Babcia modli się za wnuczka

W październiku 2012 roku, kiedy Kamil tak naprawdę dopiero co zaczynał swoją reprezentacyjnąkarierę, pani Krystyna przewidziała jego bramkę w eliminacyjnym meczu mistrzostw świata przeciwko Anglii w Warszawie. Czuła wtedy, że Kamil dokona czegoś szczególnego i tak się faktycznie stało. Zdobył gola po pięknym strzale głową zaskakując bezradnego Joe Harta.

Msza na urodziny

W przeszłości, kiedy jej wnuk występował w trampkarzach i juniorach Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej, a później w Piaście Gliwice, to była częstym gościem na boiskach i stadionach. W marcu tego roku miała się wybrać na Stadion Śląski, żeby zobaczyć Kamila w reprezentacji Polski w towarzyskim meczu przeciwko Korei Południowej, ale ostatecznie do Chorzowa pojechał tylko dziadek Walter, zresztą w przeszłości sam piłkarz.

Babcia jak może wspiera wnuka na swój sposób. Co roku dziadkowie sprawiają mu niecodzienny prezent urodzinowy, zamawiają mszę w jego intencji w drewnianym kościele pod wezwaniem św. Barbary i Józefa na jastrzębskim Osiedlu Przyjaźń, gdzie ich wnuczek się wychował i stawiał pierwsze kroki w piłkarskiej karierze w podwórkowym zespole.  – Modlitwa i nic więcej. Oddałam go Panu Bogu, niech się nim opiekuje. To wszystko – tłumaczy krótko Krystyna Glik.

Dziesiątka różańca

W trudnym momencie, kiedy tuż przed wyjazdem na mistrzostwa świata nabawił się kontuzji i wydawało się, że z wyjazdu na mundial nic nie wyjdzie, to babcia chwyciła za różaniec i zaczęła się modlić. Jak widać pomogło, bo Kamil jest teraz w Rosji.

– Jesteśmy w kontakcie, choć nie chcemy zawracać mu głowy, bo wiadomo, że ma teraz ważniejsze rzeczy. Ja codziennie modlę się za niego i za sukces naszej reprezentacji dziesiątkę różańca. Modlitwa zawsze może pomóc – podkreśla babcia reprezentanta Polski.

Wprawdzie w meczu z Senegalem biało-czerwonym nie poszło, ale dziadkowie Kamila wierzą, że w niedzielnym starciu z Kolumbią będzie inaczej, że uda się zdobyć trzy punkty, a przede wszystkim na boisku pojawi się ich wnuk, za którego tak trzymają kciuki. W sumie to zresztą i tak cud, że jest na mundialu, bo kiedy nabawił się urazy barku, tuż przed wylotem na mistrzostwa świata do Rosji, to praktycznie nikt z badających go lekarzy nie dawał mu szans. Tymczasem jest na MŚ i czeka na to by pomóc swoim kolegom. To dopiero będzie cud, jak w niedzielę w Kazaniu pojawi się na boisku w wyjściowym składzie reprezentacji Polski.