli zespołu, który będzie chciał sprawić niespodziankę. Coś takiego mieliśmy w głowach, ale trzeba zaznaczyć, że nie było to proste z perspektywy samego spotkania. Przegrywaliśmy 2:1 i wydawało się, że Pogoń będzie szukała trzeciej bramki – powiedział po spotkaniu szkoleniowiec Stali.


Czytaj także:


W zwycięstwie nad szczecinianami pomógł przede wszystkim Ilja Szkurin. Po raz kolejny w tym sezonie Białorusin udowodnił, że nie jest przypadkowym graczem. Został sprowadzony latem z izraelskiego Maccabi Petach Tikwa. Wcześniej na polskich boiskach występował w Rakowie Częstochowa, lecz zaliczył tylko 2 występy w lidze (w sumie 103 minuty). Pod Jasną Górą się na nim nie poznali, ale w Mielcu stał się gwiazdą. Już we wspomnianym starciu z Legią zagrał wybitnie. Był najlepszym piłkarzem meczu, zdobywając gola i zaliczając dwie asysty. W miniony weekend asyst nie potrzebował do zaimponowania kibicom. Hat-trick wystarczył do tego, żeby pokonać faworytów ze Szczecina.

Nigdzie się nie wybiera

Ściągnięcie Szkurina do Mielca nie było zabiegiem, który miał 100 proc. szans na powodzenie. Był to raczej nietypowy ruch, ale – na razie – udany. Wyjątkowo dobrze Stal w ostatnich okienkach transferowych radzi sobie w doborze snajperów. Przypomnijmy, że rok temu na Podkarpaciu wylądował zawodnik o nazwisku Hamulić. Błyskawicznie stał się najważniejszym zawodnikiem zespołu Adama Majewskiego. Wystarczyło 17 spotkań jesienią i 9 bramek, żeby Said Hamulić został sprzedany do Toulouse’y. Szkurin zmierza w podobnym kierunku, jeśli chodzi o zdobycze bramkowe przed przerwą zimową. Skuteczność w wyszukiwaniu dobrych napastników musi więc robić wrażenie, a co ciekawe, na pokładzie Stali nie ma zatrudnionego dyrektora sportowego.

Agent Białorusina już otrzymuje zapytania w sprawie transferu do klubów zagranicznych. Jak sam zapewnił za pośrednictwem portalu „WP SportoweFakty”, Szkurin do końca sezonu nigdzie się nie wybiera i zostanie w Stali, więc najprawdopodobniej nie pójdzie identyczną drogą jak Hamulić, który już po jednej rundzie „zawinął się” z Mielca.


Na zdjęciu: Ilja Szkurin zachwycił w minionej kolejce, zdobywając 3 bramki.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus